Wada serca, padaczka, teraz białaczka. Kubuś ma dopiero 3 latka - pomocy!

rehabilitacja, koszty związane z leczeniem wznowy
Zakończenie: 3 Sierpnia 2020
Rezultat zbiórki
Niestety,
otrzymaliśmy właśnie informację najsmutniejszą z możliwych. Kubuś w niedzielę 2 sierpnia dołączył do grona aniołków. Nasze serca pękły na pół, ale wierzymy, że jest tam teraz bezpieczny, a co najważniejsze, nie musi już cierpieć...
Wszystkim zaangażowanym w zbiórkę dziękujemy za wsparcie w ratowaniu Synka. Kochany Kubusiu, do zobaczenia w Niebie!
Opis zbiórki
Kuba skończył w sierpniu 3 lata, jednak jego życie od początku jest niekończącym się pasmem nierównej walki o przetrwanie. Już wielokrotnie byliśmy na skraju. Już wielokrotnie wydawało się nam, że gorzej być nie może i… za każdym razem się myliliśmy. Nasz synek urodził się z ciężką wadą serca. Jest po skrajnie trudnej operacji i rekonstrukcji prawej tętnicy płucnej. Żeby tego było mało, kiedy Kubuś miał 8 miesięcy, dostał udaru prawej półkuli mózgu. Z tego powodu ma do tej pory utrzymujący się niedowład lewej strony ciała. Jego stanu nie poprawiają też ataki padaczki, które każde postępy wycofują i Kubuś musi zaczynać od zera. A na to wszystko w maju zeszłego roku przy kontrolnych badaniach krwi zdiagnozowana została białaczka szpikowa…
Ile nieszczęść może spaść na jedno dziecko? Czy to pasmo bolesnych doświadczeń kiedykolwiek się skończy? A przecież zaczęło się jeszcze przed porodem, kiedy lekarze wykryli u Kubusia skrajnie niebezpieczną wadę serca - prawostronny łuk aorty. Kardiochirurg, który kilka dni po porodzie operował synka, przyznał wprost: na sali może zdarzyć się wszystko, także to, że już więcej nie zobaczymy naszego dziecka żywego…
Kubuś przetrwał, a nam spadł ogromny kamień z serca. Kolejne turbulencje pojawiły się w 8. miesiącu życia. Kubuś dziwnie się zachowywał, “punktował” oczkami, od razu zadzwoniłam do szpitala. Decyzja lekarzy była jednoznaczna - przyjeżdżajcie natychmiast. W główce synka doszło do niedokrwiennego udaru prawej półkuli mózgu. Znowu nie wiedzieliśmy czy Kubuś przeżyje, a lewostronny niedowład do dzisiaj przypomina nam o tamtym koszmarze.
To nie koniec dramatu. W maju zeszłego roku u Kubusia wykryto białaczkę… Nie potrafię sobie tego racjonalnie wytłumaczyć, ale z jakiegoś powodu moje dziecko wybrano na następcę Hioba. Nie ma roku, żebyśmy nie dostali policzka w twarz. Kubuś przez ostatnie miesiące przyjął litry chemii, był wielokrotnie kłuty. Kiedy patrzę na jego zmęczoną buzię, widzę 3,5-letni wrak człowieka. Czasami brakuje już siły i łez, żeby wylać nad tym niewinnym maleństwem, które musi znosić tak wiele cierpienia.
Kubuś kończy właśnie intensywną chemioterapię w Klinice Onkohematologii Dziecięcej w Rzeszowie, a to oznacza, że możemy wrócić do pracy z rehabilitantem, którą trzeba było przerwać przez białaczkę. Kubuś nie stoi, ani nie chodzi, ponieważ ma niestabilne biodra. Przed nim operacja ortopedyczna. Naprawdę nie wiemy, dlaczego to na Kubusiu skupia się tyle chorób. Wiemy jednak, że obecnie musimy mieć środki na jego rehabilitację. Chemioterapia jest refundowana, ale fizjoterapia już nie. A to ona będzie najważniejsza po operacji naszego synka, aby miał szansę w końcu zacząć chodzić. Prosimy Cię z całego serca o wsparcie dla Kubusia.
Rodzice