Mam dwoje śmiertelnie chorych dzieci... Błagam o ratunek dla nich❗️

zapas leków dla Ani i Huberta na okres 2 lat
Zakończenie: 18 Lutego 2020
Opis zbiórki
UWAGA! W tej zbiórce jedna wpłata ratuje dwa życia...
Co byś zrobił, gdybyś dowiedział się, że Twoje dziecko może umrzeć, gdy skończy 20 lat? A co byś zrobił, gdybyś dostał taką wiadomość o dwójce Twoich dzieci? Zapewne Twój świat runąłby w gruzach tak jak mój. Ale na pewno też walczyłbyś o nie ze wszystkich sił, tak jak ja walczę o Anię i Huberta. Nie oddam moich dzieci śmierć! Nie pozwolę im odejść!
Ania urodziła się w 2001 roku. Ciąża przebiegająca prawidłowo, dobre wyniki, poród w terminie, bez komplikacji – tak zaczyna się wiele historii. Moja mała, zdrowa córeczka... tak mi się wtedy wydawało. Nikt nie przypuszczał, że wraz z moim dzieckiem przyszła na świat okrutna choroba, która do końca życia będzie trzymać kruche życie w śmiertelnym uścisku.
Kiedy Ania miała miesiąc, zadzwonił telefon.
To była Poradnia Mukowiscydozy w Warszawie. Powiedziano mi, że Ania jest chora na mukowiscydozę, że jest to choroba genetyczna, nieuleczalna, postępująca. Że trzeba jak najszybciej przyjechać do Poradni. To był szok... Na początku nawet nie mogłam zapamiętać nazwy tej choroby, nigdy wcześnie o niej nie słyszałam, nic nie wiedziałam. Nie miałam nawet Internetu, żeby się czegokolwiek dowiedzieć.
Mukowiscydoza atakuje cały organizm... Niszczy przede wszystkim układ oddechowy i pokarmowy. Powoduje wydzielanie gęstego śluzu, który zalewa płuca i trzustkę... Odbiera oddech, powoduje problemy z jedzeniem. Zabija. Najgorszą informacją było to, że dzieci z mukowiscydozą żyją tak krótko. Nazwa choroby brzmiała w moich uszach jak wyrok. Pocieszano mnie, mówiąc, że medycyna się rozwija, że zawsze jest nadzieja. Nic jednak nie mogło zmienić strasznej prawdy: Ania jest śmiertelnie chora.
Mamy jeszcze dwójkę dzieci. Gdy urodziła się Sandra, od razu zrobiono jej badania genetyczne ze względu na chorobę Ani. Ich wynik to była wielka radość – Sandra jest nosicielką, ale jest zdrowa. Choroba oszczędziła drugą naszą córeczką. Ale nie synka. Gdy urodził się Hubert, znowu zadzwonił telefon. On też jest chory.
Ania i Hubert, złączeni w śmiertelnym uścisku choroby. Chociaż między nimi jest 4 lata różnicy, to bardzo dobrze się dogadują. Nieraz mówią, że chyba połączyła ich choroba. Dzieci cały czas muszą wykonywać inhalacje i drenaże. Zabawy, gry, oglądanie filmów, koleżanki i koledzy – wszystko idzie wtedy w kąt. Mają dużo mniej czasu dla siebie. Czasami pojawia się u nich bunt. Coraz częściej pada pytanie "czy muszę?" lub "dlaczego akurat ja?"
Nie wiem, dlaczego ta straszna choroba wybrała właśnie nas. Patrzę codziennie na Anię i Huberta, a także na Sandrę i wiem, że zrobiłabym wszystko, żeby ich ochronić. Choć wiadomo, że na mukowiscydozę nie ma lekarstwa, chcę zrobić wszystko, by moje dzieci mogły normalnie żyć. Leczenie, odżywki to ogromne koszty, a przy rodzeństwie są one podwójne. Z całego matczynego serca proszę o pomoc. Każda złotówka sprawi, że Ania i Hubert zostaną na tym świecie dłużej...