Nowotwór z każdym dniem rośnie w siłę❗️Małgosia chce żyć i ma dla kogo❗️

Nierefundowane leczenie onkologiczne, dojazdy, środki higieniczne
Zakończenie: 6 Grudnia 2023
Opis zbiórki
Tyle słyszy się o osobach, które walczą z nowotworem. Tak bardzo ich zawsze żałowałam. Nigdy nie brałam pod uwagę, że sama stanę z nim oko w oko… Jeszcze do niedawna spędzałam każdą wolną chwilę na spacerach, wędrówkach górskich, wycieczkach rowerowych. Uwielbiałam czas spędzony aktywnie, na świeżym powietrzu. Moje życie mnie już doświadczyło, nie było proste, ale najwyraźniej to jeszcze za mało… Diagnoza, jaką usłyszałam w zeszłym roku, zbiła mnie z nóg…
Nowotwór złośliwy prawego płuca z przerzutami do opłucnej i węzłów chłonnych… Brzmi to tak, jakby w moim organizmie panoszył się nieproszony gość! Tak też się niestety okazało… Choroba, z którą walczę od zeszłego roku, ograniczyła moją jakąkolwiek aktywność. Mój stan zdrowia się pogarszał z dnia na dzień. Od marca tego roku często bywałam na oddziale ratunkowym ze względu na duszności i zbierający się płyn w opłucnej.
Na samym początku byłam leczona immuno-chemioterapią niestety bez pozytywnych rezultatów. Odesłano mnie na specjalistyczne leczenie w Warszawie. Tam też bez powodzenia... Dodatkowo mam napadowe migotanie przedsionków. Na każdym kroku spotykam przeszkody, które mimo braku sił muszę pokonywać!
Choroba nie pytała, pojawiła się wtedy kiedy życie zaczynało się już jakoś układać. Uderzyła z wielką siłą! Co gorsza, niestety postępuje i nie chce odpuścić. Oczywiście nie poddaję się i będę walczyć, bo chcę żyć i mam dla kogo! Mam trójkę wspaniałych dzieci…
Znalazłam metodę leczenia hipertermią połączoną z chemioterapią. Ośrodek znajduje się poza moim miejscem zamieszkania, w Opolu. Pomimo dużego osłabienia, jeżdżę tam dwa razy w tygodniu. Zawsze muszę prosić kogoś, żeby mi towarzyszył. W moim stanie nie powinnam już się poruszać sama. Co za tym idzie, ponoszę podwójne koszty transportu. Leczenie i bilety są niezwykle drogie…
Jedna sesja mojego leczenia to koszt rzędu około 30.000 złotych! Żeby móc liczyć na efekty, musiałabym odbyć ich minimum cztery.
Do tej pory leczenie, wspomaganie organizmu, fizjoterapia, wyjazdy do Warszawy pochłonęły ogrom środków. Bardzo ciężko jest mi związać koniec z końcem. Dlatego zdecydowałam się na trudny dla mnie krok. Ta zbiórka powstała, bo liczę na wsparcie wszystkich znajomych, przyjaciół, życzliwych osób, rodziny i każdego, kto chciałby mnie wspomóc w tych trudnych, traumatycznych chwilach.
Proszę o pomoc finansową oraz tą w formie modlitwy. Bardzo wierzę, że uda mi się pokonać raka i będę mogła cieszyć się szczęściem bycia z najbliższymi. Chcę widzieć rozwój i uczestniczyć w życiu moich kochanych dzieci, Karoliny, Piotra i Tomasza… Chcę po prostu być!
Z góry dziękuję za wszelką pomoc, Gosia