Serduszko Bruna – jeśli zgaśnie, nasz świat pęknie na pół!

Operacja serca w Klinice Uniwersyteckiej w Münster
Zakończenie: 25 Kwietnia 2019
Opis zbiórki
W każdej chwili niedotleniony organizm Bruna może powiedzieć dość, jego chore serduszko może nie wytrzymać. Badania nie pozostawiają wątpliwości – tętnice płucne są wąskie, o wiele za wąskie. Bruno urodził się tylko z połową serduszka i ta połowa musi mu wystarczyć na całe życie. Aby tak było, konieczna jest kolejna operacja!
Bruno – nasz największy skarb. Dziecko, które jest najlepszym prezentem, jaki mogliśmy otrzymać od losu. Prezent niedoskonały, z wadami w malutkim serduszku, a mimo to najpiękniejszy, perfekcyjny, wymarzony. Nasza iskierka, która teraz gaśnie na naszych oczach...
Nasze życie to czuwanie. W nocy po kilkanaście razy pochylamy się nad łóżeczkiem Bruna, żeby sprawdzać, czy nie dzieje się nic złego, czy nasz synek spokojnie oddycha. Każdy dzień jest niewiadomą, a każde uderzenie małego serduszka naszym największym szczęściem.
Bruno ma niecałe dwa latka. Za sobą długie tygodnie spędzone w szpitalach i dwie poważne operacje serca. Tylko dzięki temu żyje. Niestety – nie obeszło się bez powikłań. Dobrze wiemy, jak wielki jest strach, kiedy lekarze w panice zabierają dziecko na blok operacyjny, kiedy nie ma żadnej gwarancji, że wróci stamtąd żywe. Czekasz wtedy na korytarzu szpitala, odchodzisz od zmysłów, nie wiedząc z jakimi informacjami przyjdzie ci się zmierzyć. Pierwszą swoją operację Bruno przeszedł kiedy skończył miesiąc. Kilka godzin po niej doszło do zatrzymania krążenia! Wtedy po raz drugi lekarze zabierali go na blok. Bruno był reanimowany, włączono wlewy z adrenaliny i dopaminy.
Jego życie wisiało na włosku… Gdyby odszedł, nasze straciłoby sens!
Podczas operacji doszło do porażenia nerwu przepony. Bruno cały miesiąc spędził pod respiratorem. Zamiast w naszych ramionach, leżał opleciony kabelkami i rurkami. Zamiast słyszeć nasze ciepłe głosy, słyszał dźwięki maszyn, które utrzymywały go przy życiu. Na szczęście któregoś dnia zaczął sam oddychać. Nawet wyszliśmy do domu, ale najgorsze było dopiero przed nami… Lepszy stan Bruna był ciszą przed burzą, chwilą spokoju przed najgorszym.
Grudzień, 2017. Bruno ma pół roczku. Wtedy właśnie dochodzi do załamania. Wieczorem wykąpaliśmy Bruna i położyliśmy go spać. Obudził nas niepokojący dźwięk – Bruno zaczął się dusić! Panika, karetka, ratownicy – niewiele pamiętamy z tamtych chwil. W szpitalu stwierdzono zapalenie płuc. Zostaliśmy przetransportowani na Oddział Kardiologii Dziecięcej. Tam serduszko Bruna zatrzymało się po raz drugi! OIOM, tysiące pytań i zero odpowiedzi.
Dopiero cewnikowanie pokazało, że u Bruna doszło do oderwania lewej tętnicy płucnej! Pilna operacja i znów ten sam strach, co kiedyś. “Jeśli przeżyje, to będzie cud…” – tyle usłyszeliśmy. Bruno jest z nami, żyje, ale to nie koniec naszej walki o bicie jego serduszka!
W listopadzie otrzymaliśmy kolejny cios. Badanie tomografii komputerowej serca i naczyń z kontrastem, nie pozostawiło wątpliwości, że tętnice są o wiele za wąskie, a dodatkowo wytworzyło się krążenie oboczne. Jest jednak wyjście z tej patowej sytuacji – jedno jedyne. To operacja metodą Fontana wykonana przez najlepszego w tej dziedzinie lekarza – prof. Edwarda Malca z Kliniki Uniwersyteckiej w Münster, który ma ogromne doświadczenie w ratowaniu tak skomplikowanych serduszek.
Bruno nie ma już sił. Wystarczy niewielki wysiłek, by jego paluszki i usta zrobiły się sine, buzia blada, a oddech bardzo płytki. Boimy się operacji, ale wiemy jedno – bez niej nasze dziecko nie przeżyje. Wiemy też, że bez Twojej pomocy nie znajdziemy się tam, gdzie czeka ratunek...