Ciało jest jej więzieniem❗️Tragiczny wypadek zniszczył młode życie Natalii... Ratunku!

Intensywna rehabilitacja w specjalistycznym ośrodku
Zakończenie: 25 Grudnia 2020
Opis zbiórki
Natalia. Piękna 24-latka, która powinna cieszyć się każdym dniem. Dziewczyna, której życie ktoś brutalnie zniszczył - mało brakowało, by je odebrał… Wypadek z winy innego kierowcy. Rozległe wielonarządowe obrażenia. Miała nie przeżyć. Żyje. Walczy. Jest sparaliżowana. Jedyną szansą jest rehabilitacja. NFZ wyznaczył termin na 2027 rok. Naprawdę. Pomagamy my - rodzina, koledzy, przyjaciele. I prosimy o pomoc, żeby dać Natalii szansę, żeby odzyskała to, co zabrał jej wypadek.
Mam na imię Natalia. Moja historia rozpoczęła się 3 listopada 1996 roku, kiedy to przyszłam na świat… Po 21 latach o mało co się nie skończyła. Jedna chwila potrafi zrujnować wszystko, co misternie układało się latami... Jedna chwila może odebrać wszystko.
2 lata temu, latem, wydarzył się dzień, który na zawsze zniszczył moje życie… Wypadek, który spowodował inny kierowca. W jego następstwie jestem sparaliżowana od pasa w dół.
To, że przeżyłam, jest zasługą osób, które znalazły się na miejscu zdarzenia i szybko wezwały pomoc oraz lekarzy w szpitalu. Dopiero później dowiedziałam się, jak poważny był mój stan... Wręcz krytyczny. Nie dawano mi zbyt dużych szans, kazano się żegnać… Wyrokowano, że nie ma dla mnie ratunku. Ja jednak okazałam się silna... Przeżyłam! Tydzień walki o życie jest dla mnie tylko czarną plamą… Byłam w śpiączce. Wybudzono mnie dopiero po tygodniu… Nie wiedziałam, gdzie jestem. Biel ścian, buczenie urządzeń, brak czucia w nogach…
Dopiero lekarze powiedzieli mi, co się stało i jak poważne są konsekwencje wypadku. Sama nie wiedziałam, czy to sen, czy rzeczywistość... Gdy budziłam się w nocy, miałam nadzieję, że to tylko koszmar, który właśnie się skończył… Gdy jednak widziałam biały sufit Oddziału Intensywnej Terapii nad moim łóżkiem i słyszałam pikanie aparatury podtrzymującej życie, docierało do mnie, co się stało. Bolało za każdym razem, gdy uświadamiałam sobie, że to rzeczywistość. Byłam słaba, nie miałam sił, by ćwiczyć, by utrzymać książkę w dłoniach… Bałam się, co teraz ze mną będzie i czy sobie poradzę.
Tak mijały kolejne dni, podczas których powoli odzyskiwałam siły… W końcu opuściłam OIOM i rozpoczęłam rehabilitację. W szpitalu w Bydgoszczy spędziłam 16 tygodni. Tam po raz pierwszy usiadłam na wózku inwalidzkim.
19 sierpnia minęły dwa lata bólu, płaczu i zmartwień... Tęsknię za wszystkim, co odebrał mi wypadek. Chciałabym jeszcze kiedyś pobiec przed siebie, zatańczyć, poczuć trawę pod stopami lub gorący piasek na plaży… Nie przestaję walczyć i wierzyć, że to, czego tak bardzo pragnę, jeszcze kiedyś nastąpi.
Życie na wózku inwalidzkim jest dużym wyzwaniem. Codziennie intensywnie się rehabilituję. Są postępy. Na refundowaną jednak rehabilitację muszę jednak czekać 7 lat... A dla mnie liczy się każdy dzień. Każdy bez intensywnej rehabilitacji to zmarnowana bezpowrotnie szansa. Jeśli teraz nie będę walczyć o sprawność, bezpowrotnie się z nią pożegnam.
Wierzę, że w przyszłości będę chodziła o własnych siłach. Ludzie, którzy mnie otaczają, wzmacniają tę wiarę i dają mi siłę, której tak bardzo potrzebuję. To dzięki nim ciągle idę do przodu. Dziękuję. I bardzo proszę o pomoc, bo w walce o sprawne życie nie poradzę sobie sama…
______
Warto śledzić: Natalia - moja historia