Wypadek zniszczył nadzieje na szczęśliwe dzieciństwo. Oliwier wciąż walczy!

Turnus rehabilitacyjny
Zakończenie: 18 Października 2019
Opis zbiórki
Od tragicznego wypadku minęło już 9 lat, a my wciąż pamiętamy. Ten dzień nigdy nie zniknie z naszej pamięci, bo zmienił życie na zawsze. Z beztroskich rodziców cieszących się każdą chwilą z maluszkiem staliśmy się wojownikami. O każdy oddech, o postępy, o to, by Oliwier do nas wrócił…
Był listopad 2010 roku, To miał być codzienny spacer mamy z maluszkiem. Znaleźli się w złym miejscu w złym czasie. Oczekiwanie na autobus zostało przerwane przez samochód, który z ogromną prędkością staranował pieszych i wózek zniszczył marzenia o rodzinnym szczęściu. Niespełna 3-miesięczny wówczas Oliwier wypadł z wózka. Karetka. Szpital. Obserwacja. Stan zdrowia wydawał się być stabilny do chwili, w której dzień przemienił się w tą najokrutniejszą i niemającą wówczas końca noc…
Szczelnie opatulony nie doznał żadnych widocznych obrażeń na ciele. W ogromnym niebezpieczeństwie była maleńka główka chłopca, osłonięta jedynie czapeczką. Rozległe krwiaki, pęknięta czaszka i przeszywający obraz bólu malowany na twarzy 3-miesięcznego maluszka. Przerażający widok podłączonego do niezliczonej ilość urządzeń, podtrzymujących przy życiu naszego synka. Padające co kilka chwil z ust lekarzy medyczne sformułowania, o których znaczeniu nie wiedzieliśmy nic. Tuż przy maleńkim szpitalnym łóżeczku delikatnie, z uśmiechem pełnym wiary szeptałem „Wszystko będzie dobrze, obiecuję” – walczyłem z napływającymi do oczu łzami, starając się zachować spokój, na wypadek gdyby jednak czuł, co się wokół niego dzieje…
Po wielu miesiącach walki, gdy po raz pierwszy przekroczyliśmy próg domu, na twarzy Oliwerka zagościł spokój i długo niewidziany uśmiech. Rozpoczęła się walka o powrót mojego syna. Wiem, że on czuje naszą obecność, że nie jest sam. W dniu wypadku czas dla Oliwiera zatrzymał się, nadając jego drodze inny kierunek. Kilka lat temu zbieraliśmy na turnus rehabilitacyjny, udało się - długotrwałe leczenie przyniosło pierwsze efekty - Oliwier coraz pewniej trzyma głowę, możemy nawiązać kontakt, syn nas rozpoznaje. Wiemy, że to niewiele, ale dla nas każdy postęp jest jak wielki przełom. Nie liczę na cud, wiem że mój syn już nigdy nie odzyska sprawności, ale regularna praca zapewnia, że nasza rzeczywistość będzie wyglądała znacznie lepiej. Brak działań z naszej strony doprowadziłby do sytuacji, w której syn cierpiałby znacznie bardziej. Żaden rodzic nie chciałby tego dla swojego dziecka…
Przez pewien czas lekarze nie chcieli dawać nam złudnych nadziei, nie mogli nas zapewnić, że nagle stanie się cud. Zdaliśmy sobie sprawę, że najważniejsze to nie oczekiwać zbyt wiele. Wtedy każdy dzień stał się dla nas cudem. Walka naszego syna o życie była dramatyczna, ale dzięki wspólnej pracy osiągnęliśmy wiele. Kiedy Oliwier miał 5 lat, powiedział pierwsze “mama” i “tata”. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić naszej radości. Powiedziałem "radości"? Euforii! To było jak najlepszy prezent w życiu.
Mimo upływających lat walka o Oliwiera wciąż trwa. Opieka medyczna i zaangażowanie rehabilitantów to ogromne koszty, które z czasem zaczęły nas przerastać. Na początku myśleliśmy, że poradzimy sobie sami, ale to niemożliwe. Potrzebujemy pilnej pomocy! Termin najbliższego turnusu to połowa kwietnia! Czasu jest bardzo niewiele, każdy wyjazd wiele dla nas znaczy, bo wpływa na podtrzymanie osiągniętych dotychczas efektów. Małe kroki w codziennej rehabilitacji znaczą najwięcej. Dla każdego rodzica to jasne: walka o zdrowie i życie dziecka jest priorytetem, a my nie mamy wyboru. Los zdecydował za nas i pokazał, że nic w życiu nie jest pewne. Oliwier potrzebuje Waszego wsparcia. Dzięki Wam mamy szansę na kolejne postępy. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co będzie dalej, ale my wiemy, że nasz synek jeszcze nieraz nas zaskoczy. Pokażmy mu razem moc dobra. Czas ucieka!