Dzieciństwo mojego brata to nieprzespane przepłakane noce - i tak przez 55 lat

fibrotomia na Ukrainie
Zakończenie: 28 Lipca 2018
Rezultat zbiórki
Kochani,
zabieg Fibrotomii przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Liczyłam na jakieś 5-10% poprawy.
Ale to co jest w tej chwili... Jeszcze trzy miesiące temu, gdyby mi ktoś powiedział, że będą takie efekty, nie uwierzyłabym. Lekarze na Ukrainie nie mogli wyjść z podziwu, że Mireczek ma 56 lat i żyje. U nich z tym schorzeniem, MPD żyją do 40 lat.
Poprawa miała przyjść powoli, ale w prawej nodze nastąpiła prawie natychmiast. Dziś prostują się obie ręce, przykurcze ustąpiły też w nogach. Gdy jedziemy na spacer nie muszę podnosić podnóża. Ale jest coś jeszcze, co niedawno było nierealne.
Mireczek siedzi! Na razie około 5 minut, ale siedzi sam! Bez podtrzymywania, bez asekuracji. Sam!
Z całego serca ? dziękuję ❤️ za pomoc, za to że mogliśmy pojechać na zabieg.
Nie ma takich słów, które mogą wyrazić moją wdzięczność.
Dlatego raz jeszcze mówię DZIĘKUJĘ ❤️
Wanda - siostra
Opis zbiórki
Mirek urodził się w 1963 roku. Wtedy nie słyszano o rehabilitacji dzieci - takie maleństwo można było jedynie zostawić w szpitalu... Koło Miśka trzeba zrobić wszystko. Dosłownie. Umyć, ubrać, nakarmić, posadzić. Mój brat to wspaniały człowiek, otwarty na ludzi. Tylko ta spastyka - potrafi zwinąć w embrion. Prawa noga cały czas jest praktycznie w powietrzu. Fibrotomia byłaby najlepszym rozwiązaniem, niestety nie stać mnie, żeby ją opłacić.
Moja Mama nie zostawiła brata w szpitalu. Zabrała go do domu. Od tamtej chwili całe leczenie Mirka odbywało się właśnie tam. Do takich zabiegów jak usuwanie zepsutych zębów potrzebny był cały zastęp specjalistów. Przychodził dentysta w asyście chirurga, pielęgniarki i internisty, a zwykły pokój zamieniał się w salę zabiegową.
Misiek choruje na czterokończynowe mózgowe porażenie dziecięce. Nie mówi, a całe swoje życie spędził na wózku. Najbardziej dokucza mu ta nieszczęsna, silna spastyka. Zdrowym ludziom trudno sobie wyobrazić, że całe ciało pozostaje w ciągłym napięciu i nie ma się nad nim kontroli. Dzieciństwo Mirka naznaczone było długimi, nieprzespanymi nocami, a on mógł tylko płakać. Ból, którego nawet nie miał szansy opisać słowami. Może gdyby urodził się w lepszych czasach…
Bratem przez wiele opiekowali się nasi rodzice, którzy jednak z każdym rokiem byli coraz starsi i słabsi. A Misiek rósł, aż stał się w końcu dorosłym mężczyzną. Od dziesięciu lat temu to ja się nim opiekuję. Zmieniłam mu wózek i staramy się codziennie chodzić na spacery. Zaczęliśmy też pielgrzymowanie po lekarzach. Był neurolog. Był stomatolog, który usunął wszystkie zęby. Był też okulista i okazało się, że brat ma jaskrę. Bardzo dużo trudnych doświadczeń jak na jedną, i tak już mocno doświadczoną przez los, osobę
Misiek jest człowiekiem nie z tej ziemi i w naszym małym miasteczku wszyscy go znają. Spójrzcie tylko na jego zdjęcie. Mimo ogromu cierpień, które doświadcza, jednym uśmiechem potrafi odgonić najciemniejsze nawet chmury. Robię dla niego dosłownie wszystko - ubieram, myję, karmię, przebieram.
Niestety pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. Spastyka dokucza mu każdego dnia, a najgorsza jest prawa strona i noga, która praktycznie cały czas wisi w powietrzu. Najlepszym rozwiązaniem dla brata byłaby fibrotomia. Pozwoli zmniejszyć spastykę i uwolnić od bólu. Niestety nie stać mnie na nią, dlatego proszę o pomoc.
Czasami się zastanawiam, co by nam powiedział, gdyby umiał mówić i jestem pewna, że byłyby to same dobre rzeczy. Bo Misiek jest po prostu wspaniałym człowiekiem. Co prawda zamkniętym w niedoskonałym, niepełnosprawnym ciele, ale wciąż gotowym do dzielenia się swoim dobrem z całym światem. Mamy szansę, żeby choć trochę ułatwić mu życie. Proszę, pomóżcie ją wykorzystać. Mirek naprawdę na to zasługuje. Z Waszym wsparciem będzie to możliwe.
Wanda - siostra Mirka