

Chcę i muszę walczyć z chorobą! Dla mojej córki, dla siebie i przyszłości! Pomóż mi!
Cel zbiórki: Koszty leczenia, fizjoterapii, opieki
Wpłać, wysyłając SMS
Cel zbiórki: Koszty leczenia, fizjoterapii, opieki
Aktualizacje
Moje płuca znów osłabły. Każdego dnia opadam z sił. Proszę, pomóż!
Drodzy Przyjaciele,
kilka dni temu wróciłam z kolejnych badań kontrolnych w szpitalu. Niestety, ich wyniki nie napawają optymizmem. Spirometria wykazała pogorszenie parametrów oddechowych w porównaniu z poprzednim badaniem – moje płuca znów osłabły.Lekarze stwierdzili obecność nadmiernej ilości wydzieliny zalegającej w drogach oddechowych. Przeprowadzono płukanie oskrzeli, a materiał został przekazany do dalszej diagnostyki. Pozostałe wyniki laboratoryjne utrzymują się w granicach normy, z wyjątkiem poziomu witaminy B12, który znacznie spadł i wymaga natychmiastowej suplementacji.
Po opuszczeniu szpitala zmagam się z silnym osłabieniem. Musiałam zwiększyć częstotliwość inhalacji – z użyciem 3% soli hipertonicznej i leku rozrzedzającego wydzielinę. Szczególnie uciążliwy jest dla mnie nocny kaszel, który uniemożliwia normalny sen. Brakuje mi energii, szybciej się męczę, a codzienna fizjoterapia oddechowa staje się ogromnym wysiłkiem. Coraz częściej dopada mnie zwykłe ludzkie zmęczenie, nie tylko fizyczne, ale i psychiczne.

Dodatkowym obciążeniem jest dla mnie sytuacja formalna – z końcem czerwca wygasa moje obecne orzeczenie ZUS, co skutkuje automatycznym wstrzymaniem wypłaty renty. Oczekiwanie na nowe orzeczenie potrwa około 3-4 miesiące. Przez ten czas zostanę całkowicie pozbawiona środków do życia. Nie mam możliwości podjęcia pracy zarobkowej – codzienne leczenie, wielogodzinna rehabilitacja i nawracające infekcje całkowicie mnie wykluczają z rynku pracy.
W tej sytuacji ponownie zwracam się do Was z prośbą o pomoc. Zebrane środki pozwolą mi kontynuować niezbędne leczenie, fizjoterapię, zakupić leki, suplementy oraz opłacić dojazdy na badania i wizyty kontrolne. Bez tego wszystkiego ryzyko nawrotów infekcji i dalszego pogorszenia stanu zdrowia gwałtownie wzrasta.
Z całego serca dziękuję każdemu z Was – za wsparcie, dobre słowo, udostępnienie zbiórki i obecność. Wasza pomoc to dla mnie nie tylko wsparcie materialne, ale przede wszystkim ogromna nadzieja i przypomnienie, że nie jestem sama w tej walce. Dlatego proszę, zostańcie ze mną, pomóżcie jeszcze raz!
Joasia
Opis zbiórki
Mam na imię Joasia, mam 32 lata i całe życie walczę z mukowiscydozą – ciężką, genetyczną chorobą, która powoli wyniszcza mój organizm. Diagnozę postawiono przypadkiem, gdy miałam 4 lata.
To wtedy moi rodzice zauważyli, że mimo ogromnego apetytu nie przybieram na wadze, a ciągłe infekcje, bóle brzucha i osłabienie stawały się coraz bardziej uciążliwe. Wtedy zaczęła się moja codzienna walka o życie – leczenie, rehabilitacja, nieustanne wizyty w szpitalu. Jako dziecko i nastolatka przechodziłam przez okresy względnej stabilności, ale dorosłość przyniosła nowe wyzwania.
W 2011 roku dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Był to dla mnie prawdziwy cud, ale też ogromne ryzyko. Moja waga i stan płuc znacząco się pogorszyły, ponieważ nie mogłam stosować wszystkich leków ani przeprowadzać odpowiedniego drenażu. Mimo trudności urodziłam zdrową córkę. Po porodzie zaczęłam intensywną walkę o kilogramy i lepszą wydolność płuc – udało się! Mogłam cieszyć się macierzyństwem, studiować, budować przyszłość. Niestety, choroba ponownie pokrzyżowała moje plany – byłam zmuszona przerwać studia, ponieważ mój organizm nie wytrzymywał już takiego obciążenia.
W 2016 roku wyszłam za mąż. Mój mąż był moim największym wsparciem – pomagał mi w codziennym leczeniu, rehabilitacji, opiece nad córką. Niestety, w 2019 roku nagle straciłam go w tragicznym wypadku. W jednej chwili świat się zawalił. Mukowiscydoza wraz z depresją zaczęły mnie wyniszczać jeszcze szybciej.

Moje płuca przestały sobie radzić, po półtora roku musiałam korzystać z koncentratora tlenu, a szpitale stały się moim drugim domem. W 2021 roku lekarze nie mieli już pomysłów na ratowanie mnie – wydolność płuc spadła do 21%, ważyłam jedynie 38,5 kg. Rozpoczęła się procedura kwalifikacji do przeszczepu płuc, ale rokowania były bardzo złe. Zaczęłam przygotowywać się na najgorsze.
I wtedy wydarzył się cud. Otrzymałam leki przyczynowe. Już po tygodniu nie potrzebowałam tlenu, zaczęłam jeść, przybierać na wadze, odzyskiwać siły. Choć leki poprawiły mój stan, nie cofnęły nieodwracalnych zniszczeń w moim organizmie. Każdy dzień to dla mnie walka – nadal potrzebuję drogich leków, rehabilitacji, terapii. Niestety, moja choroba sprawia, że nie mogę pracować, a koszty leczenia są ogromne.
Chcę i muszę walczyć – dla mojej córki, dla siebie, dla przyszłości. Każda złotówka pomoże mi dalej żyć i nie pozwoli chorobie znów odebrać mi wszystkiego. Proszę, wesprzyj mnie w tej walce! Zebrane środki zostaną przeznaczone na: leki niezbędne do codziennego funkcjonowania Intensywną rehabilitację oddechową.
Potrzebuję też dostępu do sprzętu medycznego, który pomoże mi w codziennym leczeniu, dostępu do wizyt u specjalistów i badań kontrolnych. Niezbędne jest też wsparcie psychologiczne do walki z przewlekłą chorobą. Dziękuję za każdą formę wsparcia – za wpłatę, udostępnienie zbiórki oraz dobre słowo. Razem możemy wygrać tę walkę!
Joasia
- 20 zł
- Wpłata anonimowa20 zł
- Wpłata anonimowa2 zł
- Wpłata anonimowa500 zł
- Wpłata anonimowa10 zł
- Wpłata anonimowa30 zł