Wierzę, że jeszcze nadejdzie moment, w którym powiem "Jestem zdrowa"!

Dwie operacje nogi w Paley European Institute
Zakończenie: 17 Listopada 2021
Opis zbiórki
O życiu w zamknięciu wiem wszystko. Choroba wydała na mnie wyrok, przez który od dziecka, wiele dni i miesięcy spędzałam sam na sam z własnymi myślami. Otoczona najbliższymi, którzy zrobili wszystko, by mnie ratować. Niestety, w obliczu mojej walki każde poświęcenie to za mało…
Wszystko zaczęło się tuż po moich narodzinach. To wtedy zaczęła się trudna droga, którą kroczę do dziś. W latach 90. medycyna była na zupełnie innym poziomie, ale już wtedy każda kolejna wizyta odkrywała przed moimi rodzicami oblicze okrutnej choroby. Początkowo stwierdzono lewej stronie cechy niewielkiej dysplazji zaokrąglone brzegi kostne, oraz potwierdzono wadę wrodzoną. Kolejne wizyty potwierdziły brak stawu biodrowego, w którego miejsce pojawił się staw rzekomy.
W moim przypadku medycyna zrobiła wszystko, na leczeniu, operacjach i rehabilitacji spędziłam znaczną część życia. Mimo poświęcenia lekarzy, pielęgniarek, moich rodziców i wszystkich, którzy przez te wszystkie lata towarzyszyli mi w walce, ból towarzyszy mi do dziś. Wciąż też nie mogę zginać kolana, noga jest całkowicie usztywniona. Dokumentacja medyczna pęka w szwach, operacje, zabiegi, poprawki, usprawnianie, wydłużanie nogi. Komplikacje, poprawki, lekarze, którzy z zaangażowaniem planowali dalsze leczenie. Po każdej z kilkunastu operacji spędzałam mnóstwo czasu na rehabilitacji. To było moje życie, nie miałam znajomych, ciekawych przygód, nikt nie proponował mi biwaków ani dalekich podróży. Moim najdalszymi podróżami były te najmniejsze. Teraz wciąż wycieczka rowerowa pozostaje marzeniem, podobnie jak sprawne wchodzenie po schodach. Najgorsze jest to, że choroba utrudnia mi nawet podstawowe czynności, takie jak kąpiel czy zakładanie butów. Czasem jednak to przeszkoda nie tylko dla mnie, ale także przypadkowych ludzi. W wąskich korytarzach brak możliwości zgięcia nogi jest bardzo problematyczny. Szczególnie kiedy ktoś przypadkiem mnie potrąci lub kopnie. To ból, który powala...
Przeszłam tak długą drogę, z której nie mogę już zawrócić. W momencie, gdy już prawie straciłam nadzieję na to, że może być lepiej, kiedy wszyscy odmówili pomocy w obawie o powikłania trafiłam do kliniki, gdzie usłyszałam, że jest nadzieja na sprawność. Jej cena jest ogromna, to prawie pół miliona… Właśnie tyle kosztować będą dwie operacje umożliwiające powrót do sprawności, przekonanie się jak wygląda życie z zupełnie innej perspektywy. Człowieka, który na każdym kroku nie potyka się o bariery stawiane na drodze przez chorobę. Na początku wydawało mi się, że chcę prosić o niemożliwe. Ale w mojej sytuacji niemożliwe nie istnieje, a ja muszę kolejny raz stanąć do walki. Mam przy sobie fantastycznych ludzi, ale to do tego starcia potrzebna jest cała armia dobrych ludzi, którzy zechcą mi pomóc w dążeniu do celu. Możesz być jednym z nich.
Dla ciebie kąpiel, zakładanie butów czy siedzenie przez wiele godzin w podobnej pozycji to żaden problem, prawda? Dla mnie to wyzwania, z którymi borykam się każdego dnia. Chciałabym tylko mieć możliwość tak jak inni, wyjść na spacer, usiąść na ławce, nie myśleć o tym, że to za daleko, że będzie bolało. Jeśli jest na to szansa to warto o nią zawalczyć, prawda? Jestem pewna, że na moim miejscu zrobiłbyś dokładnie to samo.
Nadzieja na samodzielność po wielu latach dłużącego się w nieskończoność oczekiwania jest dla mnie niesamowita. Boję się, że uwierzę za mocno, że któregoś dnia obudzę się z myślą, że to był tylko sen. To rzeczywistość. Trudna, bo moja sprawność zależy również od Ciebie! Nie mogę teraz przegrać! Nie w momencie, kiedy na szali jest wszystko, a innej opcji zwyczajnie nie będzie. Jeśli możesz, proszę pomóż.
_____
Zbiórkę można wspierać biorąc udział w licytacjach: Zbieramy dla Justy! Aukcje charytatywne dla Justyny Glapińskiej :)
Walkę o sprawność można śledzić na stronie: Zbieramy dla Dżasty
_____
Media o walce Justyny:
Tylko operacja pomoże jej samodzielnie żyć