13 Sierpnia 2020, 15:04
Stna Hani jest zły, wyjazd na leczenie jest na razie niemożliwy...
Kochani, uwierzcie, napisać tę wiadomość nie było łatwo. Ta informacja podłamała nas... Hania Jopp, dla której cała armia wielkich serc walczyła o zebranie środków na zagraniczne leczenie, nie może na nie wyjechać. Jej organizm jest słaby - Hania zmaga się nie tylko z rakiem, ale także z infekcją. To sprawia, że jej małe ciałko naprawdę wyczerpane jest chorobą. Dlatego tu nie pieniądze, a stan naszej Hani jest przeszkodą w wyjeździe na terapię.
Wobec tego, wspólnie z rodziną, podjęliśmy decyzję o zawieszeniu zbiórki pieniędzy do czasu, gdy Hania poczuje się lepiej, a jej stan umożliwi podjęcie leczenia. Teraz jest to niemożliwe. Hania jest w Polsce, gdzie pod opieką poznańskiego szpitala walczy z poważną infekcją.
Zebrane dotychczas środki są zabezpieczone na potrzeby dziewczynki związane z jej leczeniem i rehabilitacją – te, które nie zostaną zrefundowane przez NFZ. Nie ustajemy w modlitwach, że stan Hani się polepszy i wyjazd dojdzie jeszcze do skutku. Nadzieja umiera ostatnia...
Bądźcie z Hanią ciepłymi myślami i modlitwą – teraz tego potrzebuje najbardziej...
Rodzice Hani prosili o przekazanie Wam tej wiadomości:
"Kochani, trudno nam o tym pisać, jeszcze trudniej mówić. Nasza córeczka Hania nie wyleci do Stanów, nie jest też gotowa na żadne leczenie zagraniczne. Musi zostać w kraju, bo dopadła Ją straszna infekcja. Nasza Kruszynka nie oddycha samodzielnie, pomaga Jej w tym respirator. Hani małe ciałko zostało wystawione na ogromną próbę - teraz musi pokonać nie tylko raka, ale jeszcze infekcje. A to wymaga ogromnej siły. Dlatego jedyne, o co teraz Was prosimy, to modlitwa i wsparcie duchowe!
Jednocześnie - ogromnie Wam dziękujemy! Za wsparcie pieniężne, zaangażowanie w zbiórkę, w licytacje. Dziękujemy za każdy gest - udostępnienie naszego apelu, podzielenie się historią Hani w mediach społecznościowych i Wasze duchowe wsparcie. Nie spodziewaliśmy się, że na swojej drodze spotkamy tylu życzliwych ludzi. My Hanię kochamy najmocniej na świecie, jak to rodzice, ale widzimy, że Was też historia naszej Kruszyny poruszyła. Wiemy, że część z Was dziwiła się temu, że nie pokazujemy się w filmikach, nie chcemy występów publicznych. Ale uwierzcie - my o Hanię i Jej powrót do zdrowia walczymy każdego dnia! Ta walka momentami nas przerasta. Nie jesteśmy w stanie być obecni wszędzie, bo najważniejsza jest nasza obecność - nawet taka duchowa - przy naszym ukochanym dziecku, Hani.
Jeszcze raz dziękujemy, że zaangażowaliście się w zbiórkę dla naszej Córeczki. Serce rozrywa nam ogromny żal, bo nasza Hania nie może z tej szansy wyjazdu na leczenie skorzystać. Czujemy ogromną bezsilność i nie możemy się z tym pogodzić. Ale - my już nic nie możemy zrobić.
Teraz liczymy tylko na cud... Módlcie się o to razem z nami".
Hania umiera – ta zbiórka to krzyk rozpaczy, ostatni krzyk o pomoc! Liczą się już nie dni, ale godziny, nie ma czasu do stracenia! Musimy JAK NAJSZYBCIEJ zebrać ponad 4 miliony złotych, by Hania mogła żyć! To jedyna szansa – Hania musi lecieć za do USA, walczyć o nadzieję w walce z rakiem, której w Polsce już nie ma…
Szansę na życie dostały tutaj już inne polskie dzieci – Marianka, Haneczka, Mateusz… Dlatego błagamy z całej mocy naszych serc – przeczytaj, pomóż, uratuj Hanię! Potrzebujemy Cię jak nigdy dotąd, bo obojętność to skazanie tej 1,5-rocznej dziewczynki na śmierć…

Rodzice Hani: Jesteśmy w szpitalu, gdzie Hania walczy o życie. Rak szaleje w jej małym ciele, a my każdego dnia boimy się, co przyniesie jutro. Córeczka leży na OIOM-ie, jest w śpiączce. Możemy ją zobaczyć tylko co jakiś czas, na chwilę… W Polsce lekarze nic już nie mogą dla Hani zrobić. Każą czekać, aż serce przestanie bić, a Hania sama umrze… Dalibyśmy Hani wszystko. Dać umrzeć – to jedyna rzecz, której nie możemy jej dać!
To jest koszmar, z którego tak bardzo chcemy się obudzić, ale on trwa naprawdę… Jeszcze w maju Hania biegała, śmiała się, wszędzie jej było pełno - tak bardzo lubiła śpiewać, tańczyć… Dziś, po zaledwie paru tygodniach, jest na skraju życia i śmierci. Ma łysą główkę, jest nieprzytomna... Śpiączka, w którą wprowadzili ją lekarze, ma uwolnić córeczkę od bólu, którego nie mogła uśmierzyć nawet morfina. Rak sieje spustoszenie – zajęty jest rdzeń kręgowy, są 2 przerzuty w główce… Chemia zawiodła. Hania gaśnie, a wraz z nią nadzieja… Mamy 2 wyjścia – zawalczyć o ratunek lub czekać na śmierć.

Pod koniec maja Hania zaczęła wymiotować… Z dnia na dzień nagle osłabła. Pojechaliśmy do szpitala, gdzie na kilka dni trafiliśmy do izolatki… Lekarze podejrzewali, że to wirus. Nie wiedzieli, jaki, nie pomagało też to, że szalała pandemia… Z Hanią było coraz gorzej. Wcześniej była małym łasuchem, teraz w ogóle nie chciała jeść… Po serii badań lekarze wrócili do nas z wieściami, które roztrzaskały nasz świat na kawałki. W mózgu naszej córeczki tykała bomba. Hania miała w główce 4-centymetrowy guz…
To był szok i rozpacz, ale wciąż jeszcze nie spodziewaliśmy się najgorszego. Guz nie musiał być zwiastunem raka, śmierci… Lekarz wycięli go i pobrali wycinek do badań. Operacja trwała 7 godzin – tak bardzo baliśmy się o Hanię… Wszystko się udało, choć nie mogliśmy zobaczyć córeczki – na OIOM-ie był ciągle zakaz odwiedzin. Myśleliśmy, że teraz tylko rehabilitacja i wrócimy do domu… Myliliśmy się. Prawdziwy horror miał się dopiero zacząć…

Wynik, który przyszedł, okazał się najgorszym z możliwych. Nasza córeczka ma raka splotu naczyniowego, jeden z najbardziej agresywnych nowotworów… Prawdopodobnie ma on podłoże genetyczne. Lekarze wezwali nas na rozmowę. Okazało się, że są kolejne przerzuty… 2 guzy w główce i zaczątek na rdzeniu kręgowym. Rokowania fatalne. Zrobiło się ciemno, a ciszę, która zapadła, przerywał tylko nasz płacz…
Lekarze zdecydowali o podaniu chemioterapii. Hania w trybie pilnym dostała pierwszy cykl… Lekarze pokładali w chemii ogromne nadzieje. Niestety, okazało się, że złudne… Chemioterapia zawiodła. Hania dostanie drugi cykl, ale to tylko formalność… Rozmawialiśmy z lekarzem prowadzącym. Nie wierzyliśmy w to, co słyszymy… Wobec choroby Hani polska medycyna jest już bezradna. Jedyne, co możemy zrobić, to czekać, aż nasze dziecko umrze.

Od piątku kontaktujemy się z najlepszymi szpitalami na całym świecie, w których leczy się dzieci chore na nowotwory. Czas ucieka nam przez palce, razem z nim ucieka życie z naszej córeczki… Rak splotu naczyniowego leczy się w USA – znaleźliśmy dzieci z Polski, dla których w naszym kraju nie było szansy, ale poleciały do Ohio i wciąż żyją! W Stanach ten rodzaj raka traktuje się jako bardzo agresywny, ale uleczalny… Czekamy na ostateczną odpowiedź i na kosztorys - leczenie innych dzieci kosztowało kilka milionów złotych… To nasza ostatnia nadzieja. Innej nie mamy....
Mierzymy się z najgorszym, co może spotkać człowieka – cierpieniem i śmiertelną chorobą dziecka własnego dziecka, a teraz także z przeraźliwą bezradnością… Jeśli nie znajdą się tysiące osób o dobrych sercach, które dadzą naszej córeczce szansę na życie – Hania umrze. Jest źle, cały rdzeń kręgowy jest już zajęty przez raka… Trzeba działać szybko.
Błagamy o Twoją pomoc… Uratuj ją!
___________
➡️ Licytując i kupując fanty, ratujesz życie! Weź udział w LICYTACJACH DLA HANI na Facebooku!