Leoś nie ma możliwości dotrzeć na terapię, której bardzo potrzebuje... POMÓŻ❗️
Dziękujemy za dotychczasowe wsparcie, jest ono dla nas naprawdę nieocenione. Nawet nie wiecie, jak ciężko jest nam prosić Was wszystkich ponownie o pomoc. Niestety na początku marca 2024 roku, los postanowił kolejny raz dać nam w kość… Oto nasza historia: Leoś podczas 2. doby życia zachorował na żółtaczkę. Stężenie bilirubiny we krwi wynosiło ponad 650! Szybko przetransportowano go z Wadowic do szpitala w Prokocimiu, gdzie został poddany intensywnemu leczeniu. To niestety nie było wszystko, u synka została wykryta niedokrwistość. Konieczna była transfuzji krwi. Ku naszemu nieszczęściu Leonem ma bliżej nieokreślony konflikt grupy krwi… Po kilku tygodniach synek opuścił szpital z zaleceniami odbycia wielu wizyt kontrolnych, w tym m.in. u hematologa. Wszystko było w porządku do 3. miesiąca życia. Wtedy w lipcu 2019 roku Leoś dostał niespodziewanie atak padaczki. Cały tydzień musiał spędzić na oddziale neurologicznym, gdzie zastosowano lek, który na szczęście podziałał i zatrzymał ataki. W szpitalu stwierdzono również, że Leoś potrzebuje opieki wczesnego wspomagania. Po powrocie do domu rozpoczęliśmy konieczną rehabilitację i zajęcia terapeutyczne w specjalistycznym ośrodku. Leon jest troszkę opóźniony w rozwoju. Dopiero gdy miał roczek, zaczął samodzielnie siadać. Dzięki rehabilitacji i pomocy osteopaty zaczął chodzić na 3. urodziny. Gdy myśleliśmy, że już wszystko dobrze okazało się, że Leon ma niedosłuch! Do jego uszu docierają tylko wysokie dźwięki (powyżej 80. decybeli). Konieczny był zabieg wszczepienia implantu ślimakowego! Leoś obecnie jest po wszczepieniu dwóch implantów ślimakowych. Nadal musi być pod kontrolą wielu specjalistów: neurologa, ortopedy, laryngologa, osteopaty oraz poradni genetycznej. Cały czas uczęszcza do specjalistycznego przedszkola, gdzie również jest objęty terapią. Leonowi bardzo ciężko przychodzi nauka mowy. Z trudnością wypowiada nawet pojedyncze słowa. Życie jednak stwierdziło, że to wszystko, co spadło na naszą rodzinę, to za mało. 9 marca, nad ranem, w wyniku samozapłonu spalił się nam samochód. Nasz jedyny środek transportu i możliwość dowożenia Leona na rehabilitację, do przedszkola i na wszystkie konieczne wizyty lekarskie. Już naprawdę tracę siły i nadzieję, że kiedyś los okaże się dla nas łaskawy. Prosimy o wsparcie! Sytuacja, która nas dotknęła jest bardzo ciężka. Chcielibyśmy móc cały czas opłacać Leosiowi terapię, ale również zakupić nowy samochód, dzięki któremu by się na nią dostał. Wiemy, że każdy z nas ma problemy i trudności w życiu, ale wierzymy, że znajdą się osoby, które będą gotowe nam pomóc! Rodzice Leona.