Czas ucieka, choroba postępuje. Ratujemy Martę!

Diagnostyka i leczenie w Mayo Clinic w Phoenix w Arizonie, sprzęt
Zakończenie: 13 Stycznia 2020
Opis zbiórki
Czas jest teraz naszym największym wrogiem! Choroba Marty postępuje, a lekarze w kraju rozkładają już bezradnie ręce. Trudno zliczyć, ile potu i łez wylała już moja córka, walcząc o powrót do zdrowia. Tak naprawdę z dnia na dzień zmieniło się całe jej życie, przestała chodzić, poruszać rękami i nogami.
Niestety – mimo leczenia, jej stan nie poprawia się! Neurolog zasugerował, by szukać pomocy zagranicą. Mayo Clinic ze Stanów Zjednoczonych chce zająć się leczeniem Marty. Niestety – by do tego doszło, potrzeba ogromnych pieniędzy.
Największe tragedie dzieją się zwykle bez zapowiedzi, zupełnie znienacka. Tak, jak nasza. Ta, która nadeszła w lutym 2018 roku. Ta, która zburzyła wszystkie plany i marzenia mojego dziecka.
Od kilku lat Marta zmaga się z dwoma ciężkimi chorobami – chorobą Leśniowskiego-Crohna oraz reumatoidalnym zapaleniem stawów. W lutym jej stan zaczął się dramatycznie pogarszać – bolała ją głowa, miała mroczki przed oczami i coraz słabsze mięśnie, skarżyła się na sztywność stawów. Objawy się nasilały. Któregoś dnia trafiła do szpitala. Po kilku dniach nastąpił lewostronny brak czucia w obu kończynach oraz niedowład nóg. Marta była przerażona, nagle przestała czuć swoje ciało, a ja, matka, nic nie mogłam zrobić. Lekarze zlecili MRI kręgosłupa. Kolejny cios – doszło do tężyczki, która spowodowała mrowienie nóg i twarzy, powykręcała palce i doprowadziła do zaburzeń oddychania. Marta nie potrafiła samodzielnie unieść głowy, obrócić się na bok, nie mówiąc już o tak przyziemnych sprawach, jak jedzenie i picie…
Marta miała iść na studia – na weterynarię. Nie poszła, bo sama nie jest w stanie utrzymać książki. Nagle spadła na nas lawina nieszczęść. W innym szpitalu stwierdzono poważne uszkodzenie układu nerwowego. Diagnoza: Zespół Guillain-Barre oraz porażenie wiotkie kończyn górnych i dolnych. Zastosowano leczenie, które niewiele dało. Później kolejne – immunoglobuliny, po których poprawa jest niewielka.
W Polsce wszystkie metody się wyczerpały. Lekarze nie są w stanie pomóc, rozłożyli ręce i wypisali nas do domu. Marta się załamała… Czuwam przy niej dzień i noc. W nocy pomagam jej przewracać się z boku na bok. W dzień – karmię ją, ubieram, myję. Moje serce krwawi – zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzą momenty załamania, kiedy widzę, że Marta traci siły do walki. A ona ma przecież dopiero 22 lata. Całe życie przed sobą…
Im dłuższy czas mija od zachorowania, tym mniejsze są szanse na powrót do zdrowia. Klinika w Stanach Zjednoczonych to nasza ostatnia szansa.
Boimy się tak, jak jeszcze nigdy wcześniej. Mamy przed sobą trzech bardzo ciężkich przeciwników – chorobę Marty, upływający czas i pieniądze, które musimy zebrać, by polecieć na leczenie. Prosimy Cię o pomoc, bo tylko z Tobą to leczenie będzie mogło się odbyć...
–Marta i Justyna (mama)
–––––––––––––––––––––––––––––––––––