Historia mojej mamy zaczyna się dość niepozornie i można śmiało określić ją mianem szczęścia w nieszczęściu. Wszystko zaczęło się od niepokojących objawów i jak wtedy myśleliśmy sercowych boleści. Jakie było nasze zdziwienie, gdy po wielu badaniach okazało się, że to nie serce, a cichy zabójca jest winowajcą, który pomału pustoszy organizm mamy…

To było dokładnie rok temu. Mamę pobolewało serce, dlatego postanowiła skonsultować się z kardiologiem. Wszystkie wyniki były jednak w normie i nie wykazały żadnych nieprawidłowości. Dla pewności lekarz zalecił prześwietlić płuca. W taki właśnie sposób odkryliśmy, że tam ukryła się wielka narośl! Jak się później okazało, była przerzutem od NOWOTWORU! 

Byliśmy w szoku! Jak to możliwe? Mama zawsze regularnie wykonywała wszystkie badania. Jest osobą, która bardzo dba o swoje zdrowie. Informacja o chorobie totalnie nas załamała… Kolejne badania i konsultacje potwierdziły dramatyczną dla nas diagnozę – to nowotwór jajnika i otrzewnej spowodował przerzuty na płucach.

Wiedzieliśmy, że naszym przeciwnikiem jest czas i musimy działać od razu. Od tamtej chwili mama przyjmuje bez żadnej przerwy chemioterapię, która mocno ją wyniszcza. Obecnie jest podczas drugiego cyklu, który niestety nie wstrzymuje postępów choroby. Konieczne jest wdrożenie nowego procesu leczenia. 

Jednak jeden z niezbędnych leków obejmujący nowy plan, nie jest refundowany z NFZ. Koszt jednej dawki jest naprawdę duży, a nikt z nas nie wie, jak długo mama będzie musiała go przyjmować. 

Dlatego pełni nadziei zwracamy się do Was o wsparcie finansowe. Sami nie będziemy w stanie pokryć kosztów związanych z nowym leczeniem, a to być może jedyna szansa na wygraną z nowotworem. W tej sytuacji każda złotówka będzie dla nas na wagę złota!

Izabela, córka Anny