Mama na medal

Zakończenie: 1 Grudnia 2014
Rezultat zbiórki
Chciałabym serdecznie podziękować wszystkim darczyńcom, którzy otworzyli swe serca i odpowiedzieli na mój apel.
Dzięki Państwa dobroci, mój ciężko schorowany syn mógł systematycznie korzystać z zajęć z fizjoterapeutą. Rehabilitacja Grzegorza to bardzo długotrwały proces, ale widać już pierwsze postępy. Przykurcze są już znacznie mniejsze.
Z całego serca dziękuję za okazana pomoc.
Opis zbiórki
Żyję dla syna. Gdyby nie Grzegorz – moje istnienie straciłoby sen. Aby chorować, w dzisiejszych czasach trzeba być zamożnym. Leczenie to luksus. Biedny nie ma szans w obliczu dolegliwości, które utrudniają wykonywanie najprostszych czynności.
Wraz z mężem przez całe życie walczyliśmy z chorobą naszego syna. Dorobek z niewielkiego gospodarstwa rolnego nie był duży, jednak staraliśmy się zadbać o podstawowe potrzeby. Choroba potrafi zniechęcić i odebrać siły… Nie było łatwo, ale zawsze gdy jednego dopadało zwątpienie – drugie walczyło ze zdwojoną siłą i ciągnęło w górę. W domu nigdy się nie przelewało. Żyliśmy skromnie, ale nasz dom od zawsze przepełniony był ogromną miłością, wsparciem i wzajemnym szacunkiem. Wierzyliśmy, że tego za żadne pieniądze nie można kupić – a tylko tym byliśmy w stanie zapewnić poczucie bezpieczeństwa dla naszego syna.
Życie nigdy nie było łatwe, a biednemu zawsze wiatr w oczy… Wszystko się odmieniło rok temu. Straciłam męża, a mój syn ojca. Zostaliśmy sami na bezlitosnym polu bitwy, jakim jest życie… Ilość codziennych utrapień z każdym dniem wzrasta, a moje barki z każdym dniem coraz trudniej znoszą ten ciężar. Utrata ojca nie była obojętna również dla naszego syna, Grzegorza. Ciężkie uszkodzenie układu nerwowego Grzegorza zaczęło się pogłębiać. Stan jego zdrowia zaczął się pogarszać. Bez środków finansowych i wsparcia każdego dnia bezsilnie patrzę jak choroba odbiera mi mój największy skarb. Na przekór wszystkiemu zbieram ostatnie resztki sił i walczę… Choć walka jest nierówna.
Utrzymanie naszego domu od zawsze spoczywało na barkach głowy rodziny – mojego męża. Był ostoją naszej rodziny. Zawsze wiedział co robić, gdzie się udać, aby nigdy nam niczego nie brakowało. Ja zaś całe życie byłam przy Grzegorzu… Niewielki zasiłek ledwo starcza na lekarstwa, dojazdy do szpitala i jedzenie. O ile starcza… Niejednokrotnie staję przed wyborem, na co przeznaczyć ostatni grosz…
Gdybym tylko mogła, podjęłabym pracę – jednak stan zdrowia mojego syna uniemożliwia mi to. Moją pracą jest 24-godzinna opieka nad synem i codzienna walka z jego chorobą. Niestety, bez środków finansowych jest to utrudnione. Przykurcze oraz usztywnienie ciała mojego syna postępuje każdego dnia. W tej chwili zmiana ubrania, codzienna higiena obarczona jest ogromnym bólem i cierpieniem.
Jeśli na czas nie zdążymy wprowadzić usprawniającego leczenia – życie mojego syna Grzegorza wyniku ogromnej ilości komplikacji już na zawsze zostanie naznaczone cierpieniem, a moje istnienie straci sens. Zwracam się z prośbą jako matka, pomóż uratować mi życie mojego dziecka…