Skarbonka zakończona
Skarbonka

Wymarzony prezent świąteczny? Oddać dalej to, co sama dostałam od los...

Avatar organizatora
Organizator:Anna Kowalik

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.

Wymarzony prezent świąteczny? Oddać dalej to, co sama dostałam od los...

Wymarzony prezent świąteczny? Oddać dalej to, co sama dostałam od losu


Mam na imię Ania.
Mam 36 lat.
Czy przeżyłam swoje? Tak.
Czy się skarżę? Nie. Tak miało być.

Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swój cel. Spotykają nas nauczki, lekcje, nagrody. Wnioski i czyny, które pojawią się później to nasz wybór.

Mam 36 lat i od urodzenia choruję na dystrofię mięśniową, popularnie zanik mięśni, który sprawia, że najwzwyczajniej w świecie nieustannie słabnę. Mam 36 lat i jako tako sobie radzę, choć lekarze straszyli moich rodziców, że nie dożyję 20tki.
Mimo to jestem tu nadal. Mam fantastyczną pracę, rozwijam się. Mam najwspanialszego na świecie Męża, który bardzo mnie kocha, a ja jego.

Dokładnie rok temu pakowałam torbę do szpitala, na oddział chirurgii, gdzie w trybie pilnym miałam przejść operację o charakterze onkologicznym. Żyłam w strachu i rozpaczy przez prawie rok, ale los był dla mnie łaskawy i wszystko skończyło się dobrze. Jestem zdrowa.

Od prawie dwóch lat pandemii bałam się o siebie. 3 lata temu ciężko przeszłam grypę. Covidu bałam się panicznie. W międzyczasie straciłam przez niego 2 osoby, trzecia na szczęście wyzdrowiała, a ja codziennie niemal panikowałam, że zakończy on też moje życie. Niecałe dwa tygodnie temu dopadł mnie, tak jak przewidziałam. Nie umarłam jednak. Było ciężko, ale zagrożenie minęło, a ja dochodzę do siebie. Po raz kolejny los był dla mnie łaskawy.

Mąż zapytał mnie ostatnio co chciałabym dostać od Mikołaja, a ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. I doszłam do wniosku, że mam wszystko czego mi trzeba. Pracę, jego u boku, zdrowie, a przede wszystkim życie. Nie potrzebuję niczego więcej. Są za to inni, którzy o zdrowie i życie walczą.

Nie jestem idealna. Spotkały mnie tylko w czasie ostatniego roku być może nauczki, być może lekcje, ale niezaprzeczalnie też nagrody. Nieustannie wyciągam wnioski i nieustannie chcę nieść dobro. Dlatego postanowiłam stworzyć tę zbiórkę pomagając Monice, mojej równieśniczce, którą dopadła choroba, i która tak jak ja wcześniej, bardzo boi się rozstania z tymi, których kocha. Wierzę jednak, że tak, jak mi, uda się jej pokonać całe to zło.

Dziś proszę Was o pomoc  w tym przedsięwzięciu. Każda wpłacona złotówka zbliża nas do celu.

450 złWsparło 6 osób

Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio
na docelową zbiórkę:

Wymarzony prezent świąteczny? Oddać dalej to, co sama dostałam od los...

Wymarzony prezent świąteczny? Oddać dalej to, co sama dostałam od losu


Mam na imię Ania.
Mam 36 lat.
Czy przeżyłam swoje? Tak.
Czy się skarżę? Nie. Tak miało być.

Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny. Wszystko ma swój cel. Spotykają nas nauczki, lekcje, nagrody. Wnioski i czyny, które pojawią się później to nasz wybór.

Mam 36 lat i od urodzenia choruję na dystrofię mięśniową, popularnie zanik mięśni, który sprawia, że najwzwyczajniej w świecie nieustannie słabnę. Mam 36 lat i jako tako sobie radzę, choć lekarze straszyli moich rodziców, że nie dożyję 20tki.
Mimo to jestem tu nadal. Mam fantastyczną pracę, rozwijam się. Mam najwspanialszego na świecie Męża, który bardzo mnie kocha, a ja jego.

Dokładnie rok temu pakowałam torbę do szpitala, na oddział chirurgii, gdzie w trybie pilnym miałam przejść operację o charakterze onkologicznym. Żyłam w strachu i rozpaczy przez prawie rok, ale los był dla mnie łaskawy i wszystko skończyło się dobrze. Jestem zdrowa.

Od prawie dwóch lat pandemii bałam się o siebie. 3 lata temu ciężko przeszłam grypę. Covidu bałam się panicznie. W międzyczasie straciłam przez niego 2 osoby, trzecia na szczęście wyzdrowiała, a ja codziennie niemal panikowałam, że zakończy on też moje życie. Niecałe dwa tygodnie temu dopadł mnie, tak jak przewidziałam. Nie umarłam jednak. Było ciężko, ale zagrożenie minęło, a ja dochodzę do siebie. Po raz kolejny los był dla mnie łaskawy.

Mąż zapytał mnie ostatnio co chciałabym dostać od Mikołaja, a ja zaczęłam się nad tym zastanawiać. I doszłam do wniosku, że mam wszystko czego mi trzeba. Pracę, jego u boku, zdrowie, a przede wszystkim życie. Nie potrzebuję niczego więcej. Są za to inni, którzy o zdrowie i życie walczą.

Nie jestem idealna. Spotkały mnie tylko w czasie ostatniego roku być może nauczki, być może lekcje, ale niezaprzeczalnie też nagrody. Nieustannie wyciągam wnioski i nieustannie chcę nieść dobro. Dlatego postanowiłam stworzyć tę zbiórkę pomagając Monice, mojej równieśniczce, którą dopadła choroba, i która tak jak ja wcześniej, bardzo boi się rozstania z tymi, których kocha. Wierzę jednak, że tak, jak mi, uda się jej pokonać całe to zło.

Dziś proszę Was o pomoc  w tym przedsięwzięciu. Każda wpłacona złotówka zbliża nas do celu.

Wpłaty

Sortuj według