Laura i złodziej życia - walka trwa, uratuj naszą córeczkę!

przeszczep komórek macierzystych, by odbudować uszkodzone struktury w mózgu
Zakończenie: 16 Listopada 2018
Opis zbiórki
Okrutna choroba niszczy życie naszej córeczki. Kiedy pojawia się atak, Laurka szamocze się jak rybka wyciągnięta z wody. Wpadamy wtedy w rozpacz, bo nie możemy zrobić nic, żeby pomóc własnemu dziecku! Leczenie Laury powinno rozpocząć się na dniach, a my nie mamy pieniędzy! Dlatego jesteśmy tutaj, bo poruszymy niebo i ziemię, żeby ratować Laurę... I błagamy o Twoją pomoc, bo bez niej Laura nigdy nie będzie żyć normalnie! Czeka ją tylko ból…
Żeby zrozumieć naszą walkę, trzeba cofnąć się do samego początku… Czasu przed narodzinami Laury. W 32. tygodniu ciąży pojechaliśmy na badanie USG, żeby przywitać się z naszym najmniejszym szczęściem. Wtedy dowiedzieliśmy się, że Laura urodzi się poważnie chora... Na początku odkryto wodogłowie. Wadę układu nerwowego, która powoduje uszkodzenie mózgu lub całkowity jego zanik… Potem okazało się, że to cały szereg wad – rozszczep kręgosłupa, porażenie kończyn dolnych, pęcherz neurogenny. Okazało się, że nasza córeczka nie będzie chodzić, nie będzie robić tylu rzeczy, ile robią inne, zdrowe dzieci. W milczeniu wracaliśmy do domu. Nie mogliśmy nic zrobić. Tylko się modlić…
Laura przyszła na świat w święto życia – Wielkanoc. Pierwsze miesiące swojego życia, zamiast wśród kolorowych ścian dziecięcego pokoiku, spędziła w białych ścianach szpitala. Musiała mieć kilka operacji, zamykano jej przepuklinę, dopiero trzecia zastawka komoro-otrzewna się przyjęła. Do dzisiaj kolor biały budzi w niej strach. Dopiero po 4 miesiącach poznała w końcu, czym jest „dom“ – pełen śmiechu rodzeństwa, ukochanych zabawek, miłości i bezpieczeństwa. Nie sądziliśmy, że to dopiero początek walki o zdrowie naszej córeczki….
Pamiętamy pierwszy atak padaczki. Widzimy go do dziś w najgorszych koszmarach. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje... Laurka zrobiła się sztywna, jej ciałko zaczęło miotać się w drgawkach, nie było z nią żadnego kontaktu. Oczy zrobiły się przerażone, puste. Rodzeństwo zaczęło płakać, nie miało pojęcia, co dzieje się z siostrzyczką... Nie sądziliśmy, że takie ataki wkrótce staną się codziennością. Gdy zbliżał się atak, Laurka robiła się niespokojna, bardzo płakała, wymiotowała. Zaczęliśmy żyć w strachu, czuwać w dzień i nocy, pełni lęku, by nasza córeczka nie zrobiła sobie krzywdy.
Najgorsze jest jednak to, że każdy atak padaczki jest jak naciśnięcie przycisku „Reset“ w komputerze. Jak gumka która wymazuje zapisaną kartkę, pozostawiając ją zupełnie pustą... Laurka jednego dnia gaworzyła, drugiego dnia już nic nie pamiętała, w jej głowie była tylko pustka… Każdy dzień mijał w cieniu walki z padaczką. Chorobą, która stała się złodziejem czasu, pamięci i życia, które upływa naszej córeczce na wiecznym odzyskiwaniu zabieranych jej rzeczy... a kiedy je odzyska, choroba zabiera je znowu. Zamyka Laurę w błędnym kole cierpienia…
Kiedy w końcu pojawiła się szansa na to, że można pomóc Laurze – przeszczep komórek macierzystych, który miał odbudować uszkodzone struktury w jej mózgu – wiedzieliśmy, że poruszymy niebo i ziemię, by zdobyć pieniądze na jej leczenie. O pomoc poprosiliśmy tutaj, na Siepomaga… Dzięki Wam i Waszemu wsparciu Laura przeszła 5 przeszczepów komórek macierzystych. Rezultaty są fenomenalne… Wcześniej nie było tygodnia bez napadów… Teraz jest inaczej, przez pół roku były tylko 4! To dla nas mały cud… Laurka stała się bardziej kontaktowa, można z nią rozmawiać, co więcej, poprawiło się napięcie w nóżkach, lepiej funkcjonuje pęcherz… Leczenie musi być jednak kontynuowane – przed Laurą kolejne 5 podań, które są dla niej szansą na zwycięstwo w walce z chorobą! To szansa na to, że ataki epilepsji ustają, że Laurka będzie mogła się rozwijać, przyswajać nowe umiejętności. Może kiedyś będzie mogła też wstać z wózka i podreptać za swoim rodzeństwem. W przeciwnym razie nasza córeczka nie ma szans na normalne życie!
Laurka jest chora, ale i tak jest naszym najcudowniejszym darem. Nie zamienilibyśmy jej na żadną inną, zdrową dziewczynkę. Patrząc na jej wielkie oczy, ufne spojrzenie, na dołeczki w policzkach, wiemy, że zrobiliśmy dla niej wszystko i że wbrew wszystkiemu warto o nią walczyć. Kierując się myślą, że wiara czyni cuda, miłość góry przenosi, a nadzieja umiera ostatnia, walczymy i błagamy Was o dalszą pomoc... Dlatego prosimy raz jeszcze, bo nie ma już czasu, mamy tylko nadzieję, że tym razem się uda.