Rodzice walczą o przyszłość syna. "Teraz nie możemy stracić nadziei!"

Intensywna rehabilitacja, sprzęt rehabilitacyjny
Zakończenie: 30 Marca 2021
Opis zbiórki
Przez pewien czas łudziliśmy się, że to nic wielkiego, ale pozornie niegroźne objawy okazały się początkiem naszej prawdziwej tragedii. Życie stanęło na głowie, a lekarze bezradnie rozkładali ręce. Teraz to my każdego dnia stajemy przed wyzwaniem.
Wszystko zaczęło się w 2017 roku. Syn czuł się źle. Z dnia na dzień sytuacja stawała się coraz trudniejsza. Wreszcie Mirek trafił do szpitala, ale badania się opóźniały. Coraz silniejsze objawy budziły nasze przerażenie - oczopląs i zaburzenia pracy mózgu, które doprowadziły do tego, że syn przestał nas poznawać podczas odwiedzin.
Kiedy odbieraliśmy go ze szpitala, sytuacja była dramatyczna. Syn był w opłakanym stanie. Lekarze z innej placówki stwierdzili, że Mirek jest umierający! Na naszych oczach rozgrywało się coś przerażającego… Tylko szybki powrót do szpitala i zdecydowana reakcja specjalistów z oddziału neurologii uratowały mu życie. Okazało się, że doszło do uszkodzenia obwodowego układu nerwowego, co w efekcie spowodowało niedowład czterokończynowy.
Syn dopiero na oddziale zaczął odzyskiwać funkcje życiowe. Zdawało się, że wszystko wraca do normy. Wszystko, prócz sprawności fizycznej. Po kilku tygodniach ruszyliśmy do ośrodka rehabilitacyjnego, niestety tam nie znaleźliśmy pomocy. Kolejnym przystankiem na drodze do poszukiwania pomocy był inny ośrodek rehabilitacyjny, niestety tam też nie udało nam się dojść do przełomu, o który wciąż pozostawał poza naszym zasięgiem.
Po powrocie do domu to my się nim zajęliśmy. Wszystkie wizyty, konsultacje i możliwe badania odbywały się w domu. Niestety, ta sytuacja zniszczyła nie tylko zdrowie fizyczne, ale też psychiczne - z czasem Mirek stracił chęć do życia, przestał współpracować, a my choć robiliśmy wszystko, wciąż trafialiśmy na kolejne problemy.
Teraz stajemy przed wyzwaniem, ale w końcu pojawiła się nadzieja - stan syna jest lepszy. Potrafi już sam jeść, ma specjalny chodzik, w którym przemieszcza się po domu. Co najważniejsze w naszej sytuacji odzyskał świadomość, można się z nim porozumieć za pomocą wiadomości pisanych lub gestów, bo Mirek wciąż nie mówi. To niesamowite! Wreszcie zrobiliśmy coś, na co lekarze właściwie już nie dawali szans...
My rodzice jesteśmy dla niego najbliższą rodziną. Jesteśmy coraz starsi, ale chcemy zapewnić synowi pomoc i wszelkie możliwości leczenia, niezbędne do pokonania choroby. Wiemy, że nasze życie nie będzie trwało wiecznie. Potrzebujemy środków na rehabilitację, by zawalczyć o przyszłość Mirka. Robimy wszystko, ale potrzebujemy środków, by prowadzić dalszą walkę, bo rehabilitacja, konsultacje i leczenie są bardzo kosztowne. Sami nie dajemy rady, jesteśmy w bardzo złej sytuacji. Terapia naszego syna, jego dalsze postępy zależą od środków, które uda nam się uzbierać. Prosimy o Wasze wsparcie i pomoc!
Dla rodziców dziecko zawsze jest na pierwszym miejscu. Bez względu na wiek, bez względu na wszystko, choroba zawsze powoduje, że rodzice muszą stanąć na wysokości zadania. My też musimy, ale bez Was nie mamy na to szans! Prosimy o tę jedną rzecz… nie dla siebie, dla naszego syna, który wciąż walczy. Dla niego jest jeszcze nadzieja.
Rodzice