"Nie chcę patrzeć, jak on umiera!" Mama ciężko chorego Kacperka prosi o pomoc!

leczenie wyniszczającej padaczki przy pomocy olejów CBD
Zakończenie: 30 Lipca 2020
Opis zbiórki
Moje dziecko ma atak padaczki, a ja nie mogę robić nic – tylko płakać! I modlić się, by Kacperkowi się nic nie stało… Mijają godziny, które są jak wieczność. Mój synek jest obok, a jakby go nie było… Jego oczy patrzą, ale nie widzą, nieruchome, martwe. Oddech zanika… Leki nie działają… Proszę, jak tylko zrozpaczona matka może prosić – pomóż nam!
Tak jeszcze do niedawna wyglądała każda noc, tak będzie też wyglądać, jeśli przerwiemy leczenie... Czasami chciałabym cofnąć czas, wrócić do momentu, w którym jeszcze byliśmy szczęśliwi… Kacper urodził się jako zdrowy chłopczyk. Myślałam wtedy, że Bóg wysłuchał moich modlitw – dał mi zdrowe dziecko. Nic nie zapowiadało tragedii, tego, że przyjdzie śmierć...
Pierwsza wizyta kontrolna u lekarza. I pierwsze łzy… Wchodziłam uśmiechnięta, spokojna. Wychodziłam zdruzgotana, bo zawalił mi się świat… Pierwsza poważna diagnoza – lekarz wykrył u Kacpra padaczkę i wodogłowie… Szok. Myślałam, że to koniec złych wiadomości… tymczasem był to dopiero początek! Kacper urodził się z toksoplazmozą wrodzoną – pasożytem, który zaatakował jego mózg i oczy… Chorobą, która niszczy, która może powodować nawet to, czego boję się zawsze, o czym nie chcę myśleć nigdy – jego śmierć.
W szpitalu spędziliśmy pół roku. Czas zwolnił, przestał mieć znaczenie, nie było dni tygodnia, miesiąca, tylko kolejne badania, kroplówki, wizyty, obchody. Pół roku Kacperek spędził z dala od siostrzyczki, od babci i dziadka, od taty… który niestety nie udźwignął ciężaru, jakim było chore dziecko. Zostaliśmy sami. Tylko ja i on... Znikąd pocieszenia, znikąd nadziei… Każdy dzień, zamiast przynosić pocieszenie, przynosił coraz większy ból… Ile człowiek może znieść? Dla dziecka wszystko…
Kacper przeszedł 3 operacje na swojej malutkiej główce, 2 razy zapalenie opon mózgowych, zaraził się też gronkowcem… Lekarze nie dawali mu szans. On jednak walczył i wygrał… To, że żyje, to dla mnie największy dar od Boga. Jest może słabszy, jest może wolniejszy, mówi niewyraźnie, widzi bardzo słabo, w wielu czynnościach potrzebuje pomocy… ale jest. Rehabilitacja, ćwiczenia z logopedą, spotkania z psychologiem… tak wygląda nasze życie.
I pewnie nikt by o nas nigdy nie usłyszał, nie prosiłabym o pomoc, gdyby nie padaczka… Choroba, która przez 3 lata była utajona, aż nagle uderzyła z siłą tajfunu. Przez nią Kacper kilka razy znalazł się na skraju życia i śmierci. Każda noc bezsenna, każda w strachu, przeplatała się z dniem… Mój synek cierpiał, a ja żyłam jak zombie.
Nie pomagało nic. Żadne leki, żadne terapie… Stan Kacperka się pogarszał, a wraz z jego załamaniem rosła moja bezradność… Całą złość do losu za to, co nam zrobił, muszę chować głęboko w sobie… Nie ma co płakać, trzeba działać, bo od łez jeszcze nikt nie wyzdrowiał… Jeśli ja nie zawalczę o mojego synka, nie zrobi tego nikt.
Szukałam, pytałam, czytałam… Mama dziecka, które również choruje na padaczkę, powiedziała, bym spróbowała olejów CBD… Po konsultacji z lekarzem Kacper zaczął leczenie. Kilka kropel dziennie, a efekty niesamowite… Łzy same kapią mi z oczu, gdy myślę o tym, jak było, a jak jest teraz… Po pierwszym podaniu Kacper sam przespał cała noc… Ataki zniknęły. W końcu zaczął robić jakieś postępy, mógł napić się sam z kubka, nie rozlewając, zaczął też rysować…
Skąd jednak wziąć pieniądze na leczenie? Kacper spokojnie śpi, ja też mogłabym spać, ale jednak nie mogę, bo to pytanie spędza mi sen z powiek… Jeśli przerwiemy leczenie, padaczka wróci, zaatakuje ponownie! Nie będzie już mojego energicznego synka, będzie ta nieruchoma, martwa lalka, w którą zamienia go padaczka… W oczach, zamiast tego światełka, będzie tylko pustka i ból!
Proszę o Twoją pomoc, bo nie chcę, by mój synek cierpiał… Proszę o to, by zapewnić Kacprowi leczenie. Proszę o siłę, by nie być już tą zapłakaną, zmartwioną matką, tylko taką, jakiej potrzebuje moje chore, cudowne dziecko…
______