Julek Góral prosi o drugą szansę

Drugi etap leczenia wady HLHS
Zakończenie: 31 Sierpnia 2013
Rezultat zbiórki
Operacja Julkowego serca odbyła się 06.09.2013 i zakończyła sukcesem. Maluch szybko dochodził do siebie. Teraz jest już z rodzicami z powrotem w domku. Przed małym Julasem trzecia etap korekty serca, a potem życie długie i szczęśliwe...
Dziękujemy Wam wszystkim za ogromne zaangażowanie w ratowanie małego Górala!
Opis zbiórki
Termin operacji serca małego Julka został wyznaczony na 5 września. Czasu już naprawdę niewiele...
Julka Górala wszyscy dobrze znamy. Walczyliśmy o jego małe serce, jeszcze zanim się urodził. Podczas gdy Góral beztrosko wariował w brzuchu mamy, Pomagacze zbierali na pierwszą operację serca, ratującą życie maluszka.
28 lutego 2013 Julek przyszedł na świat już w niemieckiej klinice w Munster. Ważył 3020 gramów i dostał 8 punktów w skali Apgar. Zaraz po porodzie został zabrany na oddział kardiologii, gdzie oczekiwał na pierwszą operację serca. W szóstej dobie życia u Julka wykonany został pierwszy etap korekcji wady - operacja Noorwoda. Operacja zakończyła się sukcesem, a maluszek dochodził do siebie na oddziale intensywnej terapii. Niestety, sześć dni po operacji doszło do zatrzymania oddechu i bradykardii i Julek był reanimowany przez 3 minuty. Rodzice przeżyli koszmar. Ponownie trzeba było podłączyć respirator, jednak Góral pokazał, że tak łatwo się nie poddaje. Ostatecznie 16 dni po operacji opuścił intensywną terapię, a 8 dni później, dokładnie w Wielką Sobotę, mógł wracać z rodzicami do domu.
Julek, jak widać, przedstawić już umie się sam:
Ponieważ nie mieliśmy okazji poznać Juliana osobiście, poprosiliśmy mamę Anię, żeby nam o nim opowiedziała:
„...Julek uwielbia być w centrum uwagi. Wystarczy mu śpiewać, opowiadać, koniecznie mówić, jaki jest przystojny i mądry, i od razu się śmieje. O dziwo, lubi kiedy jest przebierany lub kiedy zmieniamy mu pieluchy. Naprawdę bardzo dużo wtedy mówi (gaworzy:)). Jednak największą przyjemność sprawiają mu kąpiele. Jest to taki rytuał taty i Julka. Nawet jeśli Mały ma gorszy moment i jest marudny, to wystarczy go zanieść do łazienki i puścić wodę. Julek od razu wyczuwa, co zaraz będzie...wieczorna kąpiel z tatą!
Z członkow rodziny zna tylko dziadków. Nie zapraszamy ani nie odwiedzamy nikogo ze strachu przed infekcją. Doradzała nam tak fundacja, rodzice innych dzieci, a nawet sam profesor Malec. Wierzymy więc w ich słowa i do drugiej operacji żyjemy trochę jak w pustelni. Ale dla Julka warto się poświecić. W związku z tym Mały zna głównie nasze głosy i twarze. Ma juz prawie trzy miesiące i przymierza się do obrotu na bok, nie lubi jednak leżenia na brzuszku. Zaraz zaczyna płakać, robi się siny, więc odpuszczamy, chociaż idzie mu coraz lepiej.
Julek upatrzył już sobie najlepszego przyjaciela. Takiego małego, lekko podniszczonego lwa (ksywa "Lewy"), którego uważa (takie jest moje zdanie) za żywą istotę. Prowadzi z nim rozmowy (szkoda że nie mam tego nagranego:)), gaworzy do niego, robi miny, uśmiecha się, a kiedy Lewy już go zbyt długo ignoruje, Julek najzwyczajniej w Świecie na niego krzyczy, robi buźkę w podkówkę, aż w końcu wybucha płaczem.
Jedyną "wadą" Julka jest to, że nie lubi być sam. Zawsze muszę go brać ze sobą. Kiedy nie ma mnie lub taty w zasięgu wzroku, zaczyna płakać. To efekt pobytu w szpitalu. Już tam miał bardzo wysoki poziom stresu, więc żeby go trochę wyciszyć, dostawaliśmy go do tulenia nawet, kiedy był pod respiratorem, co dla nas było szokiem.
Julek ma pewien nawyk. Czy to podczas karmienia, czy noszenia na rękach, a nawet w kąpieli, musi się trzymać drugiej osoby. Łapie za palec, za koszulkę i wtedy czuje się pewniej, bezpieczniej. To też pewnie efekt poszpitalny.
Najważniejsze jest to, że jesteśmy w końcu razem i możemy się cieszyć wspólnymi chwilami. Szkoda tylko, że to jeszcze nie koniec, że życie naszego synka cały czas jest zagrożone. To straszne uczucie, gdy widzę, jak się uśmiecha, jak kocha mnie swoimi małymi oczkami i gdzieś przebiegnie myśl, że tak niewiele brakowało...i że cały czas musi walczyć" - mówi mama Julka.
Przed Julkiem drugi etap leczenia wady HLHS. Najlepszym terminem w przypadku Julka będzie 6 miesiąc jego życia. Koszt operacji, to 36 500 euro.
Pomimo tego, że wada jego serduszka jest taka ciężka, Julek ma szansę dorosnąć i cieszyć się życiem. Każdy rodzic pragnie przychylić nieba swojemu dziecku. Rodzice Julka proszą jedynie o podarowanie ich synkowi drugiej operacji serca, jego szansy na życie. Wszystko w Waszych rękach Pomagacze.