PILNE❗️Rak w oczkach Mikiego zagraża jego życiu - potrzebna pomoc!

Przekaż mi
podatkuleczenie Mikiego w szpitalu w Nowym Jorku
Zakończenie: 20 Grudnia 2021
Opis zbiórki
Dotarły do nas przerażające wieści z USA, gdzie mały Mikuś walczy o zdrowie i życie… Skończyły się środki na leczenie! Wzywamy do pełnej mobilizacji, bo stawka jest największą – jest nią los 1,5-rocznego chłopczyka, którego chce zabrać nowotwór!
Dramatyczna wiadomość od mamy chłopca:
Depozyt w szpitalu właśnie się skończył. Dostaliśmy nowy rachunek, który sprawił, że jesteśmy zszokowani i przerażeni. Do 15 marca musimy zapłacić szpitalowi 60 tysięcy dolarów! Wybłagaliśmy, żeby dali nam kilka dni więcej. Jesteśmy załamani, że mamy tak krótki czas na uzbieranie środków… Jeśli tego nie zrobimy, przerwą nam leczenie. Szpital postawił nas pod murem. Mamy środki na opłacenie jeszcze tylko kolejnej chemii dotętniczej, której też koszt drastycznie wzrósł i nic więcej… Leczenie Mikiego pochłonęło wszystkie do tej pory zebrane środki.
Myśleliśmy, że to już koniec tego koszmaru, w którym tkwimy od czasu, gdy okazało się, że nasz malutki synek cierpi na nowotwór… Tymczasem rok 2021 zaczął się w najgorszy możliwy sposób. Pojechaliśmy do USA pod koniec stycznia po dobre wieści, tymczasem okazało się, że nowotwór nie odpuszcza… Zdarzył się najgorszy możliwy scenariusz… Okazało się, że musimy zostać tu parę miesięcy. Czepiamy się kurczowo nadziei, choć łzy same cisną się do oczu. Innej szansy nie mamy. W Nowym Jorku są najlepsi specjaliści w leczeniu nowotworu, jaki ma Miki. Jeśli oni nie uratują synka, nie uratuje go nikt.
Nasz synek śpi, nie zdając sobie sprawy, że wokół niego trwa piekło walki o jego życie… Kiedy zasypia, nie cierpi, ma przerwę od chemii, od leczenia, bólu i łez. Miki walczy z nowotworem, a my walczymy o niego, bo jeśli stracimy synka, stracimy sens istnienia…
Rak zaatakował oczy naszego maleństwa… Prawe oczko jest już zupełnie ślepe. Miki nigdy nic nim nie zobaczy… Guzy są też w oczku lewym. Nasz synek jest w ogromnym niebezpieczeństwie – rak atakuje i na zawsze chce odebrać synkowi wzrok. Jeśli nastąpią przerzuty do główki… Wolimy o tym nie myśleć, bo strach, który czujemy od dnia, w którym poznaliśmy diagnozę, zamienia się w szaloną panikę…
Mikołaj urodził się 2 października. 16 grudnia, gdy miał zaledwie 3 miesiące, dowiedzieliśmy się, że choruje na retinoblastomę - nowotwór złośliwy oczu. Nowotwór rzadki, podstępny i bardzo, bardzo groźny… Podczas kołysania synka w ramionach zauważyliśmy, że na źrenicy prawego oczka ma dziwną, białą poświatę. Okazało się, że to pierwszy symptom raka...
Prawe oczko Mikiego zostało zakwalifikowane do kategorii E nowotworu, czyli najgorszej z możliwych. Nowotwór zajął aż 92% gałki ocznej! Lewe zakwalifikowano do kategorii B. Miki natychmiast rozpoczął chemioterapię. Taki malutki, dopiero co zaczął życie, a już musiał o nie walczyć… Przeszliśmy przez 6 cyklów leczenia, miało być dobrze - koniec piekła onkologicznego, powrót normalnego zycia. Nasza radość trwała miesiąc do kolejnej kontroli. Okazało się, że jest wznowa. Na oku widzącym! Nowotwór zaatakował też drugie oczko, to niewidzące… Wyrosły na nim aż 4 nowe guzy!
Wiedzieliśmy, że w USA jest specjalista w leczeniu tego rodzaju nowotworu – dr Abramson ratuje dzieci takie jak nasz synek. Dzieci, którym groziła ciemność, wracają z USA i widzą… Poprosiliśmy o pomoc tutaj, na Siepomaga. Udało się! Dzięki wsparciu setek znajomych i nieznajomych nam osób udało nam się zebrać środki na leczenie w USA. Tak zaczęliśmy naszą walkę. W New York Presbiterian Hospital Miki przejmuje chemię dotętniczą, na którą udało nam się zebrać środki. W drugim szpitalu – MSK Cancer Care, jednym z najlepszych ośrodków onkologicznych w USA – jest pod opieką doktora Abramsona. Niestety, zabrakło środków na leczenie, a nowotwór nie odpuszcza...
Milion myśli. Z dnia na dzień, z kontroli na kontrolę, zadajemy sobie pytanie, za co i jak długo jeszcze nasz synek będzie cierpiał? Rak nie pozwala nam budować pięknych wspomnień. Czas ucieka. Stracone chwile nigdy nie wrócą. Błagamy, pomóż nam!
_____