Mój wnuk pokazał mi jak to jest walczyć o wszystko. Pomóż, zanim rak mnie pokona!

Diagnostyka wielogenowa Oncompass
Zakończenie: 12 Sierpnia 2021
Opis zbiórki
Ile razy rak musi zaatakować, by się poddać? Ile razy otrzeć się o śmierć, by powiedzieć dość i się poddać? Nie wiem, po chwili załamania postanowiłem, że nie chcę się o tym przekonywać. Mój cel to stawić czoła potworowi, który zaatakował moje ciało. I zwyciężyć, by realizować marzenia o codzienności bez paraliżującego bólu, który zdominował moją codzienność.
Diagnozę usłyszałem kilka lat temu, tuż przed świętami Bożego Narodzenia. Wykryto guza płuca, dostałem skierowanie na operację. Tuż po niej dowiedziałem się, że moje ciało zaatakował nowotwór złośliwy, że szanse na wyleczenie są właściwie bliskie zera. To tak jakby świat zwalił mi się na głowę w jednym momencie. Wciąż łudziłem się nadzieją, że to może być tylko zły sen, z którego obudzę się w zwyczajnej rzeczywistości. Tymczasem ta okazywała się coraz brutalniejsza i bardziej bezlitosna. Niedługo po pierwszym zabiegu znów trafiłem do szpitala, tym razem współpracy odmówiła wątroba każdego dnia niszczona ogromną ilością środków przeciwbólowych, które miały mi pomóc przetrwać kolejne dni.
Nie minęły nawet 2 miesiące, kiedy znów trafiłem na SOR, a stamtąd od razu na stół operacyjny. Lekarze nie wahali się ani chwili. Nie miałem nawet minuty na podjęcie decyzji, wszystko zostało powiedziane, zanim zdążyłem się chwilę zastanowić. Tym razem przerzuty pojawiły się na kręgosłupie. Czasem mam wrażenie, że rak mnie testuje, że chce sprawdzić granice mojej wytrzymałości. Dostaję nową szansę tylko po to, by rak pokazał kolejny raz, żeby choroba pokazała, że nie powiedziała ostatniego słowa.
Trzy lata od pierwszej operacji i kolejnych, które ratowały mi życie. Kilka cyklów radioterapii. Ból, cierpienie, a przez to brak mocy do walki, ale tylko przez chwilę. W pewnej chwili, kiedy było naprawdę źle pomyślałem o moim wnuczku, który przyszedł na świat 16 lat temu i choć nikt nie dawał mu szans na przeżycie walczył o każdy oddech. Przeszedł 23 operacje, doświadczył bólu, cierpienia, przerażenia, wykluczenia. To on był moją inspiracją do tego, by znów stawić się chorobie. By zdecydowanie powiedzieć sobie “dam radę”.
Mam niesamowite oparcie w najbliższych. To oni są moją siłą i każdego dnia dają mi powód, by wstawać z łóżka, nawet kiedy choroba daje o sobie znać. To dzięki nim rozpocząłem nową terapię, która dała mi nową szansę do walki. Terapia celowana molekularnie to nowatorskie leczenie umożliwiające znalezienie genów odpowiadających za chorobę i jej rozprzestrzenianie. By leczenie było skuteczne i dawało znaczące efekty konieczne są badania. Sama diagnostyka to kilkadziesiąt tysięcy złotych, a później konieczne jest kontynuowanie terapii lekami, których cena zwala z nóg. Potrzebuję pomocy! Ja nie mam czasu do stracenia… Bezczynność oznacza dla mnie śmierć. A ja chcę żyć. Mam dla kogo.
Rak to przeciwnik, z którym wielokrotnie stawałem do walki, ale mimo to wciąż nie jestem wyniku. Wiem, że w każdej chwili może zadać ostateczny cios, a wtedy będę mógł się jedynie poddać. Dopóki jednak jest nadzieja, chcę poruszyć niebo i ziemię, by zrealizować cel, być może ostatni w życiu, być może jeden z wielu.
Do niedawna nie zdawałem sobie sprawy, jak wielką moc ma pomoc niesiona przez innych. Polegałem na najbliższych, to oni byli moją siłą. Teraz wiem, że ich wsparcie może pomóc mi znaleźć ratunek. Każdemu życzę takiej rodziny. Do tego, bym mógł towarzyszyć moim najbliższym jeszcze tak długo, jak zdrowie i siły pozwolą. Bym miał świadomość, że zawalczyłem o siebie, bo być może to ja kiedyś stanę się wzorem dla moich wnuków.
____
O adoptowanym synu Krzysztofa, który wielokrotnie wyrywał się z objęć śmierci, przygotowano reportaż, który doskonale pokazuje ich niesamowitą więź.