Pilne!
Justyna Bartoszcze - zdjęcie główne

Ten sam nowotwór wykończył moją mamę❗️Nie chcę, by moje dzieci przeżywały to samo...

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Justyna Bartoszcze, 47 lat
Kołczewo, zachodniopomorskie
Nowotwór złośliwy jelita grubego
Rozpoczęcie: 26 lutego 2025
Zakończenie: 28 lutego 2026
15 115 zł
WesprzyjWsparło 146 osób
Wpłać, wysyłając SMS
Numer telefonu
75365
Treść SMS
0789248
Koszt 6,15 zł brutto (w tym VAT)
HeyahOrangePlayPlusT-mobile

Przekaż mi 1,5% podatku

Numer KRS0000396361
Cel szczegółowy 1,5%0789248 Justyna
Dostępne metody płatności:
BLIK - logo
Apple Pay - logo
Google Pay - logo
Mastercard - logo
Visa - logo
Regularne wsparcie daje Justynie poczucie bezpieczeństwa i pomoc w trudnej sytuacji, także po zakończeniu zbiórki.

Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja

Organizator zbiórki:
Justyna Bartoszcze, 47 lat
Kołczewo, zachodniopomorskie
Nowotwór złośliwy jelita grubego
Rozpoczęcie: 26 lutego 2025
Zakończenie: 28 lutego 2026

Opis zbiórki

Nazywam się Justyna. Mam 47 lat i jestem mamą 20-letniej Nikoli, tegorocznej maturzystki, oraz Krystiana 1-klasisty, który w 2025 roku skończy 8 lat. Moje dotychczasowe życie było spokojne. Niestety rok 2024 przewrócił moje życie do góry nogami.

W maju zmarł mój tata, a miesiąc później mama. Pożegnanie dwójki rodziców znacząco odbiło się na moim zdrowiu, a los postanowił jeszcze ze mnie zadrwić. We wrześniu tego samego roku usłyszałam druzgocącą diagnozę – złośliwy rak jelita grubego z przerzutami rozsianymi m.in. po całej wątrobie. To ten sam rak, który odebrał mi mamę. 

Diagnoza była dla mnie ogromnym szokiem. Dotychczasowy uśmiech na twarzy zmienił się w narastający strach, co dalej, co z moimi dziećmi, jak one poradzą sobie bez mamy? Lekarz przekazał mi „wyrok śmierci”, dając mi przy tym zaledwie kilka lat życia. Po tej informacji  musiałam jednak wziąć się w garść i stawić czoła tej potwornej chorobie. Nie chciałam i nie chcę się poddać. Rozpoczęłam długą walkę z groźnym przeciwnikiem. 

Justyna Bartoszcze

Wprowadzono u mnie najpierw radioterapię, a następnie chemioterapię paliatywną, przedłużającą życie, ale bez szans na całkowite wyleczenie. W międzyczasie przechodzę dodatkowe badania takie jak rezonanse czy tomografie. 

Chemioterapia odbywa się co 2 tygodnie, trwa 2 dni. Obecnie jestem po 6 wlewach. Cykle te będą powtarzały się już do końca życia. I chociaż cykle wyniszczają mój organizm, to dla mnie jedyna szansa na jakiekolwiek przeciwstawienie się chorobie. Walczę dla siebie, dla dzieci, dla męża, dla rodziny…

Choć szanse są znikome, wierzę w to, że powrócę do stanu, w którym będę mogła w pełni cieszyć się życiem, bez strachu o kolejną diagnozę. Moim ogromnym wsparciem jest mój niezastąpiony mąż, który podczas tej niesprawiedliwej walki daje mi nadzieję i siłę, tym samym odciążając mnie z niektórych czynności domowych. Jest jedyną osobą, która utrzymuje rodzinę. Opieka nade mną jednak ogranicza jego czas przebywania w pracy.

Koszty leczenia, leki nadwyrężają nasz budżet. Również dojazdy na wizyty u onkologa oraz na leczenia, które odbywają się 2 dni, co 2 tygodnie wiążą się z wysokimi kosztami. Nie proszę o cud. Proszę Was o pomoc w walce z chorobą. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę.

Justyna

Wybierz zakładkę
Sortuj według