Operacja serca oznacza życie. Pomóżcie naszej córeczce!

Nierefundowana operacja serca w Munster
Zakończenie: 7 Września 2020
Opis zbiórki
Nasza Anulka ma dopiero 2 latka... Urodziła się z zespołem niedorozwoju prawego serca - HRHS. Oznacza to, że ma tylko połowę serduszka na całe życie. Kiedy rodzic słyszy taką informację od lekarzy, to świat nagle mu się wali… Jak taka mała kruszynka może być tak chora? Dlaczego los był dla nas tak okrutny? Dorosłe zdrowe serce pęka na pół ze strachu o to malutkie, bardzo chore serduszko.
Narodziny - długo wyczekiwany moment, kiedy maleństwo może wreszcie trafić w twoje ręce. Jest z Tobą od kilku chwil, a kochasz je już nad życie. I wtedy przychodzi ten moment, kiedy zamiast do domu, musi trafić na oddział, gdzie walczy się o przetrwanie. Napisać o tym czasie, że był koszmarem, to jak nic nie napisać. Musieliśmy czekać kilka tygodni, aż Anula podrośnie, żeby mogła zostać zoperowana. Nasze dziecko leżało tam pod plątaniną kabli i rurek, w otoczeniu monitorów - elektronicznych aniołów czuwających nad jej kruchym życiem.
Dzieci z połówką serca operuje się trzech etapach. Dwa pierwsze mamy już za sobą. Tych godzin, kiedy dziecko znajduje się na bloku operacyjnym, nie da się opisać. Z jednej strony wierzysz, że zajmują się nią fachowcy, a z drugiej… Przecież to OPERACJA SERCA. Nie usunięcie migdałków, czy wyrostka robaczkowego. Serce - silnik każdego człowieka, którego nie da się zastąpić, ani wymienić od ręki na nowy. Silnik, który pracuje tylko na pół gwizdka.
Trzeci etap, czyli ten, który wciąż mamy przed sobą, jest najtrudniejszym ze wszystkich i wiąże się z ogromnym ryzykiem, dlatego chcemy powierzyć nasze maleństwo w ręce najlepsze z możliwych. Przez te kilka lat staliśmy się specjalistami bez dyplomu od chorób serca. Nawiązaliśmy też kontakt z wieloma innymi rodzicami, którzy musieli przejść tę samą drogę, co my teraz i znaczna część z nich polecała nam przeprowadzić tę trzecią operację u prof. Malca w niemieckiej klinice w Munster. Ten wybitny specjalista uratował już tysiące chorych serduszek. Głęboko wierzymy, że uratuje też nasze najbardziej ukochane - Anulki.
Operacja w Niemczech musi odbyć się jak najszybciej. Niestety, wiąże się z ogromnymi wydatkami, których nie jesteśmy w stanie ponieść samodzielnie. Dlatego zdecydowaliśmy się założyć tę zbiórkę, opowiedzieć Wam o naszej córeczce, pokazać zdjęcia, których nie chcemy już pamiętać. Każdy rodzic na naszym miejscu zrobiłby to samo. Nic bardziej się nie liczy, niż życie Anuli. Tylko my widzimy te malutkie oznaki słabnącego serduszka. Szybszy oddech, szybkie zmęczenie, siniejące paluszki… Znaki, które przypominają nam, że zegar tyka, a Ania potrzebuje pomocy. Wierzymy, że otrzyma ją również od Ciebie.
Rodzice Anuli