Odzyskać to, co zabrał guz mózgu. Potrzebna pomoc dla młodej mamy!

aparat do terapii zaburzeń mowy i połykania
Zakończenie: 22 Stycznia 2019
Opis zbiórki
Historie walki o życie Patrycja znała bardzo dobrze od swoich pacjentów, słyszała je wielokrotnie na szpitalnych korytarzach… Nie sądziła, że wkrótce rozpocznie się jej własna. Że zamiast ratować, sama będzie potrzebować ratunku. Śmierć przyszła po nią wtedy, kiedy Patrycja była najbardziej potrzebna – niedawno została mamą… Guz mózgu - w chwili, gdy Patrycja usłyszała diagnozę, mała Wandzia miała zaledwie 17 miesięcy.
Pół roku przed diagnozą Patrycja miała ciągły kaszel i czkawkę… Dziś wie, że były to pierwsze objawy guza mózgu. Atak czkawki zdarzał się nawet 50 razy dziennie. Przyczyn szukała w alergii. Odstawiła mleko, objawy ustąpiły. To uśpiło jej czujność.
Dwa tygodnie przed diagnozą zaczęły się zaburzenia połykania. Bóle głowy. Tego dnia, gdy usłyszała, że to guz mózgu, nie była nawet w stanie podnieść się z łóżka. Wymiotowała przy każdej próbie wstania. Wiedziała już, że jest chora. Wiedzieć jednak nie znaczy się z tym pogodzić.
Są dni, których nie zapomina się do końca. Dla Patrycji to data narodzin Wandzi… i data diagnozy. O tym, że ma guza mózgu, dowiedziała się 14 grudnia 2017 roku. 3 dni później była już na oddziale neurochirurgii. Przyjechała tylko na badania… Nie wyszła już ze szpitala. Guz, zlokalizowany w pniu mózgu, miał 4,5 centymetra… Był wielkości piłeczki ping-pongowej.
Wyściółczak – tak powiedziały wyniki histopatologii. Guza udało się usunąć w całości. Szczęściem w nieszczęściu było to, że udało się uniknąć chemioterapii ani radioterapii. Na tym jednak szczęście się jednak skończyło… Operacje na mózgu obarczone są wysokim ryzykiem. Uszkodzeniu uległy nerwy czaszkowe, jak i ośrodki odpowiedzialne za ważne funkcje życiowe… W tym ośrodek oddechowy w rdzeniu przedłużonym. Patrycji założono tracheotomię i PEG-a, 12 dni oddychał za nią respirator.
Gdy Patrycja została przyjęta do szpitala, Wandzia miała 17 miesięcy. Gdy wychodziła – 28… Były razem cały czas.
Człowiek nie zdaje sobie sprawy z tego, co ma, co umie, póki tego nie straci… Katorgą było uczenie się z powrotem oddychać przy jakiejkolwiek wykonywanej czynności. Miesiąc – tyle zajęła Patrycji nauka oddychania i siedzenia. Ponad 2 miesiące – oddychania i stania. Zanim jej się udało, każda próba kończyła się utratą przytomności. Porażeniu uległy też wszystkie mięśnie twarzy, języka, gardła, podniebienie, krtań. Patrycja nie mówiła. Nie połykała, nie kaszlała.
Przez prawie pół roku domem Patrycji była izolatka na Oddziale intensywnej Terapii. Przez kolejne pół roku – oddział rehabilitacji neurologicznej. Tam przez minimum 6 godzin dziennie ćwiczyła. Sama przyznaje, że nigdy jeszcze w życiu nie była tak zmęczona. Nawet wtedy, gdy dyżurowała przez wiele godzin, pracowała na oddziale i w gabinecie.
- Moim jedynym sposobem komunikacji przez 10-11 miesięcy były kartka papieru i długopis – pisze Patrycja. Mam tysiące zapisanych stron. Na początku marzyłam, że napiszę książkę o tym, jak to było. Teraz myślę, że nikt by w to nie uwierzył. Sama zaczynam wątpić, że to przeżyłam... Dziś rehabilituję się logopedycznie, ćwiczę z fizjoterapeutą. Mam zaburzenie równowagi, koordynacji. Mówię - dość niewyraźnie, ale z biegiem terapii logopedycznej naprawdę coraz lepiej. Obecnie moje główne cele to doprowadzenie mówienia do jak najlepszej możliwej formy, korekta zaburzeń widzenia - niestety widzę podwójnie…
Zbieramy na sprzęt niezbędny w stymulacji mięśni biorących udział w mówieniu, połykaniu. Byłby nieoceniony w rehabilitacji Patrycji! Dodatkowo stymuluje mięśnie mimiczne, przez co poprawi się wygląd i artykulacja - policzki i usta są w niej bardzo ważne. Dlatego prosimy o pomoc, by Patrycja znów mogła jeść i mowić…
- Połykanie i jedzenie - to byłby luksus – przyznaje Patrycja. Zawsze uwielbiałam jeść... Chociaż najbardziej to muszę mówić. Do córki. No i do pacjentek. Wciąż twierdzę, że wracam do pracy, do szpitala. Może nie tak szybko, jak myślałam. Ale na pewno wrócę.