Droga bez powrotu

Zakończenie: 30 Października 2014
Rezultat zbiórki
Chcieliśmy bardzo podziękować wszystkim osobom, którzy wsparli zbiórkę na rehabilitację mojego synka Kubusia.
Dzięki rehabilitacji i terapii synek robi bardzo duże postępy.
Opis zbiórki
Co tliło się w głowie Kubusia? Co odwróciło jego uwagę? Dlaczego nie zdążyłam go złapać, a auto nie zdołało wyhamować… Wiele pytań. Niewiele odpowiedzi.
Dzień wypadku pamiętam, jakby to było wczoraj. Letni, gorący i lekko duszny. Droga była nam znana od lat. Przelotowa trasa, ruchliwa, na której niewielu stosowało się do oznakowania ograniczenia prędkości. Niby prosta, jedynie bez pobocza, a jednak śmiercionośna... Co roku zbierała swoje żniwa. Szliśmy po najpotrzebniejsze zakupy do pobliskiego sklepu. Julka w wózku i dwóch moich synów. To była chwila. Niepostrzeżenie Kubuś wyskoczył na jezdnie. Huk, trzask i ogromny płacz moich dzieci. Na jezdni zobaczyłam zakrwawione ciało Kubusia. Zamknięte oczy, ledwo oddychał… Karetka. Policja. Szpital. Kierowca do dzisiaj nie został uznany za winnego.
Kuba w ciągu pierwszej doby umierał 4-krotnie. Stan krytyczny, niestabilny. I ja. Samotna mama rozerwana pomiędzy umierającym Kubusiem, a pozostawionymi pod opieką bliskich dwójką przerażonych dzieci, na których oczach wszystko się wydarzyło. Zalana łzami modliłam się, patrząc przez szybę na poobijane i uszkodzone ciało mojego Kubusia. Błagałam Boga, aby Kubuś tylko żył. Nic więcej nie miało wówczas dla mnie znaczenia.
Oczy Kubusia jeszcze przez długi czas nie chciały się otworzyć… Spał tak przez kolejne pół roku. Wybudzony ze śpiączki rozpoczął drugi etap swoje życia. Drugi etap, bo to, co było przed wypadkiem, pozostało już tylko wspomnieniem. Wszystko zaczęło się od początku… Rozległy uraz czaszkowo-mózgowy, uszkodzenia wielonarządowe pozostawiły ślad, którego nie sposób się pozbyć.
Dni tworzyły tygodnie, tygodnie zaś układały się w miesiące, a miesiące w lata… a stan zdrowia Kuby nie ulegał poprawie. Nie przekroczył szkolnego progu jako dumny pierwszoklasista. Do dnia dzisiejszego nie usłyszał szkolnego dzwonka… Choć od tragicznego dnia minęły już 4 lata, Kubuś nie wrócił do zdrowia sprzed wypadku. Uszkodzenie słuchu, niedowidzenie, afazja mowy oraz nienaturalnie powolne stawianie każdego następnego kroku… Uszkodzenia mózgu okazały się ogromne.
Nadmierna prędkość, brawura, a może zwykła niefrasobliwość odmieniły życie Kubusia. Aby nadrobić to, co odebrał wypadek, pomóc może jedynie nieustająca rehabilitacja. Zdejmij nogę z gazu. Pomóż, aby na Twoją drogę nie wyskoczy niespodziewanie ktoś taki, jak Kubuś...