Żeby powiedział kiedyś "kocham Cię, mamo"

terapia komórkami macierzystymi oraz rehabilitacja
Zakończenie: 14 Listopada 2023
Opis zbiórki
Mam sen. Od lat ten sam. Siedzę na fotelu i spod przymkniętych powiek obserwuję bawiących się Piotrusia i Bartka. W pewnym momencie Piotrek uśmiecha się szeroko. Oczy mu błyszczą zza grubych szkieł okularów. Wolno kuśtyka w moją stronę i szepczę “Kocham Cię, mamo”. Słyszę go tak wyraźnie. Słyszę go po raz pierwszy w życiu...
To był wyjątkowo trudny poród. Najpierw podano mi Oksytocynę, ale Piotrusiowi nadal nie spieszyło się na świat. Lekarz zastosował chwyt Kristellera. Gdybym tylko wtedy wiedziała, czym jest ta metoda… Myślałam, że umrę z bólu. Piotrek urodził się w bardzo ciężkim stanie. Położne rzuciły tylko coś o niedotlenieniu i szybko zabrały chłopca, na którego narodziny tak długo przecież czekałam. Gdy wypisywano nas ze szpitala, nadal nie wiedziałam, co tak naprawdę jest mojemu dziecku. Wszyscy unikali tego tematu jak ognia, zbywając mnie lakonicznymi komunikatami. Dostałam jedynie plik skierowań do lekarzy i instytucji, o których istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia…
Ośrodek Wczesnej Interwencji. To w tym miejscu uświadomiono mnie, jak poważny jest stan mojego chłopca. To tam dowiedziałem się, że mój synek cierpi na mózgowe porażenie dziecięce, że nigdy nie będzie taki, jak zdrowe dzieci, że nasze życie będzie kręciło się teraz wokół zabiegów rehabilitacyjnych i wizyt u lekarzy.
Na wizycie u jednego z nich dowiedziałam się, że powinnam dziecko oddać, bo i tak nic z niego nie będzie, że jestem jeszcze młoda i na pewno urodzę kolejne, “lepsze”. Jak można coś takiego powiedzieć matce dziecka? Po dziś dzień mam łzy w oczach na samo wspomnienie tych słów. Przecież mój chłopiec nie był ani lepszy, ani gorszy. Było po prostu inny, ale kochałam go tak samo, jak gdyby był zdrowy.
Najbardziej bolała ludzka niewiedza i nietolerancja. Gdy zabierałam Piotrusia na plac zabaw, niektórzy rodzice nie chcieli, by bawił się z ich dziećmi. Raz usłyszałam wprost, że to ze strachu przed zarażeniem…
Codzienne ćwiczenia przynosiły powoli pierwsze efekty. W wieku 4 lat Piotrek zaczął chodzić. Nieporadnie, lekko kuśtykając, ale samodzielnie. To był wielki sukces. Dowód na to, że ciężka praca nie idzie na marne. Nie poddawaliśmy się i walczyliśmy dalej.
Naszym największym problem była komunikacja. Mijały lata, a Piotrek nie mówił. Choć czasami widziałam, jak bardzo tego chcę. Im bardziej jednak tego chciał, tym trudniej było mu wyrazić swoje myśli. Codzienna, mozolna praca z logopedami nie przynosiła oczekiwanych efektów.
7 lat po tym, jak urodziłam Piotrusia, na świat przyszedł Bartek. Żywe srebro. Zupełne przeciwieństwo spokojnego, trochę wycofanego Piotrka. Ruchliwy i niecierpliwy, stał się bodźcem, który sprawił, że Piotruś zaczął robić postępy w mówieniu. Bartek, któremu buzia się nie zamyka, po prostu nie miał czasu na to, żeby wsłuchiwać się w to, co Piotrek próbuje wyartykułować, zatem starszy z chłopców musiał bardziej się postarać, jeżeli chciał przekazać coś bratu.
W pewnym momencie wszystko się jednak zatrzymało i Piotrek przestał czynić postępy w mówieniu. Na dodatek zostawił nas ojciec chłopców i zostałam z synami sama. Dzisiaj Piotruś ma 12 lat, uczy się w szkole specjalnej, ale nadal nie mówi, porozumiewając się za pomocą gestów i książek do komunikacji alternatywnej.
Szansą dla Piotrusia jest terapia komórkami macierzystymi. Udało nam się już nawet zakwalifikować do tej eksperymentalnej terapii. Niestety, jej koszt jest ogromny, a na refundację nie ma szans. Zanim zdecydowałam się na to, by poddać Piotrusia takiej formie leczenia, rozmawiałam i pisałam z rodzicami dzieci, które zostały już poddane terapii komórkami. Wszyscy oni widzą postępy u swoich dzieci.
Nie jestem w stanie udźwignąć koniecznych wydatków związanych z leczeniem Piotrka. Jedyną szansę na zorganizowanie środków finansowych na terapię dla mojego dziecka, dostrzegam we wsparciu życzliwych nam ludzi. Wiara w to, że mój syn zacznie mówić, dodaje mi odwagi na to, by prosić Państwa o pomoc. Matki marzą o różnych rzeczach dla swoich dzieci. O studiach, karierze sportowej, dobrym zawodzie… Ja pragnę jedynie, by Piotruś wyszeptał mi kiedyś do ucha “Kocham Cię mamo”, a gdy mnie zabraknie, by potrafił skomunikować się z drugim człowiekiem. Tylko tyle… a może aż tyle...