Maja wygrała walkę o życie, ale wciąż cierpi. Trwa walka o życie bez bólu!

Operacja w Paley European Institute
Zakończenie: 7 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Szpitalne sale przez lata poznałyśmy aż za dobrze. Niestety to nie koniec. Ta operacja potrzebna jest jak najszybciej!
_____
Strachu o życie dziecka nie da się porównać z niczym… Serce zatrzymuje się na samą myśl o tym, że lekarze mogliby mieć złe informacje. Momenty, w których brakuje tchu, kiedy zdajesz sobie sprawę, że twoje dziecko może nie przeżyć do kolejnego poranka.
W ciąży nie opuszczała mnie myśl, którą zdaje się powtarzać w nieskończoność: “oby dziecko było zdrowe”. Niestety, życie napisało własny scenariusz. Książkowa ciąża miała dramatyczny koniec. Kiedy Maja przyszła na świat nie płakała, ale lekarze zapewniali, że to nic strasznego, przecież nie każde dziecko musi płakać. Pierwsze badania i pytanie, które zapamiętam na zawsze “czy chce Pani ochrzcić dziecko?”. Byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie wykrztusić z siebie słowa… Transport do innego szpitala, oddział intensywnej terapii. Rzeczywistość, która do tej pory była dla nas obca stała się naszą codziennością. Strach, przerażenie, obawa o każdy dzień, każdą wiadomość od lekarzy.
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam moją kruszynkę nie mogłam powtrzymać łez. Te ciekły niemalże strumieniem. Maleńka rączka pośród mnóstwa kabli, aparatura, którą pokryte było całe ciało. Inkubator stanowiący jedyne schronienie przed chorobą. Niestety, nawet on nie dawał nam gwarancji na to, że kolejnego dnia będziemy mieli przy kim czuwać. Żyliśmy na emocjonalnym rollercoasterze. Nie spaliśmy, prawie nie jedliśmy - wszystko było skupione na tym, by z Majeczką wreszcie było dobrze…
Maja walczyła o życie w nieskończoność. Niewydolność wielonarządowa, sepsa, infekcje. W tamtym okresie krew przetaczano 11 razy! Szpitalny oddział intensywnej terapii poznałam aż za dobrze…
Wierzyłam w nią. Powtarzałam “córeczko, błagam, bądź silna”. Pokazała ją 5 miesięcy później, kiedy lekarz zdecydował o odłączeniu respiratora, jednocześnie nie dając jej szans na samodzielny oddech. Maja pokonała to wszystko, przeżyła!
Minęło prawie 5 lat. Maja wciąż boryka się z ogromnymi problemami. Nie chodzi, nie mówi, nie siedzi samodzielnie. Wciąż zmagamy się z padaczką, opóźnieniem ruchowym i intelektualnym. Mimo ogromnej pracy i zaangażowania wciąż jesteśmy w punkcie wyjścia…
Nasze problemy zdają się nie mieć końca. Wygrana walka o życie to dopiero początek. U Majki wykryto zwichnięcie bioder. Wada brzmi banalnie, niegroźnie, ale to droga przez mękę. Ciało Majeczki zaczyna się przekrzywiać, ból jest nie do zniesienia, czasem mam wrażenie, że jedyne o czym marzy to pozbycie się nóżek. Ona nie wie co się dzieje, a cierpienie powoduje, że nie może spać, ćwiczyć, nie może żyć takim trybem jak jeszcze do niedawna… Jedyny ratunek to osteotomia stawu biodrowego w Paley European Institute. Dlaczego tam? Bo w Polsce żaden specjalista nie wykona jednocześnie operacji na oba biodra. Tu naszym jedynym możliwym scenariuszem jest gips na co najmniej 12 tygodni, po 6 tygodni na każdą stronę. Taka przerwa w rehabilitacji to potworny regres! Bez tej operacji skażę moją córeczkę na potworne cierpienie, a na spełnienie marzenia o sprawności, nigdy nie będzie szans. Proszę, pomocy! Ta operacja to koszt ponad 100 tysięcy złotych. Ogromne środki, które mogą uratować moją córeczkę, która o zdrowie i życie walczy od zawsze.
Przed Majeczką nowe życie. Bez bólu, cierpienia, z nadzieją na częściową samodzielność. Szansa, która się nie powtórzy, bo jeśli wady postawy będą postępować w takim tempie, na wszelką pomoc będzie za późno. Nie możemy przegapić naszej życiowej szansy! Nie poddamy się, ale potrzebujemy armii ludzi. Dobrych ludzi, którzy wyciągną do nas i Majki pomocną dłoń. Wiemy, że dobro do ciebie wróci!
––––––––––––––
Pomagaj poprzez LICYTACJE –> KLIK