Tak wygląda człowiek, który przeżył wylew! Potrzebna pomoc!

Pilna, półroczna rehabilitacja
Zakończenie: 24 Listopada 2020
Rezultat zbiórki
Z całego serca chciałem podziękować wszystkim za okazaną pomoc!
To dzięki rehabilitacji udało mi się dojść do takiego etapu samodzielności. Mój zapał i Wasza pomoc utwierdziły mnie w tym, że z miesiąca na miesiąc jest coraz lepiej, więc walczę i nadal walczyć będę – dla siebie, żony, dzieci, rodziny i dla Was.
Na chwilę obecną coraz sprawniej się poruszam, przeszedłem operację uzupełnienia głowy i z pomocą mojej rehabilitantki pracuję nad sprawnością lewej ręki. Jak to mówią: „powoli do przodu”.
Nie mam słów, żeby wyrazić moją wdzięczność!
Artur
Opis zbiórki
Artur – otarł się o śmierć. Mój mąż, zawsze uśmiechnięty, radosny, pracowity i energiczny facet – to nie jedyne z pozytywnych epitetów, które mogłabym użyć w jego kierunku, ale dużo mówić nie trzeba – zawsze dbał o mnie i o naszą córkę. Był zwykły, grudniowy wieczór, wydawało się, że nic szczególnego się nie wydarzy, zaczynaliśmy wspólny odpoczynek po pracy.
W jednej chwili słowa mojego męża odmieniły nasze dotychczasowe życie – głowa, boli mnie głowa – powiedział Artur. W tej chwili spojrzałam na niego, nigdy wcześniej nie skarżył się na tego typu sprawy, dlatego bardzo mnie to zdziwiło. Mój mąż kierował się w moją stronę, a ja widziałam, jak z sekundy na sekundę traci siły. Widziałam, jak upada na podłogę – to był wylew.
Pogotowie zabrało go do szpitala. Jeszcze będąc przy nim tej samej nocy, rozmawiałam z nim, trzymałam za rękę. Tym większym zdziwieniem było to, że kiedy na drugi dzień przyjechałam do szpitala, mojego męża nie było już tam, gdzie rozstałam się z nim poprzedniej nocy.
Słowa lekarza do tej pory tkwią w mojej głowie „70% mózgu zalanego krwią, konieczna jest operacja. Proszę się modlić, aby mąż przeżył”. W momencie ogarnął nas wszystkich strach, smutek i panika. Nie chciałam wierzyć w to, co się dzieje. Jedyne co we mnie zostało to wiara w to, że będzie dobrze. Po operacji mój mąż odzyskał przytomność zaskakująco szybko. Nie uwierzycie jakim szczęściem było dla mnie to, że kiedy zapytałam – Kochanie, pamiętasz kim jestem? Mój kochany żartowniś odpowiedział „moją babą”!
Co dalej?
Mijają miesiące od operacji, mój mąż funkcjonuje, z dnia na dzień jest coraz lepiej. To nie dzieje się bez przyczyny, Arturowi potrzebna jest ciągła rehabilitacja, która jest niezwykle kosztowna, dodatkowo leki, które przyjmuje, również obciążają nasz budżet. Choroba odebrała Arturowi sprawność w lewej ręce i nodze.
Chyba tylko cudem Artur wyszedł z tego. Choroba odebrała mu jednak sprawność w lewej ręce i nodze. Przed nim kolejna operacja. Mąż nadal potrzebuje rehabilitacji i ciągle bierze leki. Wszystko to bardzo dużo kosztuje. Dlatego zwracam się z prośbą o pomoc. Dla nas liczy się każda złotówka. Każda wpłata to ogromne wsparcie. Proszę, pomóż mojemu mężowi odzyskać siły!
Żona Artura