

Jaś jeszcze nie był w domu, spędza czas w szpitalnych murach... RATUNKU!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu medycznego
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
1 Stały Pomagacz
Dołącz- Anonimowy Pomagaczzaczyna wspierać co miesiąc
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, zakup sprzętu medycznego
Aktualizacje
Jaś potrzebuje Waszej pomocy!
Drodzy Darczyńcy, z całego serca dziękujemy za Wasze dotychczasowe wsparcie. Niestety walka o naszego synka się nie kończy!
Za nami kolejny pobyt w szpitalu. 18 lipca Jaś wrócił do domu z częściowym karmieniem pozajelitowym. Przy wypisie otrzymaliśmy pompę, do której jest on podłączony przez większość dnia – 18 godzin. Ze względu na jej wielkość i wagę codzienne funkcjonowanie stało się dla nas wyzwaniem. Nawet zwykłe przemieszczanie się po domu jest utrudnione, a my tak bardzo chcielibyśmy, aby Jaś mógł poznawać świat!

Dlatego też dzięki Waszej pomocy, zakupiliśmy małą pompę, którą z łatwością możemy włożyć do przeznaczonego do niej plecaka! To dla nas wielka pomoc, za którą jesteśmy wdzięczni. Niestety dreny do niej na ten moment nie są refundowane, a ich miesięczny koszt jest bardzo duży. Co więcej, nasz synek potrzebuje także stałej opieki wielu specjalistów, rehabilitacji oraz leków. Boimy się, że sami nie będziemy w stanie sprostać wszystkim wydatkom.
Dlatego dziś raz jeszcze chcielibyśmy poprosić o Wasze wsparcie! Każda, nawet najmniejsza wpłata jest dla nas nieocenioną pomocą! Prosimy, zawalczcie z nami o zdrowie naszego dziecka!
Rodzice Jasia
Nowe informacje o stanie zdrowia Jasia❗️
Jaś został przewieziony z Łodzi do szpitala w Warszawie. To dla nas nie tylko kolejny etap leczenia, a również symboliczny krok zbliżający nas do spełnienia marzenia, które nosimy w sercu od miesięcy: pierwszej wizyty Jasia w domu.
W Warszawie wykonano bardzo ważny zabieg – założono Jasiowi cewnik. Umożliwia on codzienne, długotrwałe podawanie synkowi składników odżywczych i energii, których jego organizm sam nie jest w stanie przyswoić. Niestety, ten cewnik będzie z nami przez wiele lat, a może nawet do końca życia.

Jednak właśnie dzięki temu zabiegowi wydarzyło się coś, o czym długo tylko marzyliśmy – Jaś po raz pierwszy od 4 miesięcy opuścił mury szpitala. Mogliśmy w końcu z nim wyjść, choć na chwilę, na krótki spacer. Dla innych może to zwyczajna rzecz, ale dla nas to była wielka chwila, niosąca nadzieję.
Jaś jest teraz przez większość dnia podłączony do specjalnej pompy. Jedynie przez około 2 godziny dziennie może być od niej odłączony. Wiemy też, że przed nami jeszcze wiele wyzwań, ale każdy taki moment, jak ten spacer przypomina nam, dlaczego walczymy każdego dnia.
Dziękujemy, że jesteście z nami. Za Waszą pomoc, dobre słowa, za to, że śledzicie walkę Jasia. Prosimy, nie przestawajcie go wspierać w tej trudnej drodze!
Rodzice
Opis zbiórki
To miał być najszczęśliwszy dzień w naszym życiu. I był. Przez chwilę. Niecałe cztery miesiące temu przyszedł na świat nasz synek Jaś. Czekaliśmy na niego z ogromną miłością, nadzieją i planami na wspólne życie. Cała ciąża przebiegała prawidłowo. Wszystkie badania, usg, nic nie zapowiadało tego, co miało nadejść...
Rozpoczęła się trzecia doba jego życia i początek dramatu, który trwa do dziś. Wtedy właśnie zaczęły się pierwsze objawy choroby Jasia, niedrożność smółki. Diagnoza była jak uderzenie prosto w serce. U Jasia wykryto mukowiscydozę, rzadką, nieuleczalną chorobę genetyczną. W ciągu zaledwie czterech miesięcy nasz synek przeszedł aż trzy poważne operacje. Lekarze musieli usunąć prawie całe jelito cienkie! Zostało mu tylko 38 cm. To za mało, by organizm mógł samodzielnie wchłaniać niezbędne składniki odżywcze.
Jaś żyje dzięki pozajelitowemu żywieniu przez pompę. Nie je jak inne dzieci. Nie ma szansy, by rozwijał się tak, jak jego rówieśnicy. Każdy dzień to walka o jego życie. Synek jest podłączony do maszyny, bez możliwości powrotu do domu. Do tego doszedł zator w szyjnej żyle i zmiany w główce wymagające stałej kontroli.

Jaś nigdy nie był w domu. Nigdy nie poznał swojego łóżeczka. Nie był nawet na spacerze. Cały czas spędza w szpitalu. Jego świat to szpitalne łóżko, kroplówki i dźwięki aparatów. My, rodzice, staramy się być przy nim jak najczęściej. Ale mieszkamy 90 km od szpitala. Dojazdy są kosztowne. Noclegi w internacie przy szpitalu to kolejny wydatek, którego nie jesteśmy w stanie regularnie pokrywać.
Ojciec Jasia pracuje, ale ogrom kosztów nas przytłacza. Paliwo, rachunki, opłaty, leki, dojazdy, jedzenie, wszystko przekracza nasze możliwości. Codziennie odmawiamy sobie wszystkiego, by mieć z czego pokryć chociaż minimum opieki medycznej dla Jasia. 800+ wystarcza ledwie na najpotrzebniejsze rzeczy dla niego. Po opłaceniu paliwa zostaje nam około tysiąca złotych na życie. Dla dwójki rodziców, którzy rozdają swoje serca i siły między szpitalne korytarze a codzienność, to dramat.
Nie prosimy o luksusy. Prosimy o szansę, by nasz synek miał życie, które zaczęło się w bólu i walce. Życie, które jeszcze nie zdążyło się zacząć poza szpitalem. Jaś zasługuje na dom, leczenie i spokojny rozwój.
Każda złotówka to dla nas nadzieja. Udostępnienie to krok bliżej powrotu do domu. Z całego serca dziękujemy za każdą formę pomocy i dobre słowo. Nie poddamy się dla Jasia. Bo on zasługuje na wszystko, co najpiękniejsze.
Rodzice Jasia
- Filip20 zł
Wszystko skończy się szczęśliwie
- Filip200 zł
Wszystko skończy się szczęśliwie
- Amelka100 zł
Walczymy dla super dzielnego Jasia ciocia przesyłam ogrom przytulasków dla odważnego bochatera ❤️
- Martyna10 zł
- Wpłata anonimowa20 zł