Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Kalinką co noc targają napady padaczki. Ratuj ją nim choroba odbierze wszystko!

Kalina Zarychta
Zbiórka zakończona
Cel zbiórki:

Specjalistyczne leczenie immunoneurologiczne padaczki w Kijowie

Kalina Zarychta, 11 lat
Bełchatów, łódzkie
Padaczka lekooporna, zaburzenia napadowe, całościowe zaburzenia rozwoju
Rozpoczęcie: 8 Stycznia 2020
Zakończenie: 30 Kwietnia 2020

Opis zbiórki

Moja córeczka panicznie boi się igły, kiedy wie, że zbliża się pora zastrzyku. Dosłownie czuję jej napięcie i strach. Dla mnie jako matki to przerażające, a wciąż powtarzane “to dla twojego dobra” z czasem stało się dodatkową szpilką, która kłuje ją prosto w serce. 

Kalina miała 3 latka, kiedy wystąpił pierwszy napad. Wcześniej pojawiały się niepokojące sygnały, ale nie mogliśmy znaleźć ich przyczyny. Każdy kolejny budził coraz większe obawy, a my sparaliżowani strachem zaczęliśmy szukać rozwiązania. Nocne krzyki, wybudzanie co kilkanaście minut, powracające wstrząsy. Wciąż powtarzano nam, że taki jej urok, że jeszcze z tego wyrośnie, ale dla rodziców takie wytłumaczenia nie mają znaczenia. Liczy się tylko jedno: znalezienie odpowiedniej pomocy, która ułatwi tę potworną codzienność. 

Niestety, w miarę jak Kalina rosła, wbrew przewidywaniom, sytuacja stawała się coraz poważniejsza. Córeczka dosłownie wyłączała się z rzeczywistości na dłuższe i krótsze momenty, a każdy atak zwiastowany potwornym krzykiem był zapowiedzią tego, że znów stanie się coś złego, a być może tym razem już nieodwracalnego. Najbardziej bałam się tego, że ataki w końcu odbiorą mojej córeczce kolejne umiejętności - poruszania, mówienia, samodzielnego myślenia. Nie o takiej przyszłości dla niej marzyłam…

W obliczu takich dolegliwości lekarze pozostają bezradni. Wciąż zmieniane leki tylko pogarszały sytuację. Zmniejszoną ilość ataków Kalina przypłacała fatalnym samopoczuciem i niemożliwością normalnego funkcjonowania. Nie była w stanie wypełniać prostych poleceń, skupić się na zadaniach, o nauce nie wspominając. W pewnym momencie przestała mówić i chodzić, a ja zaczęłam sobie zadawać pytanie: czy tak będzie już zawsze? Czy ta choroba zniszczy życie i radość mojego dziecka? 

Zrozpaczeni poszukiwaliśmy ratunku. Aż w końcu pojawiła się szansa. Nie mogliśmy z niej nie skorzystać. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Udaliśmy się do instytutu w Kijowie, który proponuje leczenie immunoneurologiczne. Dzięki podawaniu leków immunoglobulinowych jest duża szansa, że u Kalinki ataki się zmniejszą lub zostaną wygaszone. Jesteśmy już po 4 cyklach, widzimy znaczną poprawę w funkcjonowaniu córeczki. Ataki są coraz słabsze, a my wreszcie mogliśmy zrezygnować z leków, które nie do końca pomagały. Kalina zaczęła więcej mówić, chce pisać, interesuje się tym, co ją otacza. Nie pozostaje bierna na próby nawiązania kontaktu. To leczenie daje szansę, niestety, koszt każdego wyjazdu jest ogromny, a nam powoli kończą się środki. Nie możemy przerwać leczenia w instytucie, w momencie kiedy Kalinka zaczęła na nie reagować. To byłoby dla nas jak wyrok życia z piętnem choroby przez wiele kolejnych lat. Ta nieprzewidywalna choroba zmieniła nasze dziecko nie do poznania, a my marzymy tylko o jednym, by życie nie kojarzyło jej się z ciągłym cierpieniem. 

Kalinka niedługo rusza do szkoły, rozpoczęcie edukacji to ogromne emocje - dla niej i dla nas. Wiemy, że wizyty w Kijowie pomogą jej z większą otwartością i entuzjazmem odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Jednak, by nasza nadzieja nie pękła jak bańka mydlana potrzebujemy armii dobrych ludzi, którzy pomogą sprawić, że największe marzenie naszej rodziny, stanie się rzeczywistością. Z całego serca prosimy - daj Kalince szasnę, ona z pewnością ją wykorzysta! 

Ta zbiórka jest już zakończona. Wesprzyj innych Potrzebujących.

Obserwuj ważne zbiórki