Urodziła zdrową córeczkę – dzień później walczyła o życie❗️

12-miesięczny pobyt w specjalistycznym ośrodku rehabilitacyjnym, leki,
Zakończenie: 22 Lutego 2023
Opis zbiórki
1 marca Pola skończy 2-latka. Dzień później jest kolejna rocznica, o której wszyscy chcielibyśmy zapomnieć. W chwili, kiedy powinna być najszczęśliwszą kobietą na ziemi, jej zawalił się świat! Marta dzień po porodzie naszej drugiej córeczki dostała udaru krwotocznego mózgu. Pola straciła z oczy mamę – najważniejszą osobę w tych pierwszych minutach życia! Przez tydzień Marta była w śpiączce i nikt nie dawał żadnych nadziei, czy się wybudzi...
Udar krwotoczny to fala, która pojawia się nagle i sieje zniszczenie w mózgu. Żaden lekarz nie jest w stanie ocenić tego, jak wielki będą uszkodzenia, czy chory przeżyje, czy uda się go w ogóle wybudzić. Drama – w jednej sali noworodek, który potrzebuje ciepła swojej mamy, a na innym oddziale matka, która w każdej chwili może odejść na zawsze.
Chwile szczęścia i radość z Poli przeplatały się z łzami i strachem o Martę. Koszmarny tydzień, po którym może się wydarzyć wszystko. Dwie córki, maż – rodzina bez jej najważniejszej części bez matki, która dała życie, by po chwili omal nie stracić swojego...
Marta jest wojowniczką, wiedziała, że ma do kogo wracać i musi dać z siebie wszystko. Powoli, po trzech miesiącach mogła wrócić do domu. To był nasz najszczęśliwszy czas, którego było nam trzeba po tak długim. Marta miała jeszcze trudności, ale robiła także bardzo duże postępy. Wszystko zaczęło się układać, wszystko szło w dobrym kierunku, kiedy nagle opadła kurtyna, której sami nie potrafimy podnieść! W listopadzie nastąpiło pogorszenie stanu zdrowia. Diagnoza – najgorsza z możliwych – zaczął obumierać pień mózgu i lekarze musieli od razu operować, aby uratować życie Martusi…
Marta trafiła na Oddział Neurochirurgii Klicznicznego Szpitala Wojewódzkiego w Opolu. Przeszła kolejną, do tej pory już ósmą, operację ratującą jej życie. Wszystkie złe wspomnienia wróciły w jednej chwili, mieliśmy wrażenie, że to jakiś dramatycznie zły sen…
Udało się ocalić życie, ale Marta nie mogła wrócić do domu, do dzieci... Od listopada przebywa w hospicjum w Oławie. Jest sparaliżowana i wymaga stałej opieki, jest karmiona przez sondę PEG. Nie może samodzielnie jeść, pić, chodzić, nie może przytulić swoich córeczek i ukochanego męża. Nie może zadzwonić do mamy, opowiedzieć o tym co czuje... Swoje uczucia i potrzeby wyraża za pomocą uśmiechu lub poprzez uściśnięcie dłoni. My, jej najbliżsi, rodzina i przyjaciele, znamy Martę jako mądrą, piękną i bardzo empatyczną osobę. Zawsze mogliśmy liczyć na jej wsparcie, pierwsza dzwoniła z gratulacjami, życzeniami urodzinowymi lub tak po prostu dopytać "co słychać?". Bardzo nam jej brakuje…
Marta dostała jedynie 3 miesiące, aby być przy maleńkiej Poli, starsza córeczka Ula nie mogła się doczekać powrotu mamy ze szpitala. Dziewczynki potrzebują mamy, a Marta potrzebuje ich – żeby mogła z nimi być, musi najpierw przejść kosztowne leczenie i rehabilitacje. To przykry paradoks tej sytuacji.
Tak trudno jest mi pogodzić rolę taty i mamy. Cały czas mam nadzieję, że dzięki intensywnej rehabilitacji Marta wróci do domu. Bo dom bez niej jest zupełnie inny. Nasza miłość i energia skupia się przede wszystkim na pomocy Martuni. Do tego potrzebujemy także środków na rehabilitację i opiekę. Wierzę, że mamy obok siebie ludzi, którzy pomogą Marcie w powrocie do zdrowia.
Mąż Maciek z rodziną i przyjaciele
–––––––––
Losy Marty można śledzić na Facebooku