Naprawić błędy losu, zawalczyć o lepsze jutro!

leczenie komórkami macierzystymi - 5 podań
Zakończenie: 21 Sierpnia 2019
Rezultat zbiórki
Takie momenty pokazują, że warto pomagać!
Łukasz jest już po czterech podaniach komórek macierzystych. Od jego mamy wiemy, że są już widoczne efekty. Przede wszystkim Łukasz jest bardziej skupiony, poprawił się też jego słuch, nawet bez aparatów słuchowych. Przed chłopcem jeszcze ostatnie, piąte podanie, które będzie mogło się odbyć już po epidemii. Trzymacie kciuki, by było jeszcze lepiej!
Opis zbiórki
Przecież byłam już za połową ciąży, odliczałam dni do dnia, kiedy przywitam Łukaszka na świecie. Poród to zawsze lęk, głównie przed bólem, ale też lęk przed nieznanym. Wszystkie badania w ciąży jasno mówiły: synek będzie zdrowy! Rozczarowanie? Na pewno nie, przecież kocham moje dziecko takie jakie jest. Może tylko trochę żalu do losu, dlaczego mnie na to nie przygotował…
Lato dopiero miało nadejść, na dworze słońce przygrzewało coraz mocniej, a ja czułam, że mój synek lada moment da mi znać, że jest gotowy by zacząć życie poza mną. Gdy tylko poczułam, że to właśnie się zaczęło, w mojej głowie mieszał się milion myśli. Chciałam, żeby już było po wszystkim, bym mogła już go zobaczyć, przytulić, poczuć zapach mojego maluszka. Prócz ogromu radości, jaki spadł na mnie, gdy w końcu go ujrzałam, przyszło również pytanie, dlaczego coś poszło nie tak?
Niedotlenienie w czasie porodu, cytomegalia, dziecięce porażenie mózgowe czterokończynowe. Niejedna osoba na moim miejscu poddałaby się, ja poczułam, że mam siłę i wiarę w to, że podołam. Wraz z przyjściem na świat Łukaszka, spłynął na mnie ogrom miłości, a ta miłość, to moc, która pozwala mi każdego dnia, od samego początku, walczyć o zdrowie synka. Już pierwsze miesiące życia spędziliśmy w Centrum Zdrowia Dziecka, by zaraz po powrocie do domu rozpocząć rehabilitację, która nie przynosiła prawie żadnych efektów.
7 lat jeździliśmy na terapię w ramach NFZ, która nie dawała oczekiwanych rezultatów. Podjęłam decyzję, o tym, że będziemy jeździć na turnusy rehabilitacyjne i wtedy zauważyłam, że stan synka zaczyna się poprawiać. Tyle lat niewiedzy, rodzic pozostawiony sam sobie uczy się, gdzie otrzyma pomoc, gdzie na jej dziecku komuś będzie zależeć choć trochę, tak jak mi i w końcu się udało. By wzmocnić rezultaty rehabilitacji, potrzebujemy jeszcze czegoś.
Terapia komórkami macierzystymi - jeśli nie spróbuję, będę żałować do końca życia. Im Łukasz jest młodszy, tym większa szansa, że działania, które podejmiemy, przyniosą lepsze efekty. W przypadku mojego synka komórki mają pobudzić jego rozwój intelektualny, zniknie nadmierne napięcie mięśni. Łukasz jest dzieckiem bardzo silnym, ale jednocześnie nieświadomy swoich możliwości. Tak naprawdę nie jestem w stanie przewidzieć wszystkich efektów, jakie da podanie komórek macierzystych. Wiem, że chcę spróbować, chcę być pewna, że zrobiłam wszystko, by moje dziecko było w jak najlepszym stanie, chcę, by się wyciszył, by był dzieckiem spokojnym… teraz tak rzadko się to zdarza…
Jeśli jest miłość, jeśli jest dziecko, po pomoc dla niego można zejść do piekła… Na szczęście, wierzę, że jest na świecie wiele dobrych ludzi, że to dobro tak naprawdę kryje się w każdym z nas, czasem jest tylko gdzieś głęboko ukryte. Proszę wszystkie osoby, które to dobro już w sobie odkryły, pomóżcie nam, pomóżcie mi i mojemu dziecku. Wiem, że się uda!