Wyrwana Matce Boskiej spod ręki

Łóżko, podnośnik, przystosowanie łazienki
Zakończenie: 22 Grudnia 2015
Rezultat zbiórki
Łazienka jest zrobiona, łóżko też Kamila ma nowe, odpowiednie do opieki nad nią, dzięki czemu nie robią się odleżyny. Podnośnik sprawia, że wykąpanie Kamili jest łatwiejsze.
Wszystkim raz jeszcze bardzo dziękuję za przywrócenie wiary w ludzi!
Mama Kamilki i jej rodzina
Opis zbiórki
Gdy byłam młoda, nie wyobrażałam sobie, że coś takiego może mnie spotkać, że istnieje coś takiego, jak niebieska karta, że ktoś może pobić kobietę w ciąży, że mogę wyrzucona siedzieć z dziećmi na schodach i zastanawiać się, gdzie możemy przenocować. Są momenty, kiedy mam dosyć. A zaraz potem, gdy tylko nie słyszę skrzypienia materaca, chodzę sprawdzać, czy żyje.
Nigdy nie oddałabym Kamili do szpitala. Nie mają odpowiednich łóżek dla Kamili, więc jest przywiązywana za ręce i nogi. Poniżające, nie mogę na to patrzeć, dlatego mimo że mam chorą córkę, unikam szpitali. Odleżyny u Kamili tworzą się nawet od zadrapania paznokciem podczas przebierania i potem ciężko się ich pozbyć.
Kamila jest z drugiej ciąży. W piątym miesiącu życia z Kamilą zaczęło się dziać coś złego. Zawinęłam ją w koc i taksówką pojechłyśmy do szpitala. Kamila straciła przytomność, była reanimowana. Nikt nie wiedział, co jej jest. Trafiliśmy na miłą pielęgniarkę, bawiła się z Kamilą grzechotką. W pewnym momencie przeraziła się i szybko zawołała lekarza - Panie doktorze, oczy... Lekarz już wiedział, co robić. Przewieziono Kamilę do innego szpitala, gdzie po badaniach potwierdzono diagnozę: bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Ciężko mi o tym mówić, mimo że minęło już 26 lat... Zaraz cała się trzęsę.
Matce Boskiej Kamila spod ręki się wywinęła, wszyscy tak mówią. Zajęło jej to 13 miesięcy, ale się wywinęła. Poza Kamilą mam 4 zdrowych dzieci, radziliśmy sobie jakoś. Życie nauczyło mnie, żeby nie myśleć o tym, co się dzieje, co będzie. Zawsze jakoś będzie. Trzeba myśleć o tym, jak przeżyć kolejny dzień. W pewnym momencie zostałam z dziećmi sama, trafiliśmy na bruk. Przez 6 miesięcy żyliśmy bez meldunku, jak bezdomni. Znajoma poinformowała mnie, że jest program - zadzwoniłam, dostałam mieszkanie od miasta. Skończyła się moja tułaczka z dziećmi. Na początku spaliśmy na podłodze, bo nie mieliśmy nic. Meble dostaliśmy od ludzi lub kupowaliśmy używane.
Kamila przez 6 lat przebywała w specjalnym ośrodku. Codziennie przyjeżdżał po nią samochód, odwoził do domu po zajęciach. 3 lata temu okazało się, że Kamilka ma w sobie bakterię beztlenową, stąd powiększająca się dziura pod pachą. Opiekunowie w ośrodku byli narażeni na duże ryzyko, wszystko przy Kamili musieliby robić w rękawiczkach, przyjmować szczepionki, żeby się nie zarazić. Kamila od tamtej pory jest w domu. Bakteria nadal jest, ale teraz zagraża tylko domownikom - Kamila nie wychodzi poza cztery ściany. Po każdej kąpieli muszę wyparzyć całą wannę, uważać na pozostałe dzieci. Ostatnio 4-letni brat Kamili coś złapał, nie działa antybiotyk, a ja nie dopuszczam do siebie myśli, że to może być ta bakteria - tak bardzo wszyscy uważamy, żeby nikt się nie zaraził.
Opieka nad Kamilą to nasz obowiązek jako rodziny, nikt nas nie wyręczy. Kochamy ją, wiemy, że choroba sprawia jej ból, na który mogą pomóc tylko masaże, jednak nie stać mnie na rehabilitanta. Opieka nad Kamilą mogłaby być lżejsza, ale sprzęty są drogie - żeby wykąpać Kamilę, muszę sama włożyć ją do wanny, a potem wyjąć - jest to ogromny wysiłek, Kamila waży ponad 40 kg. Podnośnik ułatwiłby sprawę, ale to wydatek kilkunastu tysięcy złotych. Specjalne łóżko przeciwodleżynowe to kolejne kilka tysięcy (teraz Kamila 24 godziny na dobę przebywa na zwykłym łóżku). Otrzymałam dofinansowanie na przystosowanie łazienki, ważne do końca października, jeśli uda się zebrać wład własny.
Sama nie miałabym siły przeczytać tej całej historii, jest to cały czas trudne, żeby o tym myśleć, tym bardziej, że ja nie mogę się załamać, nie mogę mieć gorszego dnia, bo mam dzieci, jestem za nie odpowiedzialna. Namówili mnie obcy ludzie, żebym coś zrobiła, żebym poprosiła o pomoc. Wiem, że nasza historia to tylko jedna historia z wielu dramatów polskich rodzin. Ja też chciałam zamknąć nasz dramat w czterech ścianach, jednak ten jeden raz postanowiłam spróbować inaczej - może się uda. Będę wdzięczna za każdą pomoc. Izabela.