Twoja przeglądarka jest nieaktualna i niektóre funkcje strony mogą nie działać prawidłowo.

Zalecamy aktualizację przeglądarki do najnowszej wersji.

W portalu siepomaga.pl wykorzystujemy pliki cookies oraz podobne technologie (własne oraz podmiotów trzecich) w celu, m.in. prawidłowego jego działania, analizy ruchu w portalu, dopasowania apeli o zbiórkach lub Fundacji do Twoich preferencji. Czytaj więcej Szczegółowe zasady wykorzystywania cookies i ich rodzaje opisaliśmy szczegółowo w naszej Polityce prywatności .

Możesz w każdej chwili określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w ustawieniach swojej przeglądarki internetowej.

Jeśli kontynuujesz korzystanie z portalu siepomaga.pl (np. przewijasz stronę portalu, zamykasz komunikat, klikasz na elementy na stronie znajdujące się poza komunikatem), bez zmiany ustawień swojej przeglądarki w zakresie prywatności, uznajemy to za Twoją zgodę na wykorzystywanie plików cookies i podobnych technologii przez nas i współpracujące z nami podmioty. Zgodę możesz cofnąć w dowolnym momencie poprzez zmianę ustawień swojej przeglądarki.

Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Malwinka Trojan
Pilne!
Malwinka Trojan , 3 latka

Horror❗️Przerzuty w trakcie leczenia, ratuj Malinkę❗️

Każdy jej krzyk z bólu rozrywa mi serce. Trzymam ją na rękach, przytulam, całuję tę biedną główkę, ale to wciąż za mało. Przecież oddam serce, wszystko oddam, by ocalić życie mojej córeczki! Niestety, nic nie mogę zrobić, poza byciem obok. Moja Malinka ma złośliwy nowotwór. Walczymy o jej życie. Prosimy, pomóż nam… Mamy plan leczenia w Polsce dopięty na ostatni guzik: chemioterapia, operacja, radioterapia, immunoterapia. Musi wszystko pójść dobrze! Wtedy polecimy do USA na szczepionkę przeciwko wznowie, która daje największe szanse na wyzdrowienie. Ale jej koszt przeraża – to nawet półtora miliona złotych… My walczymy o życie Malinki, a Was z całego serca już teraz prosimy o wsparcie, o każdą złotówkę, która da nam nadzieję i przybliży do celu – do ocalenia naszej córeczki!  Poznaj naszą historię. Niech będzie także ostrzeżeniem dla innych rodziców, może dzięki niej ktoś zdąży i będzie miał więcej szczęścia, niż my… Czasem warto zaufać matczynej intuicji. Czułam, że coś jest nie tak, chociaż każdy dookoła uspokajał. Myślałam, że stałam się tą przewrażliwioną matką, że szukam dziury w całym… Dziś chciałabym, by tak było… Malinka ma dwóch starszych braci, jest naszym wyczekanym aniołkiem. Od urodzenia była okazem zdrowia. Do czasu… Wystarczył tydzień, tamte straszliwe 7 dni, by nasze życie wywróciło się do góry nogami… W połowie lutego zauważyłam, że Malinka dziwnie chodzi. Sądziłam, że może pieluszka jej przeszkadza. Tak to sobie tlumaczyłam.  26 lutego, sobota Spojrzałam w oczy córki i wyczułam, że dzieje się coś złego. Nie umiałam powiedzieć, co to było. Zaczęłam ją baczniej obserwować. Nikt inny nie widział tego, co ja. Każdy mówił, że przesadzam, że w oczkach nic nie ma.  28 lutego, poniedziałek  Zabraliśmy córkę do pediatry, która wystawiła skierowanie do szpitala. Po zrobieniu USG brzucha, bioder i kolanek stwierdzono zapalenie stawu biodrowego. Oczko oglądał okulista, zlecił konsultację, niczego niepokojącego nie zauważył. Wypuszczono nas do domu.  2 marca, środa  Zauważyłam, że córka nie patrzy na mnie prawym oczkiem. Pod nim uwidocznił się siniak, którego wcześniej nie było! Na szczęście udało nam się dostać do okulisty jeszcze tego samego dnia. Pani doktor zaleciła, żeby udać się na bardziej szczegółowe badania.  3 marca, czwartek Rano kolejna wizyta u pediatry. Tym razem nie dostaliśmy skierowania do szpitala. Zamiast tego zapewnienie, że przesadzam, a jak zejdzie opuchlizna, wszystko wróci do normy. Skąd się jednak wzięła? Nic nie rozumiałam. Jeszcze tego samego dnia zauważyliśmy na główce Malwinki guza! Pojechaliśmy na SOR. Córka przecież nigdzie się nie uderzyła, choć pytali o to w szpitalu. Znów czułam się jak matka–panikara, nikt nie traktował mnie poważnie. Chciałam jednak tylko potwierdzenia, że mojemu dziecku na pewno nic nie jest! Badanie RTG głowy bez zastrzeżeń, ale musieliśmy zostać w szpitalu na dokładniejsze badania.  4 marca, piątek  Zlecono nam tomografię komputerową, rezonans był popsuty… Potem przyszedł lekarz. Przekazał informację, która zachwiała całym światem… Liczne zmiany nowotworowe w główce mojego dziecka! W Warszawie już czekało łóżko. Nagle znaleźliśmy się w centrum onkologicznego piekła…  6 marca, niedziela  Nasza maleńka córeczka, kłuta w każde możliwe miejsce, z cewnikiem. Łzy, krzyk, co chwila narkoza, kolejne badania, strach…  8 marca, wtorek  Dzień, w którym wszystko stało się jasne. Nie zapomnę go do końca moich dni… Wynik badania – zmiany we wszystkich kościach! Guz pierwotny w nadnerczu prawym. Niezbędna transfuzja krwi, która trwała ponad 2 godziny. Wyrok – Neuroblastoma jamy brzusznej stadium IV. Rozpacz… Kolejne badanie – scyntygrafia. Modliłam się, by nie świeciło… Tymczasem moja córeczka zaświeciła się jak choinka, zmiany nowotworowe wszędzie, w każdej kosteczce, w całym dziele! Jak to możliwe? Dlaczego niczego nie zauważyliśmy wcześniej? Nowotwór szalał, zabijał Malinkę! Rozpoczęło się leczenie, chemioterapia, żeby zmniejszyć przerzuty i nie dać czasu na wznowę. 13 dni od rozpoczęcia chemii jak co dzień obudziłam się obok córeczki. Zauważyłam na swoim ramieniu delikatne, blond włoski… Wypadły z główki Malinki. To tylko włosy, odrosną ładniejsze, może ciemniejsze, bardziej kręcone… Malinka ma blond czuprynkę i lekkie loczki na końcówkach. Po kąpieli przy ich rozczesywaniu tworzył się jeden słodki lok, widok cudny. Nigdy ich nie obcinałam, żeby ich nie stracić... Teraz już prawie nic nie zostało. Zaczęłyśmy naszą wojnę, którą musimy wygrać, nie ma innej możliwości! Każdy dzień jest wyzwaniem. Każda kropelka picia, każdy kęs jedzenia jest naszym małym sukcesem. A my jesteśmy w tym razem: Malinka i ja. Niestety podczas całego procesu leczenia ze względu na obecną sytuację pandemiczną wszelkie kontakty, takie jak odwiedziny, spacery poza oddziałem są niemożliwe. A w domu dwaj synkowie i mąż, już nie mogą się doczekać, aż będą mogli nas przytulić, pobawić się razem i więcej nie rozstawać… Proszę, w imieniu całej naszej rodziny, pomóżcie nam. Dajcie Malince szansę… Magdalena, mama Malinki     ➡️ Pomoc dla Malinki – licytacje charytatywne   echodnia.eu – Malinka, dwuletnia siostra dwóch piłkarzy KKP Korona, walczy z nowotworem złośliwym. Leczenie jest bardzo kosztowne. Prośba o pomoc! kielce.naszemiasto.pl – Wyjątkowe przedstawienie w Zespole Szkół Muzycznych w Kielcach. Był też kiermasz dla ciężko chorej Malinki Trojan emkielce.pl – Na ratunek dwuletniej Malwince! emkielce.pl – Zagrają koncert i pomogą małej Malince lublinerfestival.pl – Pomóżmy Malince wygrać z rakiem echodnia.eu – Endorfiny dla Maliny    20.04.23: Zwiększenie kwoty zbiórki: Leczenie Malinki trwa. Ze względu na trudny przypadek, koszty terapii przeciwko wznowie i ewentualnego leczenia uzupełniającego za granicą mogą być znacznie wyższe, niż początkowo zakładana kwota. Dodatkowo dochodzą koszty przelotów zagranicznych i pobytu na czas leczenia, które będzie trwać wiele miesięcy. 

1 956 159,00 zł ( 91,93% )
Brakuje: 171 501,00 zł
Dominik Breksa
Pilne!
Dominik Breksa , 19 lat

Pancerz oparzenia przydusza serce Dominika! Zbieramy na pilne operacje w USA!

Dominik ma ciało spalone do głębokości mięśni i kości. Cudem żyje. W sierpniu 2012 r. jako 9-latek zapalił się od zapałki na poddaszu w domu w Krakowie.  Gdy w szpitalu dziecięcym w Krakowie- Prokocimiu w ponad miesięcznej śpiączce farmakologicznej usuwano mu czarne,  zwęglone, martwe fragmenty na jednej trzeciej powierzchni ciała i nałożono na te miejsca przeszczepy skóry własnej, całą ranę zakażono dodatkowo gronkowcem. W rezultacie żadne przeszczepy się nie przyjęły. Wszystkie spłynęły.  Cała górna część ciała: podbródek, szyja obręcz barkowa, ramiona, pachy, cała klatka piersiowa po pępek, prawy bok, połowa pleców oraz prawa ręka od bicepsa przez łokieć aż do nadgarstka zamieniły się odtąd u Dominika w twardy, nieruchomy, potwornie przykurczony i poskręcany bliznowiec. Chłopiec zamienił się w manekina. Jego ciało to pancerz. Skóry na jednej trzeciej ciała nie ma. Zamiast niej utworzyła się ziarnina. Dominik nie może się zupełnie ruszać, a co więcej nie może normalnie oddychać. Wszystkie narządy min. oddechowe wraz z sercem są ściśnięte pod grubą skorupą keloidów. W dniu wypadku Dominik (9 lat) mierzył ok. 125 cm i ważył 25 kg, dziś ma ponad 19 lat i mierzy 182 cm, waży 56 kg. Bliznowce nie rosną adekwatnie do rozwoju ciała. Nie rozciągają się. Przykurczają korpus i kończyny Dominika tak mocno, jakby wpychać cegłę do małego pojemniczka po jogurcie. Dodatkowo keloidy ciągle pękają, Dominik ma przez to nigdy niezagojone rany.   Taki stan trwa od prawie 11 lat.  Dominik nie pamięta siebie sprzed wypadku.  Dziś czuje się, jakby nie istniał. Jakby jego spalone ciało było obce. Wtedy, prawie 11 lat temu w szpitalu w Krakowie-Prokocimiu uratowali go anestezjolodzy. Chirurdzy zawiedli. Dominik przeszedł dodatkowe operacje w Polsce. Nie przyniosły żadnej poprawy.  Dopiero, gdy do Dominika wyciągnął rękę dr Peter Grossman,  MD z West Hills,  CA, USA w 2014 r., chłopiec po kawałku zaczyna żyć. Lekarz kilkunastokrotnie operował już Dominika od tego czasu. Dziś sam dr Grossman apeluje w sprawie Dominika do ludzi dobrej woli o pomoc: Dotąd Dominik przeszedł już 29 operacji w życiu (19 w Stanach Zjednoczonych). Wkwietniu 2023 r. planowana jest kolejnaoperacja w West Hills, CA. Polegać będzie na usuwaniu czterech ekspanderów tkankowych, oraz rozciąganiu tkanek. Następne operacje w USA planowane są już w lipcu i grudniu 2023r. Trzeba wyciąć dalsze partie bliznowców m.in. z klatki piersiowej, prawego boku i prawego bicepsa. Dominik ma przygotowany przez dra Grossmana kilkuletni plan aż do całkowitego wyleczenia, który opiewa na ponad $ 1 150 000. Podzielony jest na kilka etapów. Dominik musi się spieszyć. Zostało mu zaledwie kilkanaście miesięcy zanim przestanie rosnąć. Naszym jedynym pragnieniem jest dozbierać brakujące 1 000 000 zł i wpłacić je do szpitala w West Hills,  CA. Martwi nas galopująca inflacja i silny wzrost kursu dolara.  Dziś leczenie Dominika jest zagrożone, bo nie wpłaciliśmy do szpitala w West Hills całej kwoty przewidzianej na jego operacje.  Nasi drodzy Darczyńcy,  błagamy wesprzyjcie Dominika zanim będzie za późno! Tylko dzięki Wam chłopiec może żyć! Otaczamy Was nieustannie ciepłymi myślami i dziękujemy za całe dobro, Dominik i mama Sylwia  Historia operacji. Te części ciała Dominika już naprawiono: 2012: sześć w USD w Krakowie Prokocimiu (przeszczepy skóry własnej wraz ze zmianami opatrunków, żaden przeszczep się nie przyjął)2013/14: dwie w szpitalu Rydygiera w Krakowie/jedna w Centermed Kraków (przeszczepy skóry w obu pachach, z-plastyka prawego łokcia)2014-18: jedenaście w Grossman Burn Center, West Hills, CA, USA (sztuczna skóra w prawym łokciu i obu pachach, kilkukrotna z-plastyka szyi, lasery CO2, zastrzyki sterydowe, kilkanaście ogromnych ekspanderów rozciągających tkanki) operujący dr Peter Grossman2020: trzy w Comer Children's Hospital U Chicago Medicine (rozciąganie tkanek na trzech ogromnych ekspanderach na plecach, wycinanie płata skóry z pleców i jego transplantacja na podbródek i szyję, zamykanie miejsca dawczego). 17- godzinna, innowacyjna operacja prof. Lawrence'a Gottlieba & dra Bruce'a Bauera. 2021: dwie w West Hills, CA - zakładanie 4 ogromnych ekspanderów tkankowych (klatka piersiowa, prawe ramię oraz plecy), wycięcie części bliznowców,  przesunięcie płatów skóry,  usunięcie ekspanderów. 2022/23: trzy w West Hills, CA - zakładanie pięciu ogromnych ekspanderów tkankowych (żuchwa, klatka piersiowa, prawy bok, dwa wzdłuż prawej strony pleców), komplikacje z ekspanderem piersiowym; dodatkowa operacja w styczniu 2023 r. - Szpital na Klinach w Krakowie (dr Tomasz Mierzwiński, chirurg).   ––––––––––––––––––– Zobacz stronę Dominika –> KLIK Licytacje dla Dominika –> KLIK LICYTACJE 2 –> KLIK Mówili o Dominiku: DZIEŃ DOBRY TVN – KLIK TVP3 KRAKÓW –> KLIK TVP Kraków: Pisali o Dominiku: Interia Fakty: Gazeta Krakowska: Onet   Gazeta Krakowska   Sekundy, które zmieniły życie TVP1:      

3 926 636,00 zł ( 86,74% )
Brakuje: 599 961,00 zł
Krzysztof Warsiński
Pilne!
Krzysztof Warsiński , 2 latka

Maleńki Krzyś kontra rak! Ta historia nie może się tak skończyć!

Błagamy Was o pomoc! W naszej rodzinie w zeszłym roku wydarzyła się ogromna tragedia. U nieco ponad rocznego synka naszego kuzyna zdiagnozowano w listopadzie 2021 r. złośliwy nowotwór wątroby (MRT). Całą rodziną drżeliśmy wtedy o jego życie, jednoczyliśmy siły, by wspierać rodziców Szymusia  w tej ciężkiej walce z chorobą. Niestety, potwór z jakim przyszło mu się zmierzyć, okazał się bardzo złośliwy i oporny na leczenie. Szymuś, w marcu 2022 r. mając zaledwie 18 miesięcy, po ciężkiej chemioterapii i licznych operacjach, przegrał tę walkę ;( Cała nasza rodzina pogrążyła się w żałobie i smutku. Myśleliśmy, że już nic gorszego nie może się zdarzyć … Tymczasem niespełna pół roku później spadło na nas kolejne nieszczęście! Jesteśmy młodymi rodzicami 4 letniej Dagmarki i 1,5 rocznego Krzysia. Do tych tragicznych wydarzeń z Szymusiem wiedliśmy w małej miejscowości koło Stargardu spokojne i normalne życie, z niewielkimi problemami jak każda przeciętna rodzina. Nasze dzieci rozwijały się prawidłowo, były zdrowe, szczęśliwe, beztroskie. Pod koniec czerwca Krzyś załącz gorączkować. Podejrzewałam ząbkowanie, ale po tragedii jaka wydarzyła się z Szymusiem, nie zwlekałam ani chwili, aby udać się z Krzysiem do lekarza. Krzyś dostał jeden antybiotyk, po tygodniu drugi, potem trzeci, czwarty … Gdy objawy nadal nie przechodziły, a Krzyś zaczął „przelewać” mi się przez ręce, dopiero wtedy zlecono morfologię, z której wyszła bardzo silna anemia – podejrzenie białaczki! W ten sposób w 26 lipca trafiliśmy w trybie pilnym do szpitala w Szczecinie. Wyniki krwi Krzysia były tak słabe, że wymagał natychmiastowego jej przetoczenia. Nie wierzyłam, że to się dzieje naprawdę! Byłam sparaliżowana strachem! Ale najgorsze miało dopiero nadejść :( W szpitalu zrobiono Krzysiowi USG, które wykazało w jego brzuszku ogromnego guza! Zapadła decyzja o przeniesieniu nas z oddziału hematologii dziecięcej na oddział onkologii. Dokładnie ten sam, na którym pół roku wcześniej przebywał Szymuś! Ta wiadomość niemalże zwaliła mnie z nóg! Byłam dosłownie nieprzytomna ze strachu. Przypomniały mi się te wszystkie najgorsze momenty walki Szymusia, całe to piekło przez które przeszedł. Przestraszyłam się, że Krzyś mógł zachorować na ten sam nieuleczalny nowotwór, co Szymuś i że teraz stracimy naszego synka :( Stan Krzysia był bardzo poważny, więc lekarze zdecydowali się na natychmiastowe podanie chemioterapii – na ślepo, podejrzewając tylko jaki to rodzaj nowotworu. W międzyczasie zrobiona została pełna diagnostyka. Badania wykazały guz wielkości 9x6x9 cm wywodzący się z prawego nadnercza, który nacieka na wątrobę i prawą nerkę, otacza aortę zstępującą oraz daje przerzuty do węzłów chłonnych, szpiku kostnego i kości głowy. Wtedy poznaliśmy diagnozę – NEUROBLASTOMA 4 STOPNIA. Z jednej strony poczuliśmy ulgę, bo nie był to ten sam typ nowotworu, co u Szymusia. Z drugiej strony nie mogłam uwierzyć, że moje dziecko jest aż tak bardzo chore. Oddałabym wszystko, aby przejąć na siebie jego ból :( Mając diagnozę mogliśmy wdrożyć odpowiednie leczenie. Krzyś co 10 dni przyjmuje chemioterapię, jest już po 4 cyklach, przestał odczuwać dolegliwości bólowe i jest reakcja guza – zmniejszył się z 9 cm na 5 cm i  nie otacza już aorty!!! To daje ogromną nadzieję na wyleczenie! Poczuliśmy takie szczęście! Do czasu … Przyszły wyniki badań genetycznych z guza Krzysia, które wykazały obecność amplifikacji MYCN – co w połączeniu z wiekiem naszego synka i stopniem rozsiania nowotworu klasyfikuje go do grupy o dużym ryzyku i bardzo niekorzystnym rokowaniu na wyzdrowienie. Nawrót tej choroby to wyrok śmierci. Niestety koszty leczenia nią za granicą są niewyobrażalnie duże, po prostu poza zasięgiem przeciętnych ludzi, poza naszymi możliwościami. Potrzebujemy 2 mln zł!!! Dlatego już dziś zdecydowaliśmy się prosić o pomoc, otworzyć zbiórkę.  Czy uzbieramy w tym czasie niezbędną kwotę? Musimy wierzyć, że się uda! Musimy zrobić wszystko, aby uratować naszego malutkiego synka! Szczepionka pomogła tak wielu dzieciom z neuroblastomą, więc pieniądze nie mogą stanąć nam na drodze do uratowania Krzysia, nigdy byśmy sobie tego nie wybaczyli.  Błagamy Was ludzi o dobrych sercach – udostępniajcie naszą historię, dzielcie się nią wśród znajomych, będziemy wdzięczni za wszystkie, nawet te najdrobniejsze wpłaty. Nie zostawiajcie nas samych – prosimy!!! Sandra, Łukasz, Dagmarka i Krzyś ––––––– Obejrzyj reportaż o Krzysiu –> KLIK Roczny Krzyś kontra rak! –> Wesprzyj Krzysia na Facebooku Radioszczecin.pl –> KLIK

3 231 004,00 zł ( 57,4% )
Brakuje: 2 397 442,00 zł
Krystian Czachorowski
Pilne!
Krystian Czachorowski , 35 lat

Bomba w głowie Krystiana❗️W Polsce nie ma ratunku... PILNIE potrzebna pomoc!

Nie jest łatwo znaleźć się w tym miejscu, wciąż mi w to trudno uwierzyć... Mój ukochany mąż Krystian właśnie rozpoczął walkę o życie! Muszę zostawić wszystkie wątpliwości, zapomnieć o oporach i z całego serca prosić Was o pomoc... Leczenie, które daje Krystianowi szansę na życie, jest bardzo drogie! A my nie mamy czasu... Proszę, pomóżcie nam – mojemu mężowi, naszej córeczce, która nie może stracić taty...  Dwa miesiące temu, dokładnie 21 marca, mój mąż Krystian trafił na SOR z silnymi bólami głowy, drętwieniem twarzy i problemami ze wzrokiem. Po szybkiej interwencji lekarzy i skierowaniu go na tomografię i rezonans magnetyczny, zapadła wstępna diagnoza. Naczyniak na mózgu – nasz dotychczasowy świat został zburzony... Tydzień pobytu w szpitalu, kroplówki, sterydy, leki. Po wyjściu ze szpitala w Inowrocławiu odbyliśmy kilka prywatnych konsultacji z profesorami neurochirurgii w Bydgoszczy, zostaliśmy też skierowani na konsylium lekarskie w Centrum Onkologii w Bydgoszczy. I tu zaczyna się jeszcze większy dramat...Lekarze rozłożyli ręce – ciężko im określić, czym tak naprawdę jest bomba tykająca w głowie mojego męża! Kilka dni później trafiliśmy do szpitala w Grudziądzu na kolejne badania. Tym razem lekarze nie mieli złudzeń. Padła ostateczna diagnoza: guz podstawy czaszki, wewnątrz i zewnątrz czaszkowy. Guz jest na tyle duży, że zaczyna rosnąć w szyi w okolicy prawego otworu żyły szyjnej i sięga aż do pnia mózgu! W tym momencie otrzymaliśmy od lekarza prowadzącego informacje, że nie czuje się on na siłach, by operować tak ciężki przypadek i wątpi, że znajdziemy w Polsce kogokolwiek, kto się tego podejmie... Wróciliśmy załamani do domu... Tragiczna diagnoza to jedno. Informacja, że nikt w Polsce nie jest w stanie nic zrobić, to to gorsze drugie... Nie ma nic straszniejszego, niż odebrana nadzieja! Na szczęście mając wokół siebie życzliwe osoby, które chcą nam pomóc, udało nam się uzyskać informacje, że w Niemczech w Hanowerze jest klinika, która zajmuje się operowaniem tak ciężkich przypadków! Mają tam świetnych specjalistów, ale niestety jest to klinika prywatna. I właśnie w tym miejscu zgasła na chwilę nasza nadzieja... Jednak postanowiłam, że będę walczyć o mojego męża, o ojca mojego dziecka, chcę mu pomóc. Dlatego właśnie zakładam tę zbiórkę, z myślą o nim, żeby zebrać pieniądze potrzebne na operację. Na tę chwilę ten Instytut Neurochirurgii jest dla nas najszybszym ratunkiem! Guz jest spory – ma 7 cm i dalej będzie rósł! Jeżeli dopuścimy do jego pęknięcia, nie będzie już żadnej nadziei i żadna pomoc się nie przyda... Mój mąż był osobą, która nigdy nie chorowała. Za kilka dni skończy dopiero 35 lat... Nasza córka ma niecałe 5 lat, a jej jedynym marzeniem jest, żeby tata wyzdrowiał... Moje serce żony i matki jest rozdarte z bólu, ale wierzę, że znajdą się dobrzy ludzie, którzy pomogą nam zebrać te pieniądze, aby mój mąż mógł żyć, spełniać swoje marzenia, widzieć jak dorasta jego dziecko i po prostu cieszyć się tym, że wyzdrowiał... Za każdą okazaną pomoc z całego serca serdecznie dziękujemy, mamy nadzieję, że wyjdziemy z tej walki zwycięsko. Wierzę, że nam się uda z waszą pomocą.Klaudia, żona Krystiana

81 381,00 zł ( 19,12% )
Brakuje: 344 151,00 zł
Antoś Zieliński
Antoś Zieliński , 5 lat

Nowotwór chce zabrać Antosia w wieczną ciemność❗️RATUNKU!

Trwa ciężka walka z siatkówczakiem! To przeciwnik, który nie odpuszcza łatwo... Nasz mały synek już przez ponad połowę swojego życia dzielnie toczy najtrudniejszą wojnę, choć ma dopiero 5 lat... Leczenie w USA, w Nowym Jorku, to nasza jedyna nadzieja na pokonanie nowotworu, który zaatakował oczka naszego synka! Uciekamy przed całkowitym mrokiem i wciąż prosimy o pomoc – kończą się środki, a leczenie musi trwać!To już druga nasza zbiórka. Dzięki poprzedniej Antoś rozpoczął leczenie ostatniej szansy! Gdyby nie ono, teraz już pewnie nie byłoby czego ratować – Antoś straciłby oczka... Tymczasem wciąż walczymy z nadzieją na ostateczne zwycięstwo! To nie jest jednak proste... Comiesięczne wizyty na leczeniu i kontrolach w USA to ogromne obciążenie psychiczne i finansowe. Ale innej drogi nie ma... Memorial Sloan Kettering Cancer Center w Nowym Jorku – tam trwa walka o przyszłość Antosia. Siatkówczak łatwo się nie poddaje. Po intensywnym leczeniu lewego oka nowotwór został w nim uśpiony, jednakże ze zdwojoną siłą zaatakował prawe oczko! Na wizytach kontrolnych w styczniu i kwietniu 2022 roku nie było potrzeby ingerencji w oczka Antosia. Ale już w czerwcu okazało się, że jest wznowa! Guz pojawił się teraz w prawym oku! Rozpoczęło się intensywne leczenie, które trwa do dzisiaj. Od czerwca 2022 do maja 2023 odbyło się łącznie 11 wizyt w Nowym Jorku, podczas których prawie na każdej wizycie dr David Abramson musiał zastosować leczenie: najczęściej laseroterapię, jednakże 3 razy musiał dodatkowo zastosować chemioterapię w postaci zastrzyku zawierającego chemię prosto do oczka. Wszystkie te zabiegi odbywają się w znieczuleniu ogólnym i generują ogromne koszty. Ostatni czas był dla Antosia bardzo wyczerpujący: kilkunastogodzinne podróże średnio co 4 tygodnie, badania w znieczuleniu ogólnym, ból i spuchnięte oczko po zabiegach oraz gorsze widzenie to trudy dnia codziennego naszego wojownika.A teraz doszły kolejne zmartwienia... Otrzymaliśmy informację, że mamy debet na koncie szpitalnym i zostaliśmy zobowiązani do uzupełnienia brakujących środków oraz wpłaty kwoty 81.000 USD na dalsze leczenie!Niestety nie stać nas na pokrycie pełnego depozytu... Środki na koncie Antosia z uwagi na bardzo intensywne leczenie bardzo szybko się kończą. Dlatego znów prosimy Was z całego serca o pomoc...  Od 2020 roku trwa bardzo intensywna walka o życie i wzrok Antosia. Od tego czasu syn przeszedł szereg cykli chemioterapii, niezliczone krioterapie i laseroterapie, a także zastrzyki z chemią bezpośrednio do oczka. Od marca 2021 roku dzięki pomocy Darczyńców Antoś kontynuuje leczenie w Nowym Jorku pod czujnym okiem dr Davida Abramsona w szpitalu Memorial Sloan Kettering Cancer Center. Tam lekarze dokonali cudu, ratując lewe oczko Antosia i powstrzymali w jego oczkach nowotwór! Ale to nie koniec walki. Nowotwór w dalszym ciągu atakuje...Dlatego też prosimy bardzo o wsparcie i pomoc w zebraniu depozytu, aby umożliwić Antosiowi dalsze leczenie u najlepszego na świecie specjalisty. Nasze życie to ciągły strach o synka i brak środków na walkę z nowotworem. Nie poddamy się jednak nigdy, dopóki wciąż istnieje nadzieja! Proszę, pomóżcie nam walczyć...Mama i Tata Antosia ➡️ Licytacje dla Antosia ➡️ Antoś Zieliński konta siatkówczak

24 896,00 zł ( 4,68% )
Brakuje: 506 207,00 zł
Natan Sobczak
Pilne!
Natan Sobczak , 3 latka

PILNE - życie do uratowania❗️Serce Natanka potrzebuje kolejnej operacji, by dalej bić!

PILNE❗️Serce Natanka potrzebuje kolejnej operacji, by dalej bić! Trzymam na rękach mojego małego synka i myślę o tym, jaką długą drogę przeszliśmy... To dzięki Wam - tysiącom dobrych serc, które zechciały dać szansę temu jednemu malutkiemu, śmiertelnie choremu - Natanek wciąż jest ze mną i rozjaśnia świat swoim uśmiechem. Niestety, czas, który udało nam się wyszarpać śmierci, kurczy się... Wada serca znowu daje o sobie znać, a ja muszę prosić o pomoc, by ratować moje maleństwo! Kwiecień to miesiąc wyjątkowy dla nas z dwóch powodów... W kwietniu miną 2 lata, od kiedy Natan dostał nowe życie - lekarze ze szpitala w Genewie wykonali operację ostatniej szansy. To dzięki tej operacji synek będzie obchodził wkrótce swoje trzecie urodziny... 1 kwietnia to też data, kiedy Natanek przyszedł na świat. To było Prima Aprilis, mi jednak nie było do śmiechu… Synek od pierwszego oddechu zaczął walkę o życie. Rozpacz i strach, kiedy go zabrano, była nie do opisania. Okazało się, że Natan ma bardzo złożoną wadę serca – oprócz ubytku przegrody przedsionkowo- komorowej (AVSD) ma też hipoplazję lewej komory i łuku aorty… Zamiast w moje kochające ramiona Natan trafił na stół operacyjny, gdzie lekarze założyli mu tzw. specjalną opaskę, która umożliwiła przepływ krwi. Miała mu kupić czas do właściwej operacji. W przeciwnym razie po prostu by umarł... Ciężko było patrzeć na własne dziecko w takim stanie, jeszcze ciężej było się z tym pogodzić. Wylałam morze łez, ale nie miałam wyjścia - musiałam walczyć o życie ukochanego synka. Badania, wizyty u lekarzy, pobyty w szpitalach, ciągły strach przed infekcjami – to wszystko jest cały czas wpisane w nasze życie. Wszystko, żeby synek żył.  Widziałam, że serce niedomaga - synek nie miał siły płakać, śmiać się, jeść... Po chwili jego oddech robił się chrapliwy, a on musiał odpoczywać. Każdy wysiłek był dla niego zabójczy... Gdy nadszedł czas na docelową operację serca, okazało się, że złożoność wady dyskwalifikuje Natanka z operacji serca dwukomorowego w Polsce. Alternatywą było tylko serce jednokomorowe - pół serca na całe życie, pół, by utrzymać cały organizm… Osoby z sercem jednokomorowym często niestety nie dożywają dorosłości. Nie chcąc pogodzić się z wizją, że mogę przeżyć własnego syna, zaczęłam szukać ratunku. Ten przyszedł ze szpitala w Genewie, gdzie operuje się dzieci z najcięższymi wadami serca. Lekarze zgodzili się podjąć operacji i załatać ubytek w sercu Natanka, dzięki czemu synek ma całe, dwukomorowe serce… Cena operacji w Szwajcarii była jednak ogromna. Zrobiliśmy zbiórkę pieniędzy, opowiedzieliśmy o chorobie Natanka całemu światu... Było to trudne, ale przyświecał mi najwyższy cel - uratować życie mojego synka. Byłam wzruszona tym, ile osób o wspaniałych sercach pochyliło się nad naszą tragedią... Ile zechciało dać szansę choremu serduszku Natanka. W kwietniu 2021 roku miał miejsce jeden z najważniejszych i najtrudniejszych dni w moim życiu - operacja serca synka... Główną wadę, czyli ubytek przegrody przedsionkowo- komorowej (AVSD), lekarzom udało się skorygować w całości. Wykonano też debanding i plastykę tętnicy płucnej oraz udrożniono odpływ krwi. Okazało się, że w sercu Natanka jest narośl, która rośnie i utrudnia odpływ krwi z lewej komory, a co za tym idzie funkcjonowanie całego serduszka... Lekarze usunęli ją, ale kazali kontrolować serce, mówiąc, że niestety może odrastać. Niestety, po 2 latach wiem już, że mieli rację... Na ostatnich badaniach kardiolog nie miał dla nas dobrych wieści. Zwężenie odpływu krwi z lewej komory zaczęło się powiększać. Musi być przeprowadzona reoperacja... Serce Natanka znów wymaga ratunku. Teraz synek funkcjonuje niemal jak zdrowe dziecko - śmieje się, bawi, biega... Jeśli jednak nic nie zrobimy, serce znów zacznie niedomagać i stan synka znów stanie się dramatyczny.  Operacja powinna być przeprowadzona we wrześniu... Mamy kilka miesięcy, ale wiem, że to mało czasu, dlatego proszę o pomoc już teraz! Jeśli dojdzie do nagłego załamania stanu, będziemy musieli jechać do Genewy natychmiast. Niestety, za operację znów musimy zapłacić sami. Nie mam wyjścia – muszę prosić o pomoc, Twoją pomoc… Natan jest moim cudem - wyczekanym, ukochanym... Wiem, że może i będzie żyć. Stanie się tak jednak tylko wtedy, jeśli dasz mu tę szansę. Proszę, pomóż nam, uratuj serce i życie Natanka... Kinga - mama Natanka ➡️ Śledź walkę Natanka na Facebooku ➡️ Życie Natanka możesz uratować też przez LICYTACJE na Facebooku Artykuły: FAKT SUPEREXPRESS TVN UWAGA TVP3 POZNAŃ TYDZIEŃ ZIEMI ŚREMSKIEJ GŁOS POWIATU ŚREDZKIEGO Reportaże w TV: POLSAT NEWS WTK TELESKOP  TVP 3 POZNAŃ TELEKURIER TVP 3 POZNAŃ  

195 285,00 zł ( 22,03% )
Brakuje: 690 800,00 zł
Hubert Brenzak
Pilne!
Hubert Brenzak , 10 lat

Nowotwór zagnieździł się w głowie Huberta - pomóż!

Minął miesiąc, odkąd nasze normalnie płynące życie legło w gruzach. Rzadko występujący rozlany i nieoperacyjny złośliwy glejak rdzenia przedłużonego oraz części szyjnej dosłownie zmiótł w przeciągu 2 tygodni naszego ukochanego pełnego życia, rozbrykanego i ciekawego świata 9-letniego Hubercika. Walka będzie ciężka, ale istnieje innowacyjna terapia w USA, która da szanse Hubercikowi na to, aby mógł cieszyć się życiem. Czas dla niego się liczy, dlatego jesteśmy w trakcie przygotowań, aby móc leczyć Huberta metodami, które w Polsce są jeszcze niedostępne. Ten cichy nowotwór w krótkim czasie zdążył narobić wiele szkód w jego organizmie: Ma niedowład lewej rączki i nóżki, została założona gastrostomia, ponieważ doszło do zaburzenia połykania oraz podwójne widzenie. To dopiero początek a tak wiele przeszedł nasz dzielny wojownik, który żyje nadzieją a my wraz z nim, że nadejdzie taki dzień kiedy będzie mógł biegać i jeść , po prostu wrócić do beztroskiego i normalnego życia. Czeka go długa droga i walka z niespodziewanym ,,lokatorem”, który zagnieździł się po cichu w takim miejscu, że neurochirurdzy rozkładają ręce z bezradności. Będziemy z całych sił walczyć o Hubercika zdrowie, szukając ratunku również za granicą i jednocześnie zapewniając mu rehabilitację, by znów mógł wspinać się po drzewach. Na te przedsięwzięcia będą potrzebne środki finansowe, dlatego bardzo prosimy o wsparcie, by zapewnić naszemu synkowi powrót do beztroskiego dzieciństwa. Zdeterminowani w walce i zrozpaczeni rodzice Agnieszka i Marek ––––––––– *Szacunkowa kwota zbiórki LICYTACJE–> KLIK

1 805 953,00 zł ( 56,58% )
Brakuje: 1 385 537,00 zł
Maja Krzaczek
Pilne!
9 dni do końca
Maja Krzaczek , 8 lat

DRAMAT❗️ WZNOWA W TRAKCIE LECZENIA❗️ Ratujcie moje dziecko

Tragedia! Znów tu jesteśmy, znów przyszła śmierć! Zastała moją córeczkę niespodziewanie, kiedy myśleliśmy, że uda się pokonać chorobę! Pamiętacie, jak 3 lata temu, kiedy błagaliśmy o życie naszego dziecka? Wtedy pisaliśmy do Was – nasze dziecko to chodzący nowotwór, na badaniu cała świeci, w głowie ma 3 guzy o łącznej wielkości 14 cm. Teraz kiedy wyszły wszystkie włoski, widać wypukłości na głowie, w dodatku w brzuszku guz – 10 cm, zajęty kręgosłup, klatka piersiowa, a w żyłach chemia, którą lekarze toczą nawet 27 godzin bez przerwy! Dzięki Wam dostaliśmy te 3 lata naznaczone heroiczną walką o życie, naszej córeczki! Były dni kiedy płakaliśmy z rozpaczy i takie, kiedy łzy płynęły ze szczęścia! Maja żyje do teraz tylko dlatego, że lekarze dali jej szansę i nie pomylili się! Majeczka walczyła przez te wszystkie miesiące jak lew, zadziwiała wszystkich lekarzy i nas, tym swoim uporem i optymizmem, którego nam tak często brakowało.  Te 3 lata to piekło, przez które idziemy razem i to nam wystarcza – byliśmy gotowi na kolejne 3 lata walki, jeśli na końcu byłaby wygrana! Zamiast zwycięstwa nad rakiem jest szok i niedowierzanie! Piszemy te słowa wiedząc już ze stało się coś strasznego!  Przyjechaliśmy na kontrole i 12 cykl chemioimmunoterapii, przyjechaliśmy do szpitala pożycie, a znów stoimy oko w oko ze śmiercią! Maja gorzej się poczuła, powiedziała, ze boli ją głowa. To, co wykazały badania, było jak najkoszmarniejszy sen! WZNOWA W TRAKCIE LECZENIA!  Majeczka ma przerzut do mózgu! Lekarze musieli działać niemal błyskawicznie!  Blok operacyjny, ratowanie życia i OIOM! To wszystko działo się niemal w jednej chwili! Przyjechaliśmy, by dalej wygrywać tę wojnę, a po chwili Majeczka walczyła o życie na sali operacyjnej! Przed nią kolejna bardzo skomplikowana operacja usunięcia guza w całości! Jeśli się powiedzie, otworzą się kolejne drzwi i Maja dostanie kolejną szansę! Po operacji ratującej życie Majeczka ma niedowład lewej strony ciała. Wie, że znów dzieje się coś złego. Jest dużą dziewczynką, a ostatnie 3 lata sprawiły, że wydoroślała jeszcze bardziej! Nie umiemy odpowiedzieć na pytanie, co będzie teraz, boimy się jej mądrego spojrzenia, pełnego bólu i nadziei.  Czujemy  się dokładnie tak jak wtedym gdy pierwszy raz postawiono rozpoznanie! Lekarze nie wiedzieli co pierwsze oglądać – trzy wielkie guzy w głowie, guz w brzuszku, wielki 10-centymetrowy i liczne przerzuty. Rak w natarciu, niemal pochłaniał naszą córeczkę. Błyskawiczne decyzje lekarzy i podanie chemii, ocaliło jej życie. Sińce pod oczami paradoksalnie uratowały jej życie, bo do tego czasu, nie byłoby jej z nami… Majeczka już dawno przestała pytać, kiedy to wszystko się skończy, kiedy wyjdziemy ze szpitala – pogodziłą się z tym ze tak teraz wygląda jej rzeczywistość. Dzieci szybko akceptują ponurą rzeczywistość – płaczą już potem tylko rodzice!  Jeszcze dwa tygodnie temu, staraliśmy się żyć jak normalna rodzina, przestaliśmy budzić się ze strachem, jeszcze marzyliśmy o tym, że ten czas wkrótce minie… Co teraz? Gdzie szukać pomocy? Lekarze w Polsce mówią, że wykorzystaliśmy właściwie wszystkie możliwości, jednak widząc siłę i upór Majeczki wciąż dają jej szansę! W tej chwili jedyną alternatywą jest terapia w Barcelonie i chemia, którą lekarze podadzą bezpośrednio do mózgu naszej córeczki! Po konsultacjach, do momentu przyjęcia Mai w Barcelonie, nasza córeczka będzie kontynuowała leczenie w Polsce, które przygotuje ją na ostateczną wojnę z nowotworem! W tym czasie musimy zdobyć ogromną kwotę  Najważniejsza osoba z naszej rodziny walczy ze wszystkich sił, a rezultatem będzie życie lub śmierć. Nikt nie powinien nigdy oglądać swojego dziecka w takim stanie, żadna matka nie powinna zbierać włosów z poduszki swojego dziecka. Dla nas czas się zatrzymał – wszystkie zegary przestały bić. Potrzebujemy pomocy, by ratować nasze dziecko. O tę pomoc błagamy znów Ciebie – człowieka, który spojrzał w oczy naszej córeczki, piękne oczy, które proszą dzisiaj o ratunek… –––––––––––––––––––– Licytacje dla Mai – > KLIK Obserwuj Maję na Facebooku –> KLIK  

1 060 650,00 zł ( 77,99% )
Brakuje: 299 326,00 zł
Amelia Petryszyn
Amelia Petryszyn , 23 miesiące

Amelka pilnie potrzebuje bardzo drogiego leku!

Pierwszy niepokój poczuliśmy, gdy nasza córeczka nie siadała ani nie raczkowała. Miała wtedy już 8 miesięcy! Konsultowaliśmy się z wieloma neurologami, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się gdzie leży źródło jej problemów.  Na początku wielu lekarzy, z którymi rozmawialiśmy stwierdziło, że to zwykłe obniżone napięcie mięśniowe. My jednak nadal czuliśmy, że coś jest nie tak… Pogłębione badania wykonano, gdy nastąpił wielki REGRES! Amelka przestała mówić, a jej rączki nie mogły już utrzymać zabawki czy nawet jedzenia. Już tak pięknie mówiła „mama” i „tata”, tak bardzo się cieszyliśmy. Teraz funkcjonuje, jakby zapomniała jak to jest mówić! Wykonaliśmy niemal cały dostępny katalog badań – EEG, rezonans magnetyczny głowy, badanie genetyczne WES. Otrzymana diagnoza wydawała się być bezlitosna – Zespół Retta.  Jest to genetyczna i niestety nieuleczalna choroba. Istnieje jednak lek, który może zatrzymać jej postęp i zatrzymać dalszy regres w rozwoju naszego dziecka! Niestety, jest bardzo drogi… Mamy OSTATNI DZWONEK, aby podać naszej córeczce lek. Liczy się każdy dzień. Zespół Retta może się pogłębiać, nie możemy do tego dopuścić! Dlatego zwracamy się do Was z prośbą o pomoc. Wasze dobre serca działają cuda. Nasza maleńka Amelka takiego cudu właśnie potrzebuje! Już teraz jesteśmy wdzięczni za każdą wpłatę i udostępnienie naszej zbiórki!  Rodzice Amelki

43 739 zł

Obserwuj ważne zbiórki