Jarek ma szansę wyzdrowieć! Błędna diagnoza odebrała nadzieję, przed nami kolejna walka

Roczne terapie, rehabilitacja, tlenoterapia i sprzęt
Zakończenie: 27 Stycznia 2021
Opis zbiórki
Choroba spowodowała, że jestem więźniem własnego ciała. Wcześniej nie miałem problemu z codziennością, a teraz sam już nic nie mogę. Codzienność to nieustający strach!
Mama Jarka: Po dwóch latach od diagnozy usłyszałam coś niebywałego. Diagnoza postawiona przez lekarzy mogła być błędna. Dotychczas walczyliśmy ze stwardnieniem zanikowym bocznym, lekarze nie dawali nam zbyt dużych szans, ale mieliśmy ogromną wolę walki.
Najgorsze w rozwoju choroby było to, że Jarek słabł każdego dnia coraz bardziej. Mówił coraz mniej wyraźnie, miał coraz większe problemy z poruszaniem. Zwyczajne codzienne czynności początkowo sprawiały mu problem, choć wcześniej był samodzielny do granic możliwości. Przez chorobę każdego dnia tracił więcej i więcej…
Dla mnie jako matki to sytuacja dramatyczna, bo w pewnym momencie miałam wrażenie, że mój syn się poddał. A ja nie mogłam. Wierzyłam, że to nie koniec, dlatego wszystkie siły skupiłam na poszukiwaniu pomoc i ratunku.
Choroba doprowadziła do tego, że Jarek wymagał całodobowej opieki. On miał tyle planów, marzeń, 10-letnią córeczkę, z którą widywał się regularnie. Miał przed sobą życie… A to, że zaczęło się o tym mówić w czasie przeszłym było przerażające.
Kiedy po raz kolejny zadałam sobie pytanie „dlaczego?!” zdałam sobie sprawę, że pomocy muszę szukać gdzieś indziej. Zwyczajna rozmowa podsunęła mi pomysł wykonania dodatkowych badań. To był dobry trop, bo badania w kierunku boreliozy dały pozytywny wynik. Z jednej strony wydawało mi się, że to potworne, ale po konsultacji z lekarzem nie miałam wątpliwości, że to dobra wiadomość. Tę chorobę można leczyć! Z mojej perspektywy to jak los wygrany na loterii, bo dla mojego syna istnieje ratunek.
Nagle los się odwrócił, a w nas wstąpiła nowa wola walki!
Po dobraniu nowego leczenia widzimy pierwsze efekty. To daje nadzieję, że Jarek do nas wróci, że będzie mógł zacząć wszystko od początku. Potrzebujemy jednak leczenia według przyjętego planu: terapia antybiotykowa, tlenoterapia hiperbaryczna, specjalistyczna rehabilitacja. Niestety, nasza sytuacja jest bardzo trudna, bo leczenie i zajęcia pod okiem specjalistów to ogromne koszty. Jedna godzina jest droga, a kiedy zsumuje się wszystkie wydatki, osiągamy kwotę kilkudziesięciu tysięcy złotych! Błagam o pomoc i nadzieję na ratowanie mojego syna!
Jarek ma dla kogo walczyć. Ma nas, dorastającą córkę i cele. By opiekować się Jarosławem, zrezygnowałam z pracy, prywatności, wolnego czasu. Jestem gotowa na każde wezwanie, niezależnie od pory dnia i nocy. Dla mojego syna jestem zdolna do każdego poświęcenia, ale co jeśli mnie zabraknie albo moje ciało pokona choroba? Nie mogę go tak zostawić. Muszę walczyć ramię w ramię o jego przyszłość. Proszę, jeśli masz taką możliwość przyłącz się do nas, bo bez ciebie… Jesteśmy skazani na porażkę.
Nasza jedyna nadzieja w tym, że znajdziemy dobrych ludzi, którzy pomogą rozproszyć mrok. Choroba zamknęła nas w domu, odebrała życie, które mieliśmy dotychczas, nauczyła funkcjonować w stanie ogromnym strachu i stresie. Gdyby Jarek miał zapewnioną możliwość kontynuacji leczenia, wielki kamień spadłby z mojego serca. Być może dzięki tobie mój syn odzyska cząstkę nadziei i ze zdwojoną siłą ruszy do walki. Proszę cię tylko o jedną szansę… Każda wpłata, udostępnienie jest bezcennym darem!
____
Możesz też pomóc, biorąc udział w licytacjach: Licytacje dla Jarka Berezy