Pomóż Alanowi stanąć na nogach! Trwa walka o samodzielność

Operacja stóp w klinice w Wiedniu
Zakończenie: 11 Stycznia 2020
Opis zbiórki
Pierwsza ciąża, ogromne nadzieje, nieopisana radość. A podczas kolejnych badań jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Powiedziano mi, że moje dziecko jest chore. Nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Nie wierzyłam. Chciałam usłyszeć, że to żart, pomyłka, że ta informacja dotyczy kogoś innego.
Nasze pierwsze spotkanie to chwila pełna emocji i łez. Niestety, nie były to łzy szczęścia. Płakałam, bo na własne oczy zobaczyłam cierpienie mojego dziecka. Nagle dotarła do mnie powaga sytuacji. Alan był wcześniakiem, urodził się bardzo malutki, ale pierwszym, co przyciągało uwagę nie były malutkie rączki czy niemowlęca buzia, a stopy. Małe nóżki wyglądały jakby ktoś je wykręcił i obrócił na drugą stronę. Do końca miałam nadzieję, że tę sytuację uda się uratować, że lekarze sobie z tym poradzą.
Początek był bardzo trudny, miesiące kiedy nasz kontakt ograniczał się do krótkich widzeń za szybą inkubatora. Cierpiałam, bo tak bardzo chciałam go przytulić… Drżałam o każdy dzień, zmieniające się wskaźniki. To pierwsze miesiące macierzyństwa pokazały mi, że bycie mamą wcześniaka to wielka odpowiedzialność, stres i strach, którego nie da się do niczego porównać. Ten czas nauczył mnie, że walka o dziecko, mimo że wykańczająca, pełna wzlotów i upadków, warta jest każdego poświęcenia.
Lekarze wiele razy starali się ratować małe nóżki Alanka. Jeszcze zanim na dobre zobaczył świat, poznał mamę i tatę, został mu założony gips unieruchamiający od pasa po same czubki palców. Niemożliwość poruszenia, zgięcia nogi, dotknięcia paluszków powodowała głośny płacz i zniecierpliwienie. Już wtedy za każdym razem czułam jakby pękało mi serce… Wtedy przygotowaliśmy plan, by jeszcze zanim Alanek zrobi pierwszy krok, sytuacja była stabilna. By stopy były proste i sprawne. Niestety, mimo intensywnej rehabilitacji, regularnych podróży do dalekich gabinetów na zdejmowanie i zakładanie gipsu i noszenia specjalnych butów z szyną sytuacja jest dramatyczna. Zostaliśmy postawieni pod ścianą, a nasze kolejne działania są skupione tylko na tym, by ratować synka przed wózkiem inwalidzkim.
Niedługo Alan skończy 4 lata, skomplikowana wada, zamiast się zmniejszać, postępuje. Niestety, mimo szczególnej ostrożności i stosowania się do zaleceń. Szukamy pomocy nie tylko w Polsce. Znaleźliśmy lekarzy specjalizujących się w podobnych przypadkach. Podczas konsultacji w Wiedniu usłyszeliśmy, że buty, które miały pomagać synkowi w niwelowaniu wady, zostały źle dobrane i niedostosowane do jego wady. Kiedy dowiedziałam się, że zamiast pomagać mojemu dziecku, szkodziłam, nie mogłam wydusić słowa..
Wróciliśmy do punktu wyjścia. Teraz jedyną szansą jest natychmiastowa interwencja lekarzy. Sprawność naszego synka chcemy powierzyć najlepszym specjalistom, dlatego wybraliśmy Szpital Ortopedyczny w Wiedniu. Tam ryzyko nawrotu wynosi jedynie 2%, a to bardzo niewiele. Dla porównania w obecnym ośrodku mamy jedynie 50% szans na powodzenie. Zabieg zaplanowano na styczeń 2020 roku. Mamy niewiele czasu… Do uzbierania kwota, która spędza nam sen z powiek. Bo wiemy, że sami nie damy rady. Potrzebujemy Waszej pomocy! Dla naszego synka to jedyna szansa ratunek przed wózkiem inwalidzkim.
Marzę tylko o tym, by już więcej nie patrzeć na to, jak cierpi moje dziecko. By to była ostatnia droga, pokonana przez synka na chorych, zdeformowanych nóżkach. Chcę zapewnić mu bezpieczeństwo, zdrowie i najlepszą opiekę. By za kilka lat beztrosko biegał w poszukiwaniu dziecięcych przygód. Chcę mu powiedzieć, że zrobiłam wszystko, co możliwe, by wygrał tę walkę. Wyciągnij pomocną dłoń, pomóż mojemu synkowi!