Gdy bezsilność odbiera nadzieję... Samotna mama walczy o przyszłość bardzo chorego synka!

intensywna rehabilitacja Miłoszka na turnusach - jedyna szansa
Zakończenie: 22 Marca 2021
Rezultat zbiórki
Kochani!
Nie jestem w stanie wyrazić żadnymi słowami swojej wdzięczności w zaangażowanie i pomoc w uzbieraniu tak ogromnej kwoty. Dziękuję bardzo z całego serca!
Dzięki temu Miłoszek mógł uczestniczyć w 7 turnusach rehabliitacyjnych. Tylko dzięki ciągłej i systematycznej rehabilitacji możemy utrzymać to co już wypracowaliśmy.
Dziękujemy ze jesteście z nami.
Paulina, mama Miłoszka
Opis zbiórki
Mój synek nie powie mi, czego chce i nie pokaże, czego potrzebuje. Miłoszek jest skrajnym wcześniakiem, ma Mózgowe Porażenie Dziecięce, padaczkę… Nie widzi świata i mojej twarzy. Dostrzega tylko światło. Wychowuję go sama i każdego dnia walczę, by jego życie było choć trochę lepsze. Chwilami jest bardzo ciężko… Nie ma czasu jednak się załamywać, muszę wstać, zająć się synkiem.
Miłosz pomylił pory roku. Miał urodzić się latem, ale postanowił poznać mnie jeszcze wiosną. 26 tygodni - tyle czasu rozwijał się w moim brzuchu. Zdecydowanie zbyt krótko. Wszystko wydarzyło się niespodziewanie. Nagle poczułam skurcze, odeszły mi wody i odwrotu już nie było. Moje maleńkie 820 gramów szczęścia… i strachu.
Są dwa typy wcześniaków. Siła niektórych maluszków wprawia w osłupienie. Mimo zbyt wczesnej daty urodzin i niskiej wagi wychodzą bez szwanku. Druga grupa to dzieci, które nie miały tyle szczęścia. Ich dzieciństwo to historia walki o zdrowie, o namiastkę normalności, walka z konsekwencjami przedwczesnego przyjścia na świat. Niestety - Miłosz jest w grupie "pechowców".
U skrajnych wcześniaków wiele narządów nie jest wykształconych prawidłowo… A to powoduje problemy do końca życia. Miłosz miał problem z serduszkiem, przeszedł operację czyszczenia jelitek z martwicy, laserowe zabiegi oczu, zabieg zamknięcia przepukliny mosznowej... To tylko część ciężkich chwil, jakie spotkały moje maleństwo. Walczył o życie.
Mimo starań lekarzy oraz moich żarliwych modlitw, nie udało się uchronić go przed niepełnosprawnością. Wylewy IV stopnia pozostawiły ślady w jego małej główce. Miłosz cierpi na wodogłowie, ma uszkodzony nerw wzrokowy, problemy z płucami oraz wzmożone napięcie. Synek niedowidzi, jego oczka reagują tylko na światło. Mimo że nie widzi światła, poznaje go słuchem, węchem, dotykiem. Pomimo swoich ograniczeń, każdy dzień wita z ogromnym uśmiechem, jakby chciał powiedzieć: „Nie martw się, mamusiu, wszystko będzie dobrze”. Jego uśmiech to lekarstwo na całe zło. Cieszę się, że choć tego nie zabrała mu choroba…
Rehabilitacja to jedyny sposób na poprawę stanu zdrowia Miłoszka. Bez ćwiczeń i ciężkiej pracy synek nie ma szansy na bycie sprawnym. Miłoszek z pomocą fizjoterapeuty obraca się, podpiera na łokciach, siedzi, chwilami stoi… Niestety ciągle nie chodzi. To moje największe marzenie, by zobaczyć, jak stawia samodzielnie pierwsze kroki.
Robię, co mogę, by jego życie, choć trudne, mogło być piękne, ale ostatnio brakuje mi już sił, a czasem i wiary w to, że jeszcze będzie dobrze... Czasem zupełnie bezsilna patrzę na cierpienie mojego dziecka i nie mogę mu pomóc, nie jestem w stanie zdjąć z jego barków choroby, która będzie z nim już na zawsze. Nie uleczę go miłością, chociaż tak bardzo bym chciała.
Miłosz powinien kontynuować rehabilitację. Wszystko to jednak bardzo dużo kosztuje. Choć przychyliłabym synkowi nieba, nie stać mnie na to… Jestem samotną matką. Jest ciężko. Jednego tylko mojemu synkowi nie zabraknie nigdy. Miłości… Żałuję, że nie mogę dać mu jeszcze czegoś – zdrowia…
Przed nami bardzo długa droga, ale wierzę, że się uda. Bez Ciebie nigdy jednak nie będzie to możliwe… Dla synka zrobię wszystko, dlatego proszę o pomoc, choć jest to trudne… Miłosz powinien regularnie wyjeżdżać na turnusy rehabilitacyjne, to jedyny lek, który może mu pomóc w walce o lepsze życie. Proszę o pomoc, o wsparcie, dzięki któremu codzienność, choć trudna, będzie piękniejsza! Jeśli pochylisz się nad losem mojego dziecka, jeśli zdecydujesz się dać mu szansę… Moja wdzięczność nie będzie mieć granic.
Paulina, mama Miłosza