Sama nie mogę dać córce więcej, a ceną jest jej samodzielność!

Turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 30 Maja 2020
Opis zbiórki
To było, jak sen, który w końcu się ziszcza. Widzieć moją córeczkę po operacji, która może sama postawić pierwsze kroki w swoim życiu. Amelka powoli zaczyna chodzić na spacery i nie może się doczekać, kiedy pobawi się z młodszą siostrą w berka! Do tego jednak droga daleka.
Amelce lekarze nie dawali żadnych szans na przeżycie. Nagły napad ogromnego stresu wywołał u mnie skurcze, których lekarze nie mogli powstrzymać i urodziłam córeczkę w 28 tygodniu ciąży. Blisko 2 miesiące walki o życie, którą wygrała. Pokazała, na przekór wszystkim, że drzemie w niej wielka chęć bycia na świecie! Cena za życie była słona. Amelka miała ogromne przykurcze ścięgien Achillesa. Na tyle silne, że nie mogła chodzić. Zawsze, gdy widziałam, jak jej młodsza siostra Zuzia biega, a Amelka tylko patrzy, miałam łzy w oczach. Dwa lata temu Amelka przeszła operację nacięcia ścięgien. Czas po operacji był najgorszy w naszym życiu. Amelka cierpiała fizycznie i psychicznie, bo nie mogła się ruszyć. Gips na nogach uniemożliwiał jej ruch. A ja tak bardzo chciałam ulżyć jej w cierpieniu i nic nie mogłam zrobić.
Myślałam, że po zdjęciu gipsu, Amelka zacznie chodzić. Jej strach i zupełnie inne ułożenie nóg sprawiły, że nie chciała nawet raczkować. Przestraszyłam się, że operacja była błędem i córeczka będzie jeździć na wózku inwalidzkim. Zaczęłyśmy powolną i żmudną rehabilitację. Nie było lekko, ale nasza zawziętość i sumienność przynosiły efekty. Wyjazd na turnus rehabilitacyjny był czymś niezwykłym. Terapeuci i specjaliści w jakiś magiczny sposób odblokowali Amelkę. Powoli, krok za krokiem mobilizowali ją. Córeczka zaczęła nosić nawet ortezy, na które wcześniej nawet nie chciała patrzeć. Amelka dzielnie znosiła trudne ćwiczenia i naukę chodzenia. Po powrocie do domu jej przewodniczką i rehabilitantką była Zuzia, która mobilizowała siostrę do stawiania kroczków.
Obecnie Amelcia chodzi przy balkoniku lub trzyma się za rękę. Do samodzielności jeszcze wiele brakuje. Cały czas chodzimy na refundowaną rehabilitację, ale takie zajęcia są, jak kropla w morzu potrzeb. Zdecydowanie lepsze efekty widzę, gdy moja córeczka jest na wyjeździe rehabilitacyjnym. Niestety, takie turnusy są bardzo drogie a nas nie stać, aby móc wyjeżdżać choć 3 razy w roku. To mnie najbardziej rozdziera, że sytuacja finansowa w naszym domu opóźnia rozwój Amelki. Cała rodzina odwróciła się od nas, kiedy okazało się, że córeczka jest chora. Wszyscy chcieli, abym najlepiej zostawiła ją w szpitalu. To niepojęte, jak można odtrącać dziecko, tylko dlatego, że nie może chodzić! Przez myśl mi nie przeszło, abym była do tego zdolna. Obiecałam sobie wtedy, że dla moich dzieci zrobię wszystko.
Chciałabym bardzo, aby Amelka mogła swobodnie biegać, skakać, czy wchodzić po schodach. Amelka bardzo chce być sprawna, jak Zuzia. Siostra to jej najlepsza przyjaciółka. Ja również nie marzę o niczym innym, jak o tym, żeby była zdrowa. Mam w głowie taki obrazek, że całą rodziną idziemy na spacer - dziewczynki biegają po łące, beztrosko moczą nogi w strumyku i zrywają kwiaty. Spraw, żeby Amelcia nie musiała dłużej patrzeć na siostrę, tylko mogła ją dogonić.
Beata, mama Amelki