Mała afrykańska osada Nyamongo w północno-zachodniej Tanzanii - pomiędzy Parkiem Narodowym Serengeti a Jeziorem Wiktorii - zalana wodą i tonąca w gliniastym błocie życiodajnej, ale gdy przebierze się miara - bezlitosnej nieraz afrykańskiej pory deszczowej.

Na skraju wioski mały rozpadający się domek bez tynków i posadzki z dziurami w dachu jak w przysłowiowym szwajcarskim serze albo w polskim durszlaku, które tylko czekają na kolejną ulewę, aby przelała się po raz kolejny miara goryczy jego mieszkańców.

A w domu Magdalena, 62-letnia niesamowita kobieta, która - mimo swojego kalectwa od wczesnego dzieciństwa - żyjąc samotnie, stara się zapewnić opiekę i przynajmniej skromne pożywienie dla trójki wnucząt, które trafiły pod Jej dach.
Ta dzielna kobieta, zdana obecnie tylko na miłosierdzie sąsiadów i swoje dwie ręce, bo choroba, źle zdiagnozowana i leczona przez lekarzy, gdy miała ledwie półtora roku, na całe życie pozbawiła Ją możliwości poruszania się na własnych nogach. Pozostały dwie ręce – do przemieszczania się z miejsca na miejsce z wielkim trudem, do mozolnej uprawy roli na siedząco, do prowadzenia domu, do przytulania wnuków, do gotowania dla siebie i dzieci. Dwie ręce i jedno wielkie serce Magdaleny dla dzieci - to wszystko co ma.

Kilka kilometrów od Nyamongo znajduje się polska Misja katolicka w Kiabakari. Misjonarz ks. Wojciech Kościelniak odwiedza od kilkunastu lat Panią Magdalenę z posługą sakramentalną, dodaje otuchy i dostarcza od czasu do czasu pożywienie i środki finansowe na utrzymanie, które są darem od parafian z Kiabakari i przyjaciół księdza Wojciecha.
Po ostatnich odwiedzinach u Pani Magdaleny dwa tygodnie temu, gdy ksiądz Wojciech dowiedział się, że córka ruszyła z domu szukać szczęścia w świecie i zostawiła Mamę samą jak palec z trójką swoich dzieci, nie można było po prostu nie zareagować i podjąć natychmiast decyzję, by Jej konkretnie pomóc.
Ksiądz Wojciech zwrócił naszą uwagę na skrajnie tragiczną sytuację Pani Magdaleny. W odpowiedzi, przy Waszej pomocy pragniemy choć wymiernie poprawić warunki życia tej dzielnej kobiety i jej wnuków.
Z uzbieranych funduszy chcemy wyremontować stary, dziurawy dom, który będzie pełnił rolę gospodarczego magazynku, a obok postawimy drugi mały prosty domek z dwoma pokojami (dla Pani Magdaleny i dla wnuków) i pokojem dziennym, z podstawowym wyposażeniem, z zewnętrzną ubikacją i ‘łazienką’ polową, z zadaszoną prostą wiatą kuchenną, by mogła przygotowywać posiłki w suchym miejscu. Dla Pani Magdaleny kupimy także rower inwalidzki, aby po kilku dziesięcioleciach przestała być wreszcie więźniem we własnym obejściu.
Bardzo dziękujemy Wam wszystkim i każdemu z osobna, za to, że dostrzegliście Magdalenę i postanowiliście Jej pomóc. Wspólnie damy radę przywrócić godne warunki życia dla Pani Magdaleny i jej wnuków.