Wypadek zmienił moje dotychczasowe życia, ale ja nie chcę się poddać!

Wypadek zmienił moje dotychczasowe życia, ale ja nie chcę się poddać!
Roczna intensywna rehabilitacja
Zakończenie: 6 Lutego 2023
Opis zbiórki
Gdy zadzwonił telefon, najpierw nie rozumiałem. Potem świadomość przyszła jak uderzenie obuchem w głowę - Piotrek miał wypadek, jest nieprzytomny, przewożą go do szpitala we Wrocławiu. Gdy tam dotarłem, mój syn był już przygotowywany do operacji. Tak zaczęła się walka o życie i zdrowie. Trwa do dzisiaj - rdzeń, choć uszkodzony, nie został przerwany. Piotrem może chodzić! Proszę o pomoc dla mojego syna. My się nie poddajemy.
5 sierpnia 2018 roku w jednej sekundzie wszystko mogło się skończyć. Po części się skończyło - Piotr dopiero skończył 28 lat, miał pracę, fajne życie i wiele przed sobą. Wystarczyła sekunda, by wszystkie priorytety się zmieniły. Dziś najważniejsze jest to, by znów zaczął chodzić. Powoli, krok po kroku, dzięki bardzo kosztownej i ciężkiej rehabilitacji, mój syn odzyskuje sprawność. Przed nim jednak długa droga, a środki topnieją w zastraszającym tempie.
Po operacji dowiedzieliśmy się, że Piotrek doznał wybuchowego złamania kręgosłupa w odcinku C5. Wystąpiła niewydolność oddechowa, lekarze musieli podłączyć go pod respirator, który bardzo na wiele miesięcy uniemożliwił nam rehabilitację. Odsyłali nas od szpitala do szpitala, trafiliśmy nawet do hospicjum. W bardzo krótkim czasie Piotrek przeszedł 4 zapalenia płuc, a antybiotyki tak wycieńczyły organizm, że wdało się zakażenie. Wtedy dowiedziałem się, że to koniec, że mój syn umiera…
Nie mogłem stać i bezczynnie się przyglądać, jak Piotr gaśnie w oczach. Udało się jednak podać mu lek, wyszedł z tego! Postanowiłem zabrać syna do domu. Od tego czasu jego stan systematycznie się poprawia. Jesteśmy pod opieką wielu specjalistów, jednak wizyty i badania pochłaniają ogromne środki. Radzimy sobie, jak możemy, z pomocą rodziny, przyjaciół. Jest jednak coraz trudniej.
W październiku zeszłego roku udało się na stałe odłączyć Piotrka od respiratora! Dzięki temu mogliśmy intensywnie ćwiczyć. Niestety, z końcem marca musieliśmy przerwać rehabilitację w ośrodku. Przyszedł koronawirus. Teraz sam rehabilituję syna w domu, po 5 godzin dziennie. Piotrek jest w stanie już sam poruszać się na wózku inwalidzkim czy zjeść zupę! W swoim tempie nieidealnie, ale samodzielnie! Walczymy o kolejne postępy.
Bardzo potrzebujemy pomocy… Tylko w zeszłym roku wydaliśmy na rehabilitację ponad 50 tysięcy złotych. To, co oferuje NFZ, jest jedynie kroplą w morzu potrzeb. Dlatego proszę o pomoc dla mojego syna. Z góry dziękujemy za okazane wsparcie!
___________________
Piotr:
Tamtego sierpniowego dnia 2018 roku zmieniło się całe moje dotychczasowe życie. W ciężkim stanie zostałem przewieziony do szpitala. O tym, jak poważnych doznałem urazów, dowiedziałem się dopiero kiedy odzyskałem przytomność. Diagnoza lekarska zabrzmiała jak wyrok - porażenie czterokończynowe.
Początkowo nie mogłem się ruszyć, nic zrobić. Byłem całkowicie zależny od osób trzecich. Gdybym liczył jedynie na rehabilitację w ramach funduszu, to pewnie do tej pory bym leżał. Nie chciałem się poddać. Musiałem zawalczyć o siebie i moje całe życie.
Zaraz po wyjściu ze szpitala (a leżałem tam 4 miesiące) rozpocząłem rehabilitację. Wiedziałem, że w przypadku urazu rdzenia na efekty przyjdzie poczekać wiele miesięcy. Ale było warto. Obecnie mogę już utrzymać butelkę w rękach, z dnia na dzień nabieram sił. Chciałbym jeszcze kiedyś chodzić. Wiem, że tylko rehabilitacja jest kluczem do spełnienia tego marzenia. Proszę Cię o pomoc, aby jedna chwila nie przekreśliła całego życia...
Piotrek