Szansa na życie, której nie mogę stracić!

Zakup nierefundowanego leku, pokrycie kosztów związanych z dojazdem
Zakończenie: 1 Marca 2021
Opis zbiórki
Dni zwątpienia dawno przestałem liczyć. Po 10 latach walki z chorobą nie ma to już większego sensu. Nowotwór stał się nieodłącznym towarzyszem mojego życia, pasażerem na gapę, niechcianym gościem. Tyle razu próbowałem się go pozbyć. Tyle różnych sposobów na podlewanie usychającej nadziei. Dzisiaj dotarłem do ściany, bo pozostało mi już tylko kupno drogiego i nierefundowanego lekarstwa...
10 lat walczę z chorobą, która za nic nie chce odpuścić. Z powodu nowotworu wątroby przeszedłem terapię radioizotopową, chemioterapię, radioembolizację. Trudne nazwy i jeszcze trudniejsze przeżycia. Nic jednak nie przynosiło oczekiwanych rezultatów. Choroba rozwinęła się do niewyobrażalnych rozmiarów, a wątroba zajmuje już prawie całą jamę brzuszną i uciska na inne narządy. Te z kolei przestają dobrze funkcjonować, z zaburzeniem pracy serca włącznie… Nikomu nie trzeba tłumaczyć jak ważny to organ.
Choroba powoduje też, niestety znaczną niedokrwistość. Dwukrotnie przeszedłem udar TIA, pogłębiają się zaburzenia krążenia i oddychania oraz nadciśnienie tętnicze. Mógłbym tak długo wymieniać… Dawno zapomniałem, co to znaczy być zdrowym. To słowo właściwie zostało wykreślone z mojego słownika. Zamiast niego powtarzam w nieskończoność: walka, walka, walka...
Po tylu latach ciągłego przeciągania liny z chorobą, latach wyrzeczeń, cierpienia i bólu, oraz konsultacjach medycznych m.in. w Białostockim Centrum Onkologii i w Klinice Endokrynologii i Nowotworów Neuroendokrynnych w Katowicach okazało się, że szansę na życie daje już jedynie drogie lekarstwo, którego miesięczna dawka to wydatek około 4,5 tys. zł. Skąd wziąć takie pieniądze? Ze skromnej renty nie jestem w stanie sam go zakupić, a tu przecież chodzi o moje życie! Pierwsze i ostatnie… Proszę, pomóż mi! Sam nie dam rady...
Mirosław