Skarbonka zakończona
Skarbonka

Mironek walczy o życie, a my walczymy o pieniądze na leczenie... POMÓ...

Avatar organizatora
Organizator:ratujeMY Mironka

Skarbonka została założona z inicjatywy organizatora, który odpowiada za jej treść.

Zdjęcie główne wgrane przez użytkownika

Mironek walczy o życie, a my walczymy o pieniądze na leczenie... POMÓ...

Mironek walczy o życie, a my walczymy o pieniądze na leczenie... POMÓŻ!

Piszę do Was te słowa ze szpitalnego oddziału - miejsca, które stało się naszym domem. Zimnych ścian, gdzie mali pacjenci walczą o życie i przetrwanie, bo inaczej tego nie można nazwać. Część jest zbyt mała i jeszcze nie rozumieją, jak ogromne grozi im niebezpieczeństwo. Zamiast bawić się spokojnie zabawkami, leżą przykuci do łóżek kroplówkami, z których sączy się chemia. Po tym, czy dziecko ma jeszcze włosy ma głowie, czy nie, można poznać, na jakim jest etapie leczenia.

Ten koszmar wciąż trwa... Chciałabym móc otworzyć oczy, usłyszeć, że to tylko zły sen, a Miron jest już bezpieczny. Niestety, nieustajemy w walce o jego życie, które jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Historia mojego synka zaczyna się tak samo, jak wiele innych. Wysoka temperatura i osłabienie nie wskazywały początkowo na poważną chorobę. Ot typowa 3-dniówka, każdy rodzic musiał się z nią zmierzyć i po kilku dniach o niej zapominał. My walczymy do dzisiaj...

Z czasem nasilił się ból nóżek do tego stopnia, że synek był w stanie tylko leżeć i płakać. Pękało mi serce, kiedy patrzyłam na jego cierpienie i nie wiedziałam jak mu pomóc. Dopiero wtedy lekarze rozpoczęli serię badań, których wyniki były druzgocące... 6-centymetrowy guz w okolicy lewej nerki. Konieczna była pilna operacja, którą synek przeszedł 3 lutego 2021. Operacja zakończyła się sukcesem, jednak wynik badania histopatologicznego nie pozostawiał złudzeń - nerwiak zarodkowy nadnerczy...

Byłam załamana, nie rozumiałam i do tej pory nie rozumiem, dlaczego to spotkało moje dziecko. Musiałam wziąć się w garść, wytrzeć łzy, które cały czas spływały mi po policzkach, by szukać ratunku dla mojego dziecka. Każda następna informacja przekazywana przez lekarza, sprawiała, że miałam w sobie coraz mniej wiary.

Nowotwór dał przerzuty do kości, szpiku kostnego, opłucnej, wątroby, trzustki, węzłów chłonnych, mięśnia rączki i... mózgu, a prognozy są straszne. Nie mogę się poddać, muszę walczyć o moje dziecko, wciąż, gdzieś tam w środku żyje nadzieją, że się uda. Miron musi przejść intensywne leczenie, którego podejmą się specjaliści z Barcelony. Kwota, która została wyznaczona za życie mojego synka jest ogromna! Prosić to za mało, błagam, pomóżcie ocalić mojego jedynego synka..  mojego Mironka!

 

Dziękuję za każdą najmniejszą pomoc! ❤ - Irena, zrozpaczona mama Mirona

 

Walkę Mironka możesz wesprzeć także wysyłając SMS (6,15 zł)

Numer 75365

Treść 0125732

 

Oraz wystawiając przedmioty na licytacje charytatywne --> Licytacje dla Mironka

630 413 złWsparło 15 240 osób

Wszystkie środki zebrane na skarbonce trafiły
bezpośrednio
na subkonto Podopiecznego:

Mironek walczy o życie, a my walczymy o pieniądze na leczenie... POMÓ...

Mironek walczy o życie, a my walczymy o pieniądze na leczenie... POMÓŻ!

Piszę do Was te słowa ze szpitalnego oddziału - miejsca, które stało się naszym domem. Zimnych ścian, gdzie mali pacjenci walczą o życie i przetrwanie, bo inaczej tego nie można nazwać. Część jest zbyt mała i jeszcze nie rozumieją, jak ogromne grozi im niebezpieczeństwo. Zamiast bawić się spokojnie zabawkami, leżą przykuci do łóżek kroplówkami, z których sączy się chemia. Po tym, czy dziecko ma jeszcze włosy ma głowie, czy nie, można poznać, na jakim jest etapie leczenia.

Ten koszmar wciąż trwa... Chciałabym móc otworzyć oczy, usłyszeć, że to tylko zły sen, a Miron jest już bezpieczny. Niestety, nieustajemy w walce o jego życie, które jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie.

Historia mojego synka zaczyna się tak samo, jak wiele innych. Wysoka temperatura i osłabienie nie wskazywały początkowo na poważną chorobę. Ot typowa 3-dniówka, każdy rodzic musiał się z nią zmierzyć i po kilku dniach o niej zapominał. My walczymy do dzisiaj...

Z czasem nasilił się ból nóżek do tego stopnia, że synek był w stanie tylko leżeć i płakać. Pękało mi serce, kiedy patrzyłam na jego cierpienie i nie wiedziałam jak mu pomóc. Dopiero wtedy lekarze rozpoczęli serię badań, których wyniki były druzgocące... 6-centymetrowy guz w okolicy lewej nerki. Konieczna była pilna operacja, którą synek przeszedł 3 lutego 2021. Operacja zakończyła się sukcesem, jednak wynik badania histopatologicznego nie pozostawiał złudzeń - nerwiak zarodkowy nadnerczy...

Byłam załamana, nie rozumiałam i do tej pory nie rozumiem, dlaczego to spotkało moje dziecko. Musiałam wziąć się w garść, wytrzeć łzy, które cały czas spływały mi po policzkach, by szukać ratunku dla mojego dziecka. Każda następna informacja przekazywana przez lekarza, sprawiała, że miałam w sobie coraz mniej wiary.

Nowotwór dał przerzuty do kości, szpiku kostnego, opłucnej, wątroby, trzustki, węzłów chłonnych, mięśnia rączki i... mózgu, a prognozy są straszne. Nie mogę się poddać, muszę walczyć o moje dziecko, wciąż, gdzieś tam w środku żyje nadzieją, że się uda. Miron musi przejść intensywne leczenie, którego podejmą się specjaliści z Barcelony. Kwota, która została wyznaczona za życie mojego synka jest ogromna! Prosić to za mało, błagam, pomóżcie ocalić mojego jedynego synka..  mojego Mironka!

 

Dziękuję za każdą najmniejszą pomoc! ❤ - Irena, zrozpaczona mama Mirona

 

Walkę Mironka możesz wesprzeć także wysyłając SMS (6,15 zł)

Numer 75365

Treść 0125732

 

Oraz wystawiając przedmioty na licytacje charytatywne --> Licytacje dla Mironka

Wybierz zakładkę
Sortuj według