

Dramatyczna walka Łukasza z nowotworem mózgu! Błagamy o pomoc!
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy do szpitala
Wpłać, wysyłając SMS
Przekaż mi 1,5% podatku
Przekaż mi 1,5% podatku
Cel zbiórki: Leczenie i rehabilitacja, dojazdy do szpitala
Aktualizacje
Strach przed wznową nas nie opuszcza...
Kochani!
Na wstępie chcielibyśmy z całego serca podziękować za dotychczasową pomoc – bez Was z pewnością nie bylibyśmy dziś w tym miejscu. Przeczytajcie, co się dzieje u naszego wojownika!
Jakiś czas temu pisaliśmy cali w skowronkach, że Łuki wygrał walkę o życie i toczy walkę o zdrowie. Jednak życie weryfikuje takie wiadomości... Walczyliśmy o hormon wzrostu i po długiej procedurze Łuki otrzymał go. Niestety na kontrolnym rezonansie w listopadzie pojawił się pierwszy strach – coś świeci. W dokumentacji zobaczyliśmy: podejrzenie wznowy. Do dziś trzęsiemy się na samą myśl, bo miało już być dobrze, prawda?
Co miesiąc kolejne MRI i sprawdzanie, czym owa zmiana jest. Do dziś tego nie wiemy, jednak jest podejrzenie wznowy i to się liczy. W grudniu, a dokładniej w sylwestra na rezonansie wyszło, że zmiana się powiększyła... Słysząc tę wiadomość, płakaliśmy jak dzieci.

W styczniu odstawiono hormon wzrostu, być może (choć to raczej mało prawdopodobne) to, co świeci, jest wynikiem podawania hormonu wzrostu. Po odstawieniu zmiana nie rośnie, ale wciąż nie wiadomo, czym dokładnie jest... Boimy się, że choroba wróci, a Łukasz nie będzie miał sił, by po raz kolejny podnosić rękawicę.
Rehabilitacja idzie świetnie i choć wiemy, że równowaga nie wróci, to udaje się choć trochę poprawić kondycję Łukasza. W tym roku nasz synek również wrócił do stacjonarnego nauczania – niestety powrót wiąże się z szybszym zmęczeniem, brakiem koncentracji, płaczem, a nawet agresją. Szkoła w porozumieniu z nami wystąpiła o specjalne kształcenie i dziś widzimy, że Łukasz, pracując sam na sam z nauczycielem, więcej rozumie, więcej wyłapuje i mniej się męczy.
Jeśli jednak medulloblastoma wróci do naszego życia, wszystko, co zdążyliśmy wypracować runie jak domek z kart. Ile nasz syn jeszcze musi udźwignąć? Ile jeszcze bólu, strachu, łez musi wylać? Nie pozwolimy mu się poddać, walczymy! Przecież gramy do tej samej bramki, a rak to nie wyrok, prawda?
Jako rodzice zrobimy wszystko by ratować Łukiego. Przecież on ma dopiero 11 lat, ma całe piękne życie przed sobą. Pokażmy mu, że życie jest pełne barw i niekoniecznie pachnie szpitalem. Jeśli macie chęć, możliwość, udostępniajcie zbiórkę i niech się niesie!
Rodzice Łukasza
Łukasz WYGRAŁ walkę o życie, ale walka o zdrowie nadal trwa❗️
Przez długi czas z naszej strony była cisza, ale chcielibyśmy się z Wami podzielić tym, jak dzięki Wam zmieniło się życie naszego synka! W sierpniu zeszłego roku zakończyliśmy protokół leczenia, co oznacza, że Łukaszek skończył pomyślnie chemię!
Teraz staramy się w pełni wykorzystywać czas z naszym dzieckiem. Dziś nie wygląda już jak ten chłopiec z początku choroby, przybrał trochę na wadze, włoski również zaczęły odrastać. Cały czas widać w nim ogromną wolę walki i determinację, by wrócić do zdrowia.

Walka z nowotworem zakończyła się sukcesem, nie obyło się jednak bez skutków ubocznych – jednym z nich było ostre zapalenie ucha, przez które Łukasz spędził dużo czasu w szpitalu. Na domiar złego, synek prawie całkowicie stracił słuch w lewym uchu, zaś w prawym jest duży ubytek. Konieczny był zakup specjalistycznych aparatów, dostosowanych do wady Łukasza.
Powrót do całkowitej sprawności nie jest możliwy, jednak dzięki ćwiczeniom można wiele poprawić. Cały czas kontynuujemy rehabilitację oraz konsultacje ze specjalistami. Przez najbliższych 10 lat czekają nas kontrole onkologiczne, endokrynologiczne, laryngologiczne, neurologiczne i inne. Rezonanse będą wykonywane co pół roku.

Regularne wyjazdy do Warszawy generują spore koszty, z którymi ciężko jest sobie poradzić bez wsparcia. Jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy pomogli nam i naszemu synowi dotrzeć do tego momentu, w którym jesteśmy teraz. Dzięki Waszej pomocy Łukasz jest dziś z nami i z nadzieją patrzy w przyszłość. Nie sposób wyrazić słowami tego, jak wiele dzięki Wam się zmieniło.
To jeszcze nie koniec walki, dlatego dziękujemy za każdą wpłatę i za każde dobre słowo.
Rodzice
Opis zbiórki
Nasz kochany synek ma zaledwie 8 lat, a tak bardzo cierpi. Nie ma w nas zgody na ten widok, na taką kolej rzeczy. Łukasz to jeszcze dziecko, a już musi rozgrywać walkę z największym przeciwnikiem życia – nowotworem złośliwym mózgu. Walkę, której boi się niejeden dorosły…
Łukasz od listopada do połowy grudnia ubiegłego roku cierpiał na napadowe bóle głowy, senność i wymioty. Wydawałoby się, że to zwykłe objawy. Jednak nic bardziej mylnego. Chodziliśmy wraz z synem od lekarza do lekarza, słysząc, że to albo pasożyty albo wada wzroku.
Okulistka zdiagnozowała obrzęk zastoinowy tarczy nerwu wzrokowego i odesłała nas do neurologa. Tam udaliśmy się również prywatnie, bo na NFZ mielibyśmy termin dopiero we wrześniu tego roku. Nie mogliśmy czekać. Wizyta odbyła się jeszcze w styczniu. Pod koniec stycznia 2022 roku trafiliśmy na oddział w Olsztynie z przypuszczeniem torbieli lub wodniaka. Niestety potwierdziło się najgorsze, MRI nie pozostawiało złudzeń – niejednolita masa z tyłu głowy – przypuszczalnie rdzeniak płodowy.

Następnego dnia zostaliśmy przetransportowani do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka, gdzie 2 lutego. odbyła się operacja subtotalnego usunięcia guza. Wszystko działo się tak nagle...
Nie obyło się bez niespodzianek, bo kilka godzin po operacji w główce naszego dziecka zrobiła się odma i Łukasz trafił ponownie na blok operacyjny. Byliśmy załamani. Lekarze działali jednak bardzo szybko. Założyli mu drenaż, a później zastawkę, którą nosi do dziś i prawdopodobnie będzie miał przez resztę życia.
To jednak nie wszystko… 12 lutego Łukasz przyjął pierwszą dawkę chemioterapii. Początkowo po operacji synek przyjmował 2 cykle 5-dniowe wlewów i 2 cykle 3-dniowe. Następnie Łukaszek został poddany 6-tygodniowej radioterapii. Niestety nowotwór nie dawał za wygraną. Pojawiły się przerzuty, dlatego konieczne było także naświetlanie główki i kręgów, na których pojawiły się zmiany. Do czwartego tygodnia leczenia obyło bez komplikacji, te jednak zaczęły się i trzymają się do dzisiaj – jest to brak łaknienia i zatrważająco zmniejszająca się waga. Łukaszek waży ledwo 17 kg! To zdecydowanie za mało na 8-letnie dziecko!

Po radioterapii zaczęliśmy chemię przypominającą. Na zmianę jeździmy na leczenie do Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala Dziecięcego w Olsztynie oraz do Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie. Wyjazdy są częste, a bywają takie, po których wracamy z niczym. Łukasz nie może poruszać się transportem publicznym a koszt jednego wyjazdu do Warszawy to prawie pół tysiąca złotych. Do tego dochodzi jeszcze wyżywienie i parkingi.
Łukasz dostaje też często drogie leki, które nie są refundowane. Z racji spadków wagi musi przyjmować również nutridrinki, które są kosztowne. Szczerze jest nam finansowo bardzo źle. Nie prosimy dla siebie, ale dla naszego dziecka – pomóżcie nam pociągnąć dalej tę walkę, bo sami nie damy rady…
Rodzice Łukasza
- Wpłata anonimowaX zł
- Wpłata anonimowa100 zł
- Natalia J50 zł
- Magda50 zł
- Marlena50 zł
💚💚💚💚
- Anna50 zł