Kasia dostała udaru w Dzień Matki - jej synkowie nadal na nią czekają!

4 miesiące intensywnej rehabilitacji
Zakończenie: 21 Stycznia 2022
Opis zbiórki
Nie spodziewaliśmy się, że tamten dzień może się tak tragicznie skończyć. Takie cudowne okoliczności, powód do świętowania. W końcu był Dzień Matki, a Kasia była cudowną matką dla trójki swoich dzieciaczków, a najmłodsze wciąż jeszcze chodzi w pieluszkach. Los chciał jednak inaczej. Choroba pewnie długo szykowała się do ataku na Kasię i o mały włos by nam jej w brutalny nie odebrała. Dzisiaj musimy prosić o pomoc i wsparcie, żeby mogła wrócić do zdrowia i znów być mamą dla swoich dzieci!
Kasia obudziła się w nocy z ogromnym bólem głowy. Nie potrafiła nic wyraźnie powiedzieć i miała drętwienie kończyn. Karetka zabrała ją do szpitala, gdzie lekarze stwierdzili udar niedokrwienny. Kasia znalazła się na krawędzi. Nikt tak naprawdę nie wiedział, czego się spodziewać, a mogły to być nasze ostatnie wspólne chwile...
Po kilku dniach pobytu doszło do zapalenia płuc. Kasię przeniesiono na OIOM, gdzie spędziła 22 dni. Lekarz powiedział nam, żebyśmy się pożegnali i jeżeli wierzymy w Boga, to gorliwie się modlili. Kasia walczyła i w końcu po 22 dniach nastąpiła poprawa. Ze szpitala trafiła na oddział rehabilitacyjny. Myśleliśmy, że od teraz wszystko już będzie przebiegało w dobrą stronę. Niestety, Kasia w listopadzie doznała kolejnego udaru. Zamiast do domu, wróciła na neurologię. Zły los zadrwił z nas raz jeszcze...
Udar okazał się bardzo rozległy, spowodował u Kasi niedowład lewej strony i znaczne problemy z poprawnym mówieniem. Wszystko, co udało się wypracować po pierwszym udarze, przepadło. Dlatego teraz tak bardzo konieczna jest intensywna i bardzo kosztowna rehabilitacja. To jedyna droga i szansa na powrót do zdrowia. Przecież 38 lat to za wcześnie, żeby postawić na niej krzyżyk, a na Kasię czekają w domu trzej synkowie, z których najmłodszy ma zaledwie 2 latka. Musimy jak najszybciej postawić Kasię na nogi, aby mogła wrócić do domu. Nikt dzieciom nie zastąpi mamy!
Najchętniej człowiek cofnąłby czas, może zrobił jakieś badania, żeby przewidzieć rozwój wypadków. Teraz już jednak nie ma co się oglądać za siebie. Musimy spojrzeć w przyszłość i ratować naszą Kasię. Ona na pewno pierwsza ruszałaby nam na pomoc i na pewno po powrocie do zdrowia będzie do tego chętna. Prosimy, bądźcie z nami w tej trudnej sytuacji. Sami nie damy rady...
Rodzina Kasi