PILNE: 13-latka kontra NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY❗️Ania gaśnie na naszych oczach❗️

Leczenie i rehabilitacja
Zakończenie: 23 Sierpnia 2023
Opis zbiórki
Jak dalej żyć, kiedy najważniejsza dla ciebie osoba jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie? Jak pogodzić się z tym, że w jednej chwili możesz stracić tak wiele? Gdy patrzę na szpitalne łóżko, na którym leży moja córka, czuję lęk i wielką niezgodę. Chcę krzyczeć, ale nie mogę jej zbudzić. Gdy śpi, choć przez chwilę zapomina o bólu…
W Wielkanoc 2022 roku nasze życie dosłownie legło w gruzach. Wieczorem Ania poczuła drętwienie ręki, po którym wystąpiły trudności z mową na skutek opadnięcia kącika ust. Wszystkie objawy trwały zaledwie chwilę. Ogromny niepokój w sercu nie pozwalał mi tego tak zostawić. Wiedziałam, że nie odpuszczę dopóki nie dowiem się, co było tego przyczyną.
Od razu zaczęliśmy konsultować dziwne objawy z lekarzem. Zaledwie po 10 dniach udało się postawić pierwszą diagnozę. To nie były jednak słowa, które chciałam usłyszeć. Czułam, że mojej Ani coś dolega, nie spodziewałam się jednak, że sytuacja jest aż tak poważna.
Rezonans wykazał zmiany w mózgu – lekarze podejrzewali nowotwór. Byłam przerażona! W głowie kłębiły się myśli, że to nie może być prawda, myślałam – “Ania ma dopiero 12 lat! To jeszcze dziecko!”
Brutalna rzeczywistość przerażała. Wynik histopatologiczny pozbawił nas wszelkich złudzeń – to nowotwór złośliwy IV stopnia – medulloblastoma!
Nasza walka trwa już ponad rok – ciągłe wyjazdy do Warszawy na leczenie i kontrole, słabe wyniki, konieczne transfuzje krwi. To teraz nasza rzeczywistość.
Widok cierpiącej córeczki łamie moje serce. Ania jest po operacji, chemii głównej, radioterapii. Obecnie jest w trakcie leczenia podtrzymującego, które bardzo osłabia jej organizm. Niezbędna jest pomoc psychologa, a ponadto także opieka w poradni audiologicznej i neurologicznej.
Myślałam, że to, co najgorsze jest za nami. Niestety chemia bardzo wyniszcza Anię. Brakuje jej sił, nie ma apetytu. Niknie w oczach… Po zakończeniu leczenia będzie potrzebowała rehabilitacji. Robię wszystko, co mogę, a i tak czuję, że to za mało. W dodatku drętwienia ręki nadal występują, a my nadal nie znamy ich przyczyny.
Anię i jej młodszego brata wychowuję sama. Jest mi bardzo trudno. Wszystko jest na mojej głowie. Gdy Ania zachorowała, musiałam zrezygnować z pracy. Koszty leczenia jednak stale rosną i przerażają coraz bardziej.
Nie wiemy, co nas czeka. Nie wiemy, co jeszcze przyniesie los. Wiemy jednak, że ta niewyobrażalnie trudna walka się jeszcze nie kończy i potrzebujemy Waszego wsparcia, by w końcu ją wygrać. Razem z Anią głęboko wierzymy w to, że wszystko jest możliwe! Razem na pewno pokonamy tego potwora.
Katarzyna, mama Ani
Kwota zbiórki jest szacunkowa