Province

  • All Poland
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Milana Babichenko
Milana Babichenko , 11 years old

Jedna rzecz odmieni życie Mili ❗️Przeczytaj dramatyczny apel mamy i POMÓŻ❗️

Mila jeszcze nie wie, że można żyć inaczej. Nauczyła się funkcjonować w świecie bez dźwięków, odgadując słowa z ruchów warg. Również cierpię na niedosłuch i jedyne czego pragnę, to lepszego życia dla mojego dziecka. Proszę, pomóż spełnić małe, wielkie marzenie córki – SŁYSZEĆ! Wojna w ojczyźnie zmusiła nas do przeprowadzki i rozpoczęcia nowego rozdziału życia. Dla Milany był to podwójny dramat. Barierę językową i komunikacyjną wzmagały problemy ze słuchem. Trudno jej było odnaleźć się w polskiej szkole i poznać nowych przyjaciół. Mila została skazana na życie w swoim własnym świecie. Nie potrafiła zbudować nowego… Jej pierwszą przyjaciółką była przytłaczająca SAMOTNOŚĆ. Bardzo martwiłam się o nasze dziecko. Na szczęście wkrótce nadeszła pomoc. Za namową nauczycieli podjęłam diagnostykę. Po długich badaniach Milana uzyskała stopień niepełnosprawności. Okazało się, że jej wada jest poważna i córka jak najszybciej musi zacząć korzystać z aparatów słuchowych!  Mila jest miłą i empatyczną dziewczynką o nieprzeciętnym talencie plastycznym. Pragnę, by mogła rozwijać swoją pasję, a w przyszłości prowadzić szczęśliwe i pełne życie. Niestety, bez specjalistycznych aparatów to nie będzie możliwe. Wada słuchu wyklucza. Zabiera wiele możliwości, dostępnych dla zdrowych ludzi: rozmowy przez telefon czy słuchanie muzyki. Stanowi też niebezpieczeństwo: Mila może nie usłyszeć nadjeżdżającego pojazdu lub ostrzeżenia.  Ja nauczyłam się żyć ze swoimi ograniczeniami. Nie otrzymałam pomocy, gdy byłam małą dziewczynką, potykającą się nieustannie w rzeczywistości, której nie rozumiałam. Nie mogę pozwolić, by to samo spotkało moje dziecko. Z serca proszę o Wasze wsparcie w zakupie aparatów słuchowych, by Mila odkryła świat, którego dotychczas nie znała. Dzięki Waszej pomocy wreszcie rozwinie skrzydła i wyfrunie z krainy ciszy, prawie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki! Mama

240,00 zł ( 1.61% )
Still needed: 14 654,00 zł
Paulinka Zamielska
Paulinka Zamielska , 2 years old

Ile razy można wymknąć się śmierci? Pomóż Paulince ❗️

Byliśmy ogromnie szczęśliwi, gdy dowiedzieliśmy się, że do dwójki naszych synów wreszcie dołączy wyczekana córeczka. Już podczas ciąży szczęście zaczęło powoli zmieniać się w niepokój. Po przyjściu Paulinki na świat poczuliśmy się, jakby spadły na nas wszystkie kataklizmy świata.  U córki zdiagnozowano zespół Costello, czyli niezwykle rzadki i niebezpieczny zespół wad wrodzonych o podłożu genetycznym. Co to znaczy dla Paulinki i naszej rodziny? Bardzo długo nie potrafiliśmy wypowiedzieć tych słów na głos…  Chore serduszko, dysmorfie twarzy, niepełnosprawność intelektualna, niskorosłość, opóźnienie rozwoju psychoruchowego, problemy z odżywianiem i refluks. Duże ryzyko pojawienia się złośliwych NOWOTWORÓW! Odebrano jej wszelkie szanse na normalne życie…  Paulinka urodziła się z powikłanej ciąży. Od razu po porodzie musiała zostać zaintubowana. To były dla nas chwile prawdziwej grozy, choć dziś myślimy, że wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy, czym jest strach… W szpitalu lekarze wykryli przerost prawej komory serca, hepatomegalię, czyli powiększoną wątrobę i rozszczep podniebienia miękkiego. Po 3 tygodniach rozpoczęliśmy proces diagnostyczny. Odpowiedź, która zaprowadziła nas do samej otchłani rozpaczy, usłyszeliśmy w 5. miesiącu życia córeczki. Piekło rozpętało się jednak jeszcze przed otrzymaniem wyników… Paulince od początku towarzyszyła niewydolność oddechowa, która w pewnym momencie przerodziła się w ZAGROŻENIE ŻYCIA! W maju 2022 roku trafiliśmy na OIOM. Połykaliśmy własne łzy, siedząc na szpitalnym korytarzu, podczas gdy zespół lekarzy ratował nasze dziecko. Niemal straciliśmy Paulinkę… By ratować jej życie, lekarze w ostrym trybie przeprowadzili zabieg TRACHEOTOMII.  Nasza mała córeczka na stole operacyjnym. Duszny, letni dzień, choć i bez tego trudno było nam oddychać. Nagle alarm: pojawiły się powikłania i KREW zalała płuca Paulinki. PRZEŻYŁA.  Rurka tracheotomijna tkwi w jej krtani do dziś… Zespół Costello zdiagnozowano dotychczas w naszym kraju jedynie u kilku osób. Jednak przebieg choroby zawsze wygląda tak samo. Pewne jest, że los nie oszczędzi Pauliny i wszystkie objawy, prędzej czy później, nadejdą. Jednym z nich jest kardiomiopatia przerostowa – najczęstsza przyczyna nagłych zgonów kardiologicznych, którą Paulinka dostała w prezencie na swoje pierwsze urodzinki. By zmniejszyć tętno i ulżyć serduszku, córka na stałe przyjmuje lekarstwa. Teraz wystarczą te tanie, ale ostatnia deska ratunku będzie poza naszym zasięgiem finansowym… Silny refluks i trudności w przyjmowaniu pokarmów to przyczyny, dla których Paulina jest odżywiana dojelitowo. Próbujemy podawać jej specjalne pokarmy, ale najczęściej kończy się to wymiotami. To, co dla innych dzieci nie jest wyzwaniem, dla naszej córki wydaje się być niemożliwe do osiągnięcia...  To nie jest rodzicielstwo, które znaliśmy, ani na które czekaliśmy… Jedno z nas musiało zrezygnować z pracy, bo Paulinka wymaga całodobowej opieki. Naszą codzienność wypełniają: intensywna rehabilitacja, obsługa PEG i tracheostomii, dbanie o każdy szczegół, regularne badania i rezonanse, by na czas wykryć nowotwór, narkozy, pobyty w szpitalu, których córeczka panicznie się boi. Nie narzekamy. Śmierć czyha na naszą córkę z każdej strony! Musimy być silni! By dalej walczyć o rozwój naszej dziewczynki i trzymać ją przy życiu, potrzebujemy Waszego wsparcia. Paulina potrzebuje interdyscyplinarnej opieki, wysokospecjalistycznej diety i sprzętów rehabilitacyjnych, dzięki którym będziemy mogli kontynuować pracę nad jej postępami w domu. Nigdy nie byliśmy jeszcze na turnusie rehabilitacyjnym... Boleśnie przekonaliśmy się, jak ciężko jest być rodzicami chorego dziecka… Chcemy zrobić wszystko, by Paulince żyło się jak najlepiej. Dlatego porzucamy wstyd, obawy i zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Wiemy, że los znowu może wystawić życie córki na próbę i musimy być gotowi na każdą ewentualność. Jesteście naszą nadzieją! Rodzice ➡️ FB Paulinki

100,00 zł ( 0.09% )
Still needed: 106 283,00 zł
Kacper Golak
Kacper Golak , 5 years old

Kacperek kontra SMA❗️Potrzebne wsparcie❗️

Chcemy podzielić się z Wami historią naszego małego wojownika. Problemy zaczęły się kiedy Kacper miał około 2 lat. Martwiliśmy się, że cały czas chodzi na palcach. Odwiedziliśmy wielu specjalistów, ale dopiero niedawno otrzymaliśmy diagnozę, której nie spodziewalibyśmy się nigdy w życiu – SMA. To dla naszej rodziny ogromny cios, ale jednocześnie motywacja do walki. Z początku były to podejrzenia, hasła, że Kacperek ma jeszcze czas, by się rozwinąć. Ale kolejne lata przynosiły jedynie więcej pytań i niepewności. W końcu udało nam się trafić do specjalisty, który pokierował diagnostyką tak sprawnie, że diagnoza przyszła niemal od razu. Na tę chwilę synek mówi tylko na swój sposób i ma problemy z poruszaniem się, ale dzielnie radzi sobie z każdym dniem. Z asekuracją albo za rękę pomalutku udaje mu się poruszać, ale wciąż nie skacze, nie potrafi biegać, a jego nóżki są osłabione. Jest malutki, drobny, rozwojowo za niski i za szczupły. Dla naszego dziecka regularne sesje fizjoterapii i zajęć sensorycznych to fundamenty codzienności. Niedawno znaleźliśmy ośrodek rehabilitacyjny, gdzie turnus może popchnąć leczenie do przodu. Jednakże koszty leczenia oraz sprzętu są ogromnym obciążeniem dla naszego budżetu – sam turnus to około 10 000 złotych! Dlatego dziś zwracamy się do Was z gorącą prośbą o wsparcie naszej rodziny i naszego małego wojownika. Każda złotówka przekazana na naszą zbiórkę przyczyni się do zapewnienia naszemu dziecku najlepszej opieki. Będziemy mogli opłacić rehabilitację i turnusy, co teraz jest dla nas priorytetem. Z głębi serca dziękujemy, Rodzice Kacperka

1 468 zł
Artur Titarenko
Artur Titarenko , 3 years old

Wyścig z czasem trwa❗️Potrzebna ogromna kwota, żeby uratować Arturka❗️

Stajemy do okrutnego wyścigu z czasem, żeby uratować naszego synka Artura. Właśnie dowiedzieliśmy się, że choruje na śmiertelną chorobę genetyczną – Dystrofię mięśniową Duchenne’a. Jeśli szybko nie uzbieramy ogromnej kwoty na terapię genową dla synka, przeżyje jeszcze kilkanaście lat… Dalej trudno jest w to wszystko uwierzyć, ale musimy o niego walczyć. Pomożesz nam? Do tej pory byliśmy szczęśliwą rodziną, mamy jeszcze córeczkę. Ta straszna diagnoza diametralnie zmieniła nasze życie. Od dnia diagnozy w naszych głowach pojawiają się okrutne wizje przyszłości. W wieku 9-11 lat nasze dziecko zostanie przykute do wózka. A gdy skończy 20, jego płuca i serce odmówią posłuszeństwa, a Artur umrze…  Wcześniej zamiast tych przerażających wizji, były marzenia. O tym, kim zostanie nasz Arturek, jakie będzie miał życie, jaką drogą pójdzie. Zwykłe marzenia o szczęśliwej, zdrowej przyszłości naszych dzieci. Teraz, żeby synek miał jakąkolwiek przyszłość, musimy dokonać niemożliwego. Zebrać na leczenie około 13 milionów złotych! Na tyle została wyceniona terapia genowa. Jedyna szansa na uratowanie życia Artura! Czasu jest naprawdę mało. Zaleca się podanie leku, gdy dzieci z DMD mają maksymalnie 5-6 lat. A w sierpniu synek skończy 4. Zaczął się więc dla nas prawdziwy wyścig ze śmiercią! A bez Was nie damy sobie rady… O chorobie dowiedzieliśmy się, gdy zaczęło nas niepokoić, że Arturek jest niższy od swoich rówieśników w przedszkolu. Wtedy zabraliśmy go do lekarza, a on pilnie skierował nas na dalsze badania. Potem przyszła diagnoza, po której nasze życie runęło…  Choroba już daje klasyczne objawy. Artur potrafi wejść po schodach, tylko wtedy, gdy trzyma się poręczy. Z podłogi wstaje na czworaka, opierając się o kolana. Biega wolniej, niż rówieśnicy i nie pochyla tułowia do przodu. Nie potrafi też skakać. Musimy intensywnie ćwiczyć, żeby utrzymywać jego sprawność w jak najlepszym stanie... Jeszcze nie tak dawno Artur byłby skazany na śmierć w męczarniach, ponieważ Dystrofia mięśniowa Duchenne’a była nieuleczalna. Moglibyśmy ją tylko opóźniać, ale to i tak ostatecznie skończyłoby się tragicznie. Na szczęście od 2023 roku dostępne jest leczenie. Jednak jeśli nie zdążymy uzbierać środków, to mięśnie synka zaczną słabnąć i umierać… A my nigdy nie wybaczymy sobie, że nie udało nam się uratować Artura przez brak pieniędzy... Z całego serca prosimy o pomoc w walce o życie naszego syna! Ten okrutny wyrok, który zapadł, można jeszcze odwołać. DMD to trzy literki, które niosą śmierć, ale póki jest nadzieja, będziemy walczyć. Bez Ciebie na pewno nie damy rady… Błagamy, wesprzyj Arturka! Rodzice

0,00 zł ( 0% )
Still needed: 12 873 354,00 zł
Janek Jankowiak
Urgent!
Janek Jankowiak , 14 years old

Dramatyczna walka z NOWOTWOREM❗️Mamy dwa tygodnie, by zebrać pieniądze na operację❗️

Janek zawsze uśmiechnięty, pełen życia nastolatek i zapalony fan motoryzacji marzy dziś o jednym – o jak najszybszym powrocie do zdrowia i normalnego życia. Niestety, obecnie jego rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Od tygodni to ciągłe badania, konsultacje i paraliżujący strach…  Kilka lat temu zdiagnozowano u Janka niewielką zmianę w głowie, w okolicach móżdżka – wtedy był to bardzo mały i łagodny guz, niestwarzający żadnego zagrożenia. Wszystko jednak zmieniło się, gdy na początku tego roku lekarze odkryli, że guz się powiększa...  Dziś wiemy już, że to nowotwór, który jest już bardzo niebezpieczny... Janek powinien, jak najszybciej przejść operację neurochirurgiczną, która szybko wykonana daje największe szanse na wyzdrowienie.  Doktor Libionka, który opiekuje się Jankiem może podjąć się resekcji guza już na początku czerwca. Na ten moment jedyną przeszkodą do tego są pieniądze – za operację i dalsze leczenie musimy zapłacić około 200 tys. złotych! W przypadku Janka liczy się każdy dzień, dlatego nie czekając ani chwil zwracamy się do Was o wsparcie! Nikt z nas nie spodziewał się, że los tak dotkliwie nas potraktuje... Nie byliśmy na to gotowi. Sami nie będziemy w stanie zgromadzić także dużej sumy, dlatego z całego serca już teraz prosimy Was o pomoc! Jako rodzice pragniemy dla naszego syna jednego – życia w zdrowiu. Jesteśmy zgodni, że jego siła i determinacja w walce z chorobą zasługują na pełne wsparcie, o które tak bardzo Was prosimy... Pamiętajcie proszę, że żaden gest nie jest zbyt mały, a każda wpłata przyczyni się do wygrania tej walki. Będziemy Wam ogromnie wdzięczni za każdą cegiełkę dobroci! Jadwiga i Wojtek, rodzice Janka

23 863,00 zł ( 11.21% )
Still needed: 188 903,00 zł
Rafał i Marcin Krawczyk
Rafał i Marcin Krawczyk , 26 years old

DMD zabija po kolei moich braci – błagam, pomóż!❗️

Byliśmy piątką rodzeństwa… Niestety okrutny los nie pozwolił nam żyć szczęśliwie razem. Wszyscy moi bracia chorowali na Dystrofię Mięśniową Duchenne’a – dwóch z nich pokonała choroba. Całą rodziną walczymy teraz o godne życie Marcina i Rafała! Dystrofia Mięśniowa Duchenne’a to rzadka choroba genetyczna, która osłabia wszystkie mięśnie w ciele. Marcin i Rafał od lat muszą poruszać się na wózkach inwalidzkich, a w ostatnim czasie choroba coraz bardziej postępuje. 6 lat temu Marcin złapał pozornie niegroźną infekcję, która jednak zasiała spustoszenie w jego organizmie. By ratować jego życie, trzeba było podłączyć go do respiratora. Kilka tygodni temu ten koszmar spotkał także Rafała. W szpitalu przeprowadzono tracheostomię i on również jest wentylowany mechanicznie.  Ciężar pielęgnacji Marcina i Rafała spoczywa na moich rodzicach… Odejście dziecka to niewyobrażalna tragedia, a moich rodziców spotkało to już dwa razy. Razem z nimi obserwuję, jak choroba podstępnie niszczy zdrowie moich braci i w końcu prowadzi ich do ŚMIERCI! Marcin i Rafał są pod opieką hospicjum domowego, dzięki czemu nie muszą mieszkać w ośrodku opiekuńczym. Pilnie jednak potrzebujemy wsparcia wykwalifikowanych asystentów osób z niepełnosprawnością – specjalistów, którzy odciążą moich rodziców w opiece. Niezbędna jest też pomoc w zakupie odpowiednich opatrunków i leków na odleżyny, z którymi boryka się Rafał.  Marzymy, żeby Marcin i Rafał mieli jak najlepszą opiekę i by mogli godnie żyć. Choroba jest nieubłagana, ale musimy zawalczyć o komfort i jak najdłuższą sprawność moich braci. Błagamy, pomóżcie!  Małgorzata, siostra

3 300 zł
Oluś Krawiec
Oluś Krawiec , 7 years old

Potrzeba tak niewiele, aby uczynić życie Olusia lepszym! POMÓŻ!

Patrzyłam lekarzowi w oczy, próbując zrozumieć, co do mnie mówi. Ledwo widziałam go przez łzy... Kiwałam głową, milczałam, choć chciałam krzyczeć z bezsilności i rozpaczy. Błagałam, aby to był tylko zły sen, aby ktoś powiedział, że na moje dziecko okrutny los nie wymierzył tak bezlitosnego wyroku! Rdzeniowy zanik mięśni – to te trzy słowa wprowadziły do mojego życia smutek i strach... Na właśnie tę chorobę cierpi Oluś, mój ukochany synek. Jego organizm nie produkuje białka, które odżywia neurony, odpowiedzialne za pracę mięśni... Te słabną, a potem umierają. A to przecież od mięśni zależy ruch, połykanie, mowa... Kiedy umierają mięśnie odpowiedzialne za oddychanie, to jest koniec. Dzieci, chore na najgorszą postać SMA, bez leczenia, nie dożywają nawet drugich urodzin... Wiedziałam, że zrobię wszystko, żeby ocalić synka. I tak się stało. Walcząc o zdrowie Olusia, przewróciliśmy do góry nogami całe nasze dotychczasowe życie. Zaczęłam szukać pomocy u najlepszych specjalistów w kraju i za granicą. W naszej ojczyźnie, na Ukrainie dla Olusia nie było ratunku, dlatego wyjechaliśmy do Polski, gdzie rozpoczęliśmy leczenie. Tylko dzięki temu Aleksander wciąż żyje! Dziękuję Ci, Polsko, że uratowałaś życie mojego dziecka... Choroba jednak wciąż jest z nami i nie odpuszcza. Ostatnio napotkaliśmy kolejną, wielką trudność. Przez rozwój schorzenia Oluś nie może już sam się przewrócić na drugi bok w trakcie snu. Do tego synek też często choruje. Jest mu wtedy niezmiernie ciężko oddychać, często się dusi. Musi być ułożony wyżej, ale gdy układam jego głowę na wielu poduszkach, niestety zawsze się zsuwa. Serce mi pęka, gdy widzę, jak cierpi! Muszę zapewnić mu specjalistyczne łóżko rehabilitacyjne, które kosztuje majątek i znacznie przerasta nasz rodzinny budżet. Dlatego ponownie przychodzę do Was z prośbą o pomoc. Ostatnio dzięki Waszemu wsparciu daliśmy radę, wierzę, że i tym razem się uda! W naszej rodzinie pracuje tylko mąż, przez co jest nam naprawdę ciężko. Ja opiekuję się śmiertelnie chorym synkiem i córeczką. Proszę, pomóż nam! Oluś potrzebuje ratunku nie na już, ale na wczoraj... Naprawdę liczy się czas. Błagam o ratunek! Natalia, mama Olusia

170,00 zł ( 2.73% )
Still needed: 6 054,00 zł
Gosia Banaszak
Gosia Banaszak , 45 years old

Małgorzata walczy z nowotworem – POMÓŻ❗️

We wrześniu zeszłego roku moje życie drastycznie się zmieniło. Okazało się, że choruję na nowotwór złośliwy piersi! Nie sądziłam wtedy, że niedługo później usłyszę coś jeszcze gorszego… Po diagnozie czułam, że coś jest nie tak i postanowiłam wykonać dodatkowe badania. Wyniki były wstrząsające! Okazało się, że pojawiły się groźne przerzuty do węzłów chłonnych. To bardzo skomplikowało leczenie… Za mną już pierwszy etap wycieńczającej chemioterapii oraz mastektomia prawej piersi. Ostatnie pół roku wypełniał ból i strach przed tym, co jeszcze nastąpi. Cały czas zastanawiam się, czy dam radę dalej walczyć... Wiem jednak, że nie mogę się poddać – moja rodzina mnie potrzebuje! Obecnie jestem w trakcie radioterapii i kolejnej chemii. Podczas konsultacji doradzono mi specjalistyczną kurację środkiem, który wykazuje dużą aktywność przeciwnowotworową. Niestety, proponowane leczenie nie jest refundowane, a niezbędne będzie także wykonanie rozszerzonych badań krwi. To wszystko wyniesie ponad 10 tysięcy złotych! Leczenie wspierające jest bardzo kosztowne i przekracza moje możliwości finansowe. Nie pozostaje mi nic innego, jak prosić ludzi dobrego serca o wsparcie mojej zbiórki. Każda wpłata daje mi nadzieję na pokonanie okrutnej choroby! Małgorzata

250,00 zł ( 2.34% )
Still needed: 10 389,00 zł
Małgorzata Noga
Małgorzata Noga , 63 years old

Krwotok a potem udar❗️Pomóż Małgosi wrócić do dawnej sprawności❗️

Nic nie zapowiadało, że Małgosia, ukochana żona i mama, miała problemy zdrowotne. Jak każdego dnia szykowała się do pracy i nagle usłyszeliśmy hałas w łazience. Pobiegłem sprawdzić, co się stało i zobaczyłem moją żonę leżącą na podłodze. Natychmiast udzieliliśmy jej pomocy i wezwaliśmy pogotowie. Karetka przewiozła Małgosię do szpitala MSWiA. Jednak po przyjeździe lekarze zdecydowali, że nie są w stanie udzielić jej pomocy na takim poziomie, jakiego potrzebuje. Podjęto decyzje o zmianie szpitala. Okazało się, że przeszła wylew. Jej stan stopniowo się stabilizował, kiedy przyszedł kolejny niespodziewany cios.  Kilka dni później Małgosia doznała udaru. Był dużo gorszy niż wylew i doprowadził do ogromnego spustoszenia w jej organizmie. Nie reagowała na bodźce, dopiero po kilku dniach zaczęła nas rozpoznawać, nie mówiła i zmagała się z paraliżem prawej strony ciała. Postępy są, przychodzą bardzo powoli, ale dają nam nadzieję, że Małgosia z tego wyjdzie. Obecnie rehabilituje się ambulatoryjnie w Krakowie, jest w stanie mówić, ale nie mamy pojęcie, czy zajęcia raz w tygodniu będą wystarczające. Lekarze jasno mówią, że powrót do zdrowia może być trudny, a przede wszystkim długotrwały. Małgorzata jest bardzo zaangażowaną i lubianą w pracy i przez uczniów nauczycielką biologii. Przez lata budowała relacje, poświęcała się pracy, przygotowywała młodzież do matury nawet na emeryturze. A teraz to wszystko stoi pod znakiem zapytania. Mamy syna Dominika i dwójkę wnucząt – 8-letnią Julcię i 11-letniego Jasia. Żona uwielbia zabierać ich do nas na „dzień z babuliną”, jak to nazywa. Doceniała każdą chwilę spędzoną z rodziną. Dlatego nikt z nas nie był przygotowany na taki tok wydarzeń… Chcielibyśmy zagwarantować Małgorzacie możliwość powrotu do zdrowia. Ma kochającą rodzinę, przyjaciół oraz przyszłych studentów, którzy czekają na jej powrót do sprawności. Dlatego prosimy o przekazanie darowizny w jakiejkolwiek kwocie, nawet najmniejszej. Każda wpłata ma ogromne znaczenie. Mąż Adam i syn Dominik

1,00 zł ( 0% )
Still needed: 97 985,00 zł

Follow important fundraisers