Uwolnić Małego Księcia ze strasznej planety autyzmu!

diagnostyka, turnus terapeutyczny
Zakończenie: 3 Sierpnia 2021
Rezultat zbiórki
Bardzo dziękujemy za każdą złotówkę, która pozwoliła nam dalej walczyć o Kamila! To dzięki Wam nie zgasła nadzieje na to, że autyzm można przechytrzyć. Pokazaliście, że bezinteresowana pomoc naprawdę istnieje, a los i dobro drugiego człowieka nie jest Wam obojętne.
Jeszcze raz dziękujemy! Wierzmy, że dzięki takim ludziom, jak Wy, świat stanie się lepszy!
Opis zbiórki
Mały Książę jest daleko, w sobie tylko znanym świecie. Mogę złapać go za rączkę, ale nie jestem w stanie go odzyskać… Choć wygląda na zdjęciach jak każdy inny chłopczyk, to uwierzcie mi - najważniejsze jest niewidoczne dla oczu. Bo mój Mały Książę, mój synek Kamil, ma autyzm… Nie wiem, jak jest na jego własnej planecie, na której jest zupełnie sam. Chciałabym, by był ze mną, ale sama nie dam rady. Proszę, pomóż mojemu synkowi do nas wrócić…
Gdy się urodził, był okazem zdrowia. Rozwijał się znakomicie, niezwykle radosne i kontaktowe dziecko, największy skarb rodziców. Jednak gdy Kamil skończył dwa latka, wszystko się zmieniło… Każdego dnia obserwowałam jak z moim synkiem dzieje się coś dziwnego. Nie bawił się jak inne dzieci. Jego zabawy były powtarzalne, a myślenie schematyczne. Zupełnie tak, jakby mi ktoś podmienił dziecko…
Rzucał zabawkami, wkładał i wyciągał je zabawki do pudełka, tak w kółko. Układał auta w rzędzie, bardzo często na parapecie. Nie reagował na to, co dzieje się wokół niego, ani na własne imię. Nie patrzył nam w oczy. Przerażały go sprzęty domowe. Na dźwięki suszarki czy odkurzacza zaczął reagować histerycznym płaczem, jakby stawały się największymi potworami… Często się śmiał lub płakał zupełnie bez powodu. To zachowanie nie było spowodowane żadną sytuacją. Zupełnie jakby stało się w jego głowie, na jego planecie coś, co go rozśmieszyło albo zasmuciło. Coś dla nas nieuchwytnego…
Gdy byliśmy na placu zabaw, nie interesowały go inne dzieci. Najchętniej bawił się sam… Najgorsze w tym wszystkim było to, że Kamil sam się krzywdził, przejawiał zachowania autoagresowne: szczypał się po twarzy, uderzał po nogach tak mocno, że zostawały siniaki. Trudno było nam wyjść na spacer lub gdziekolwiek indziej, bo synek zawsze chciał chodzić tą samą drogą. W końcu, gdy synek miał trzy lata, dostaliśmy skierowanie do specjalisty...
Diagnoza: autyzm wczesnodziecięcy. Już wtedy nie miałam żadnych złudzeń. Poczułam się tak, jakby ktoś wydał wyrok na moje dziecko. Zrezygnowałam z pracy, aby móc w pełni poświęcić swój czas synkowi, bo wymaga on nieustannej opieki, terapii, częstych wizyt u różnych specjalistów. Kamil zaczął chodzić do logopedy i na inne zajęcia, np. integracji sensorycznej, dogoterapii, ściankę wspinaczkową. Przed nami jeszcze bardzo długa droga...
Obecnie syn ma 10 lat, nie potrafi porozumiewać się za pomocą mowy, nie jest samodzielny na swój wiek. Jego zmysły dalej odbiegają od rzeczywistości. Kamil żyje w swoim zamkniętym świecie i tylko specjalistyczne terapie mogą pomóc mu się z niego wydostać. Niestety, koszty są ogromne, a rodzice takich dzieci muszą w większości ponosić je sami. Do tego restrykcyjna dieta (bezglutenowa, bezmleczna, bezcukrowa) i wiele płatnych badań - to wszystko przekracza moje możliwości finansowe. Choć dla mojego Małego Księcia zrobię wszystko, to nadal będzie za mało, dlatego bardzo proszę o pomoc…
Im wcześniejsza i bardziej intensywna terapia, tym większa szansa, że Kamilek wróci do mnie ze swojej tajemniczej planety. Ja będę wytrwała, ciągle wierzę, że synka da się wyleczyć, że jest to możliwe! Marzę tylko o tym, by moje dziecko do mnie wróciło, by w przyszłości mógł być samodzielny…
Mama