Dopóki jest szansa, choćby 1%, musisz walczyć! Razem dla Maćka!

Leczenie i rehabilitacja, likwidacja barier architektonicznych
Zakończenie: 27 Grudnia 2023
Opis zbiórki
Zaprosiłem znajomych na grilla z okazji zakończenia lata. Tego dnia mój przyjaciel Maciek świętował również długo wyczekiwaną zmianę pracy. Od lat marzył, żeby dostać się do KGHM do kopalni. Mówił, że w końcu skończą się jego problemy finansowe i pojedzie na upragnione wakacje. Łamie mi się serce na samą myśl o tym, że los mu to tak brutalnie odebrał.
W pewnym momencie pojawił się pomysł, żebyśmy weszli do ogrodowego basenu. Zbiornik wkopany w ziemie jest całkiem spory, co pewnie spowodowało ulotne poczucie bezpieczeństwa przy skakaniu. Pierwszy wskoczył Maciej, po nim kolega i ja. Gdy się wynurzyłem, świat się zatrzymał. Maciej się topił. Wypływał na powierzchnię plecami do góry, jak bojka na wodzie. Bałem się, że nie zdążę…
Gdy podtrzymywałem go na powierzchni wody, powiedział mi, że nie czuje niczego, poniżej klatki piersiowej i ciężko mu się oddycha. Do przyjazdu karetki nie wyjmowaliśmy go z basenu, by nie spowodować większych urazów rdzenia, a ja trzymałem go przez cały ten czas.
Maciej trafił do szpitala w Głogowie ze złamanym kręgiem szyjnym, kręgiem C5, paraliżem kończyn dolnych i objawami wstrząsu rdzeniowego. Po badaniach został przewieziony do Legnicy i tam przeprowadzono operacje. Jego świat zawalił się w ułamku sekundy, przez jedną, błędną decyzję. Po operacji był w stanie ruszać głową, barkami i ramionami. Niczym innym. Nieszczęścia spadały na niego kolejno jak lawina.
Podczas rehabilitacji, dwa tygodnie po wypadku dostał infekcji od cewnika i sepsy. Jego stan się pogarszał. Maciek został przeniesiony na oddział intensywnej terapii, a my modliliśmy się, by się nie poddawał i walczył o to wszystko, co tak tragicznie utracił. Szanse były jednak marne… Lekarze wprowadzili go w stan śpiączki i podłączyli do respiratora. To wszystko brzmi jak koszmar, z którego nie mogliśmy się obudzić. Jeszcze chwilę temu byliśmy zgraną paczką znajomych, niedługo później jeden z nas walczył o życie…
Obecnie stan Maćka się poprawił, odłączono respirator, lecz konieczne było założenie tracheotomii. Niezbędna jest intensywna rehabilitacja i ćwiczenia, ale ich koszt, to niemal 30 tysięcy miesięcznie… Konieczne jest również przystosowanie mieszkania i zapewnienie Maćkowi odpowiednich warunków. W dalszej przyszłości, gdy Maciej będzie już pionizowany, będzie wymagał również wózka inwalidzkiego. Wszystkie konsultacje, badania i leczenie są niezwykle kosztowne. Nikt nie spodziewał się takiej tragedii i nie był przygotowany na takie wydatki.
Czekamy na zejście obrzęku neurologicznego – wtedy będzie można stwierdzić, czy Maciek odzyska władzę w dłoniach. Szanse, że kiedykolwiek będzie jeszcze chodził, wynoszą 1, maksymalnie 2%... To, że odzyska pełną władzę w rękach i dłoniach, jest zależne od skuteczności i intensywności rehabilitacji.
Z Maćkiem przyjaźnie się już ponad 18 lat. Chodziliśmy do tej samej klasy w gimnazjum. Spędzaliśmy razem mnóstwo czasu, jeździliśmy na rowerze, graliśmy w koszykówkę, strzelaliśmy z łuku i wiatrówki, chodziliśmy na basen, jeździliśmy nad jezioro i na kajaki. Przez ten czas nigdy się nie pokłóciliśmy i zawsze mogłem na niego liczyć. Sam jest skryty, rzadko dzieli się tym, co przeżywa.
Jest wspaniałym człowiekiem, przyjacielem, synem… Gdy w wieku młodzieńczym stracił mamę, zamiast się załamać, stał się podporą i wsparciem dla swojego taty i bliskich. Nigdy nikomu nie odmówił pomocy. Jakiś czas temu zaadoptował chorego kota, o którego pytał nawet wtedy, gdy ledwo mówił podłączony do respiratora. Od wielu lat jest honorowym dawcą krwi. Pamiętam, jak mówił, że jest z tego dumny, bo może dzięki temu uratować czyjeś życie...
Teraz on sam potrzebuje pomocy. Błagam, nie przechodź obojętnie. Na Maćka spadła niewyobrażalna tragedia, z którą nikt z nas nie może się pogodzić. Dopóki jest nadzieja, dopóki są szanse, nawet jeśli tylko jeden 1% – musimy walczyć... Pomocy!
Bliscy Macieja