6 operacji i ogromne cierpienie! Anita marzy o życiu bez bólu

Operacja prawej nogi
Zakończenie: 10 Lipca 2020
Opis zbiórki
Wszystko zaczęło się, kiedy Anita miała 5 lat. Była jeszcze małą dziewczynką, a jej życie zdominowała choroba. Lekarze początkowo nie wierzyli, że dolegliwości wzięły się znikąd, zwykle takie schorzenia wynikają z wcześniejszych urazów związanych z ruchem. Tymczasem mija już prawie 11 lat walki z chorobą, a my wciąż szukamy rozwiązania tej trudnej sytuacji.
Ból, dyskomfort, wstyd… Dla dorastającej dziewczyny to koniec świata. I choć Anita z całej siły próbuje po sobie tego nie pokazywać, wiem jak jest jej ciężko. A dla mnie jako matki to szczególnie ciężkie, bo mimo wielu prób, cierpienia, wysiłku i stresu nie udało nam się wyleczyć tego schorzenia, które pozornie niegroźne, odbiera mojej córce radość, pewność siebie i możliwość normalnego funkcjonowania. Dla nas życie toczy się w cieniu choroby.
Anita przez kilkanaście lat choroby była operowana 6 razy. Wciąż pamiętam te emocje - strach, obawę, nadzieję. Każdy z zabiegów zdominowany przez jedną powracającą myśl: oby to był już ostatni raz… Lekarze zakładali, że wadę uda się skorygować, a zwichnięcia nie będą się powtarzały. Niestety, za każdym razem kończyło się na założeniach, a po chwili problem wracał. Nawykowe zwichnięcia rzepek to nazwa, która z pozoru mówi niewiele, ale ból, który towarzyszy tej chorobie bywa nie do zniesienia. Paraliżuje, uniemożliwia chodzenie. W przypadku tych dolegliwości nie ma szans na znalezienie magicznej tabletki, która uwolni Anitę od bólu, da jej szansę na normalne funkcjonowanie.
Po tak długiej drodze wiodącej przez szpitalne korytarze potrzebujemy tylko jednego, znalezienia skutecznej pomocy, która zapewni Anicie życie bez bólu, chodzenie bez dyskomfortu i ogólną sprawność. Ta choroba to nie kwestia estetyki, choć w dużej mierze również, ale przede wszystkim tego, że za kilka lat stawy Anity będą przypominały stawy osoby starszej jeszcze przed skończeniem 20 roku życia. Dla mnie to przerażające! Wizja jeszcze większego bólu i cierpienia mojej córki nie pozwala nam się zatrzymać na tej drodze. Podjęłam decyzję, że nie poddam się, dopóki nie wyczerpię wszystkich możliwości.
Kiedy byłam na granicy utraty nadziei pojawiła się szansa. W naszym przypadku to jak los wygrany na loterii, bo po wielu niepowodzeniach musimy łapać każdą z nich. Specjaliści z Niemiec dają nadzieję i możliwość odpowiedniego zoperowania kolana. Na początek jedno, by sprawdzić jak zareaguje na leczenie oraz, by dać Anicie szansę na rekonwalescencję. Pierwszy termin zaproponowano nam na marzec, ale nie udało się. Na drodze stanęły pieniądze. Koszt operacji jest całkowicie poza naszym zasięgiem. Dotychczasowe leczenie i konsultacje córki to ogromne środki, które już wydaliśmy. Teraz stoimy pod ścianą, jesteśmy w punkcie, od którego zależy wszystko. Kilkadziesiąt tysięcy złotych - cena za życie bez bólu, za pełną sprawność mojej córki. Proszę, pomóż Anicie!
Wiedziałam już tak wiele cierpienia mojego dziecka, że na więcej nie jestem gotowa. Obserwowanie jak młodość przecieka jej przez palce, jak choroba odbiera całą radość życia… Dla matki to przerażająca rzeczywistość. I jedno marzenie: o tym, by pójść na spacer, by dorastająca dziewczyna nie wstydziła się założyć spódniczki. By przyszłość nie jawiła się przed nią jako pasmo cierpień. Proszę, dołącz do nas, daj nam szansę!