Lokalizacja

  • Cała Polska
  • dolnośląskie
  • kujawsko-pomorskie
  • lubelskie
  • lubuskie
  • łódzkie
  • małopolskie
  • mazowieckie
  • opolskie
  • podkarpackie
  • podlaskie
  • pomorskie
  • śląskie
  • świętokrzyskie
  • warmińsko-mazurskie
  • wielkopolskie
  • zachodniopomorskie
Bruno Osłowski
Pilne!
7 dni do końca
Bruno Osłowski , 5 lat

Dramatyczny wyścig z czasem o ŻYCIE Bruna❗️Tylko najdroższy lek świata uratuje naszego synka!

DRAMATYCZNIE PILNA ZBIÓRKA❗️Mamy mało czasu, żeby zebrać ogromną kwotę pieniędzy i powstrzymać śmiertelną chorobę! Bruno, nasz mały synek, cierpi na dystrofię mięśniową Duchenne'a. Jest lek, który może powstrzymać umieranie mięśni. Niestety można podać go tylko i wyłącznie przed ukończeniem 6. roku życia, to nieprzekraczalna granica. 20 grudnia 2024 roku Bruno kończy 6 lat, mamy czas tylko i wyłącznie do tej daty. Rozpoczynamy dramatyczny wyścig z czasem i prosimy o pomoc, by ratować życie naszego synka! Nasza historia zaczęła się w styczniu 2020 roku... Po ciągnącej się 2 miesiące infekcji dróg oddechowych Bruno odwiedził Instytut CZMP w Łodzi. W trakcie pobytu okazało się, że wyniki podstawowych badań krwi są nieprawidłowe, więc zaczęto rozszerzać diagnostykę. Przez 2 tygodnie Bruna badało wielu lekarzy specjalistów z różnych oddziałów, robiono różne badania, Brunek godzinami był przywiązany do kroplówek. To wszystko jednak nadal nie przynosiło odpowiedzi. Ostatecznie zdecydowano o badaniach genetycznych. Na diagnozę czekaliśmy długie 6 miesięcy. Mimo zaklinania rzeczywistości okazała się najgorszą z możliwych: Dystrofia Mięśniowa Duchenne’a... Nagle zawalił się nasz świat, byliśmy załamani tym, że coś tak strasznego spotkało naszego synka. Dystrofia mięśniowa Duchenne’a (DMD) to rzadka, poważna choroba genetyczna, która rozwija się stopniowo, prowadząc do osłabienia i zaniku wszystkich mięśni! Spowodowana jest mutacją genu, który powoduje brak dystrofiny – białka zaangażowanego w budowę komórek mięśniowych organizmu. DMD dotyka głównie mężczyzn i występuje u jednego 3300 chłopców, w tym u naszego Bruna. Niestety choroba powoli odbiera możliwość samodzielnego poruszania się, a następnie połykania i oddychania... Niezbędny do życia staje się wózek inwalidzki oraz respirator... Większość obecnych metod leczenia dotyczy objawów choroby, ale nie jej przyczyny genetycznej. Kortykosteroidy i rehabilitacja mogą jedynie spowolnić osłabienie mięśni... Dla takiego małego człowieka to wszystko brzmi jak wyrok! Ten rok był jednak przełomowy, jeśli chodzi o leczenie dystrofii mięśniowej! 22 czerwca 2023 r. Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (Food and Drug Administration, FDA) wydała przyspieszoną decyzję dotyczącą zatwierdzenia pierwszej na świecie terapii genowej do leczenia małych pacjentów z dystrofią mięśniową Duchenne’a! Zakwalifikowane do niej dzieci muszą być w wieku od 4 do 5 lat i mieć zachowaną umiejętność chodzenia. Terapia genowa została zaprojektowana w celu dostarczenia do organizmu genu, który prowadzi do produkcji mikrodystrofiny. Produkt podaje się w formie jednorazowej dawki. Tego dnia Bruno otrzymał też drugą szansę od życia... Okazało się, że mimo tego, że nasz synek jest śmiertelnie chory, jest też szansa na ratunek! Postanowiliśmy zweryfikować warunki oraz możliwość przyjęcia tej terapii przez naszego synka. Ponieważ lek jest zatwierdzony tylko w Stanach, terapia musi być tam przeprowadzona przez amerykańskich lekarzy. Sam pobyt będzie trwać 4 miesiące. Dzięki wsparciu i pomocy wielu wspaniałych osób udało nam się znaleźć ośrodek, który się tego podejmie. Zespół doktora Ghosha z Boston Children's Hospital zakwalifikował Bruna do podania leku! Niestety, koszt terapii czyni ją jedną z najdroższych leków na świecie... Otrzymaliśmy kalkulację kwoty leczenia, która wyniosła 5 971 000 $! Dzięki staraniom zespołu z Bostonu udało nam się uzyskać niewiarygodnie ogromną bonifikatę i koszt terapii wynosi 3 617 431 $. Jest to dla nas niewyobrażalnie wielka kwota, która nie obejmuje przelotu i pobytu w USA. Dodatkowo może ona znacznie wzrosnąć w przypadku powikłań i dodatkowych świadczeń medycznych. Jednak nie możemy tracić nadziei, musimy spróbować i podjąć tę walkę, nawet za tak olbrzymią cenę! Inaczej nie moglibyśmy spojrzeć w oczy naszemu synkowi... Jesteśmy ratownikami medycznymi, pracujemy, ratując innych, tymczasem stoimy w obliczu brutalnej prawdy - bez pomocy nie uratujemy własnego dziecka. Niestety mamy na to tylko rok... Tak jak wspominaliśmy 20 Grudnia 2024 roku Bruno skończy 6 lat i podanie leku nie będzie już dłużej możliwe... Ta zbiórka to nasza nadzieja, jedyna, jaką mamy... W imieniu Bruna zwracamy się o pomoc i wsparcie go w jego walce o drugie życie. - Joanna i Rafał Osłowscy, Rodzice Bruna ➡️ Bądź z Brunem na FACEBOOKU - Bruno walczy z DMD ➡️ Brunowi możesz pomóc też przez udział w LICYTACJACH - Licytacje dla Bruna ➡️ Bądź z Brunem na INSTAGRAMIE - bruno.walczy.z.dmd ➡️ Bruno czeka na swój świąteczny cud / "Kurier Mazowiecki", TVP3 Warszawa ➡️ Bruno w "Łódzkich Wiadomościach Dnia" / TVP3 Łódź ➡️ Bruno w "Prosto w miasta" w TOYA TV ➡️ Walka z chorobą i czasem. Potrzebnych 16 mln na terapię. Bruno choruje na dystrofię mięśniową Duchenne’a / Radio Łódź ➡️ Bieg Trzech Króli w Manufakturze. Wśród zawodników 5-letni Bruno, który musi uzbierać 16 mln zł na terapię genetyczną / TuŁódź.pl ➡️ 5-letni Bruno przestanie chodzić i oddychać, jeśli nie weźmie leku za 16 mln zł! Pomóżmy mu zebrać tę astronomiczną sumę! / TuŁódź.pl Kwota zebrana w poprzedniej zbiórce - 122 617 zł - znajduje się na koncie Polskiego Towarzystwa Chorób Nerwowo-Mięśniowych Oddział Regionalny w Łodzi. Środki mogą być i będą przeznaczone wyłącznie na terapię Bruna.

3 407 666,00 zł ( 21,08% )
Brakuje: 12 755 324,00 zł
Piotr Moczulski
Piotr Moczulski , 40 lat

Straszny wypadek mógł ZABIĆ mojego brata! Piotrek, BŁAGAM – wróć do nas!

Mój brat poleciał na wymarzone wakacje do Tajlandii. Tyle mówił o tym wyjeździe, bardzo się cieszył, że odwiedzi tak piękne miejsce. Minęło kilka dni od jego wylotu, gdy odebrałem telefon od kolegi, który z nim przebywał. Powiedział, że zdarzył się straszny wypadek!  Nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem! Piotrek jechał z kolegą skuterem i nagle stali się ofiarami wypadku komunikacyjnego! Brat od razu stracił przytomność. Ratownicy medyczni zabrali go do miejscowego szpitala, w którym przez kolejne siedem godzin musiał czekać na transport do głównego szpitala, gdzie miał uzyskać potrzebną pomoc. Tak długi czas oczekiwania, w momencie gdy liczy się każda minuta, to często wyrok dla ludzi w tak ciężkim stanie. A stan Piotra był naprawdę bardzo poważny. W trakcie wypadku doznał przede wszystkim dużego obrzęku mózgu, który na szczęście, póki co, nie musiał być operowany. Lekarze z całych sił walczyli o jego życie i na szczęście udało im się go ustabilizować.  Niestety, do dziś brat się nie wybudził. Jest podłączony do respiratora, który kontroluje każdy jego oddech. Specjaliści, którzy się nim zajmują, są bardzo ostrożni w wydawaniu opinii, jak bardzo wypadek wpłynął na jego sprawność. Musimy czekać, aż w końcu się wybudzi… Tak bardzo chciałbym przy nim być, uścisnąć jego dłoń i zapewnić, że z tego wyjdzie. A niestety od szpitala, zamiast dostawać jakieś nowe, dobre wieści, otrzymuję kolejne faktury, które niedługo pochłoną wszystkie moje oszczędności… Boję się, że zaraz nie będę miał już czym płacić, tylko co wtedy? Na to pytanie nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć… To okropne jak w jednej chwili fundamenty zwane życiem, które wydawały się być stabilne, rozsypały się na drobny pył pod moimi nogami. Jest mi niesamowicie ciężko prosić o pomoc, ale naprawdę nie mam innej opcji. Chciałbym móc skupić się w tym ciężkim momencie tylko na zdrowiu i życiu brata, ale sytuacja wymaga ode mnie walki o zapewnienie mu dalszego leczenia, a później rehabilitacji!  Nie mogę się poddać! Dlatego z całego serca, błagam – wesprzyj Piotra w tej niesamowicie trudnej sytuacji i wpłać, chociaż najmniejszą wpłatę. Każda złotówka jest dla nas na wagę złota!  Tomek, brat Piotra

56 938 zł
Malwinka Marszałek
Pilne!
Malwinka Marszałek , 23 miesiące

Córeczka polskiego sportowca walczy o życie❗️Pomóż Malwince!

Przeżyłem w życiu wiele – smak sukcesu i gorycz tragedii w rodzinie. Ale dopiero gdy okazało się, że moja córeczka jest ciężko chora, odkryłem w sobie niedoświadczalne wcześniej emocje… Jako tata i jako sportowiec wiem, że się nie poddam w walce o życie mojego dziecka. A dziś – choć to bardzo trudne – przychodzę do Was z historią naszej rodziny i bardzo proszę o wsparcie. Dla Malwinki jest nadzieja, a ja muszę zrobić absolutnie wszystko, by ją wykorzystać! Bez Was to jednak będzie bardzo trudne… Nazywam się Bartłomiej Marszałek i być może kiedyś o mnie już słyszeliście – jestem polskim motorowodniakiem. Większość osób kojarzy mnie właśnie przez sport. Do tej pory jednak mało kto wiedział więcej o moim życiu prywatnym… Dziś jest czas, gdy muszę się odsłonić i o nim opowiedzieć, bo bardzo potrzebuję wsparcia. Potrzebuje go moja malutka, ukochana córeczka, która jest najważniejsza na świecie. I jest bardzo chora… Przez wiele lat angażowałem się w wiele działań charytatywnych, z potrzeby serca pomagałem osobom w potrzebie. Wtedy przez myśl mi nawet nie przeszło, że ja znajdę się kiedyś po drugiej stronie i że to moja rodzina będzie potrzebowała wsparcia... Moja ukochana córeczka będzie wymagała pomocy... Zespół Retta – tak brzmi diagnoza, którą pewnie poznalibyśmy znacznie później, gdyby nie ogromny instynkt macierzyński mojej żony. Ta pewność, że coś jest nie tak – mimo uspokajających słów lekarzy – skłoniła nas do wykonania na własną rękę dokładnych badań genetycznych. I wtedy poznaliśmy wyrok… Zespół Retta sprawia, że dziewczynki stają się “żywymi lalkami”. Niektórzy zwą je “milczące anioły”. Nie cierpię tych określeń, boli mnie serce, gdy je słyszę, ale one opisują obrazowo, co dzieje się z dziećmi, które nie zdążyły otrzymać leczenia...  Ale to, że nie chodzą i nie mówią, nie nawiązują kontaktu, to tylko mniejsze z problemów. Do tego dochodzi bardzo osłabiony układ immunologiczny. Problemy z oddychaniem, ze wszystkimi organami po kolei, dochodzi niszcząca padaczka, stan zapalny mózgu… Straszny los dla niewinnego dziecka! Pierwszy szok i rozpacz musiały szybko odejść na dalszy plan. Trzeba było działać. Staliśmy się właściwie specjalistami od tej okropnej choroby – łącznie z poznaniem wszystkich dostępnych na świecie metod leczenia.  I pojawiło się nie światełko, ale prawdziwe światło w tunelu!  Wszystkie nasze oszczędności wydaliśmy na lek, który na ten moment maksymalnie spowalnia postęp choroby! Jedna buteleczka, która wystarcza zaledwie na tydzień, kosztuje 10 300 dolarów. Roczne koszty leczenia to 2 200 000 zł... Lek jest w formie syropu, jest niezwykle kosztowny, ale pozwala doczekać nam do terapii genowej – ogromnej nadziei dla dzieci z Zespołem Retta na odwrócenie skutków choroby! Na życie! Terapia genowa jest już w bardzo zaawansowanym stadium badań i już wkrótce spodziewamy się, że stanie się dostępna w USA! W tym momencie lek podawany testowo jest już dziewczynkom w Stanach Zjednoczonych, a efekty są zdumiewające! Wyselekcjonowany gen dostarczany do płynu mózgowo-rdzeniowego za pośrednictwem odpowiedniego wirusa zastępuje ten wadliwy, co całkowicie zatrzymuje postęp zespołu Retta! Szacunkowy koszt terapii genowej będzie oscylował jednak w okolicach 3 000 000 dolarów...  ❗️Gdy lek zostanie zarejestrowany, zbiórka zostanie przekwalifikowana, a kwota odpowiednio powiększona. Terapia genowa jest ogromną nadzieją dla wszystkich dziewczynek z zespołem Retta. Dla naszej córeczki! Tylko Malwina musi do niej doczekać… Nadzieję na to daje właśnie lek, który od zeszłego roku podajemy córeczce w porozumieniu z amerykańskimi lekarzami. Polscy lekarze także są zgodni – dzięki lekowi Malwinka jest dzisiaj w o wiele lepszym stanie, niż jej nieleczone rówieśniczki z tą samą chorobą!  Ta nadzieja trzyma nas przy życiu. Gdyby nie ona, nie mielibyśmy siły nawet to zwykłego funkcjonowania… Tymczasem poruszamy niebo i ziemię, żeby uratować Malwinkę przed tragicznymi skutkami Zespołu Retta! Pierwszą dawkę syropu córeczka przyjęła właściwie w ostatniej chwili. Zaledwie tydzień wcześniej pojawiły się pierwsze, przerażające objawy… Akurat trzymałem ją na kolanach, gdy jej oczka zaczęły uciekać. Widoczne były same białka, a potem było coraz gorzej… Wiedzieliśmy, że to się już zaczyna dziać! Że jeśli nic nie zrobimy, będzie tylko gorzej! Po tygodniu od podania pierwszej dawki syropu ustąpił oczopląs, bezdechy senne i hiperwentylacja. Wcześniej Malwinka spała może pełną godzinę w nocy. Dziś przesypia całą! To wszystko dzięki dotychczasowemu leczeniu. Leczeniu, którego nie można przerwać, bo skutki tego mogłyby być tragiczne… I tutaj pojawia się nasza ogromna prośba… Przez ostatnie miesiące leczenia wydaliśmy już prawie wszystkie nasze życiowe oszczędności. Co miesiąc muszę latać do USA po kolejną dawkę leku, bo ściągnięcie go importem docelowym wyszłoby znacznie drożej… Nie żałujemy żadnej złotówki, ale przeraża nas fakt, że tych powoli zaczyna brakować, a przed Malwinką przynajmniej jeszcze 2,5 roku leczenia – do czasu wprowadzenia możliwości podania terapii genowej, która będzie dostępna prawdopodobnie dla dzieci od 4. roku życia.  W imieniu mojej żony, naszej córeczki, jej młodszego braciszka i przede wszystkim moim – jej taty – z całego serca proszę o każde możliwe wsparcie. Zaszliśmy już tak daleko… Nie możemy wszystkiego stracić, nie możemy pozbawić Malwinki nadziei na normalne życie! Dziękujemy z góry za każdą pomoc, która nie pozwala umrzeć naszej nadziei. ➡️ Licytacje dla wojowniczki Malwinki ➡️ Pomóż Malwince w walce o życie - strona internetowa Malwinki Dzień Dobry TVN: Córka Bartka Marszałka choruje na rzadką chorobę. "Tydzień syropu to jest 10 300 dolarów" Press: Stanowski w dwie godziny zebrał ponad 1,5 mln zł na leczenie córki Bartłomieja Marszałka Przegląd Sportowy - Onet: "Dziewczynki stają się »żywymi lalkami«". Córka reprezentanta Polski walczy z chorobą Eska.pl: Krzysztof Stanowski z widzami pomaga córce Bartłomieja Marszałka. Szybko zebrali milion złotych o2.pl: Milion złotych w nieco ponad godzinę. Wszystko dla córki polskiego sportowca NaTemat.pl: Milion w niecałe półtorej godziny! Stanowski na Kanale Zero pomógł chorej córce znanego sportowca WirtualneMedia.pl: Błyskawiczna akcja charytatywna Kanału Zero. Widzowie wpłacili ponad 1,5 mln zł Antyweb: Stanowski zebrał 1 mln złotych w nieco ponad godzinę. Miał szczytny cel pytanienasniadanie.tvp.pl: Codzienne życie z rzadką chorobą genetyczną  pytanienasniadanie.tv.pl: Rzadkie choroby, dlaczego leczenie aż tyle kosztuje? przegladsportowy.onet.pl: Bartłomiej Marszałek: Mój najważniejszy wyścig w życiu! Po zdrowie córeczki sport.tvp.pl: Córka polskiego sportowca poważnie chora. Tak można ją wspomóc sportowefakty.wp.pl – Znany sportowiec walczy o życie córki. Usłyszał fatalną diagnozę obcas.pl – Znany sportowiec prosi o pomoc dla ciężko chorej córki przegladsportowy.onet.pl – Polski sportowiec walczy o córkę. "Lekarze uspokajali, ale nie odpuściliśmy. Diagnoza była szokująca" [WYWIAD] wpolityce.pl – Nie zostawiajmy mistrza sportu samego w potrzebie! Zawodnik motorowodnej Formuły 1 Bartłomiej Marszałek walczy o życie córki eurosport.tvn24.pl – BARTŁOMIEJ MARSZAŁEK ZBIERA PIENIĄDZE NA TERAPIĘ CHOREJ CÓRKI. MALWINA CIERPI NA ZESPÓŁ RETTA sport.se.pl: Bartek Marszałek walczy o życie córki. Znakomity motorowodniak prosi o wsparcie ludzi dobrej woli

3 497 768,00 zł ( 46,97% )
Brakuje: 3 949 040,00 zł
Staś Winiarski-Adamczyk
Pilne!
3 dni do końca
Staś Winiarski-Adamczyk , 17 miesięcy

PILNE❗️Maleńki Staś walczy z jednym z najgroźniejszych nowotworów

Nasza walka zaczęła się w listopadzie 2023 roku, gdy trafiliśmy z powodu infekcji z wysoką gorączką z naszym niespełna rocznym synkiem Stasiem do szpitala. W dniu planowanego wypisu wykonano Stasiowi kontrolne badanie USG jamy brzusznej w trakcie którego poinformowano nas, że nasz Maleńki Synek ma pięciocentymetrowego guza w brzuszku. Nasz dotychczasowy świat się zatrzymał. Nagle znaleźliśmy się na oddziale, na którym nikt nigdy nie chciałby być, na onkologii dziecięcej. Po kilku tygodniach badań zdiagnozowano u Naszego Synka jeden z najgroźniejszych nowotworów dziecięcych – Neuroblastoma IV stopnia z rozległymi przerzutami do szpiku i kości. Ponadto badanie genetyczne guza wykazało, iż posiada on amplifikację genu N-MYC, najważniejszy niekorzystny czynnik prognostyczny nowotworu powodujący wznowy i przerzuty. Przed Stasiem bardzo intensywne, wieloetapowe skojarzone leczenie: chemioterapia indukcyjna, operacja chirurgiczna, megachemioterapia i autologiczne przeszczepienie komórek krwiotwórczych oraz celowana immunoterapia. Do tej pory Synek przyjął 6 z 8 cykli wstępnej wielolekowej intensywnej chemioterapii indukcyjnej. Po zakończeniu leczenia pozostanie ostatni etap – szczepionki przeciwko wznowie Neuroblastoma dostępne jedynie w Memorial Sloan Kettering Cancer Center w Nowym Jorku o wartości około 2 milionów złotych! Jest to etap nierefundowany, bardzo kosztowny, ale jednocześnie niezbędny, aby Nasz Synek nie musiał przechodzić przez to piekło jeszcze raz. Nie możemy pozwolić, aby po zakończeniu leczenia nowotwór powrócił i zaatakował z podwójną siłą.  Walczymy o życie naszego Jedynego, Ukochanego Synka Stasia i potrzebujemy Waszej pomocy. Z całego serca dziękujemy, że jesteście w tej ciężkiej walce z nami.  Rodzice Stasia Instagram – KLIKFacebook – KLIKLicytacje na FB – KLIK Trójmiasto.pl – KLIKGazeta Pomorska – KLIK

480 298,00 zł ( 24,01% )
Brakuje: 1 519 702,00 zł
Nadia Stodolna
Nadia Stodolna , 9 lat

TRZECIA WZNOWA RAKA❗️ Przed Nadusią leczenie OSTATNIEJ SZANSY❗️ Ratunku❗️

KRYTYCZNIE PILNE! Nadusia UMIERA NA NASZYCH OCZACH – nasze maleństwo walczy z TRZECIĄ WZNOWĄ BIAŁACZKI! W Polsce zapadła decyzja o rozpoczęciu leczenia paliatywnego, a to dla niej wyrok śmierci. Jedyna szansa na ratunek dla naszej córeczki to innowacyjne leczenie w Niemczech. Bez niego Nadia UMRZE. Codziennie patrzymy na naszą Nadusię – wyniszczoną nowotworem i kolejnymi cyklami chemioterapii żrącej jej dziecięce żyły. Leży na szpitalnym łóżeczku, wychudzona, z łysą główką, pokryta siniakami i palącymi skórę pęcherzami. Nie możemy powstrzymać łez, gdy widzimy, jak bardzo cierpi. Przytulamy naszą Kruszynkę, całujemy jej zimne czółko i obiecujemy, że się nie poddamy. Że będziemy walczyć o nią do końca. Błagamy, walcz o nią razem z nami! Nasz koszmar zaczął się w styczniu 2023 roku. To wtedy po raz pierwszy usłyszeliśmy, że lekarze podejrzewają u naszego dziecka białaczkę. Przez następne dni, mimo pogrążenia w rozpaczy, musieliśmy wspierać Nadię podczas niezliczonej ilości badań. Cały czas mieliśmy nadzieję, że to jakaś straszliwa  pomyłka… Bo jak? Rak? Przecież takie rzeczy dzieją się tylko obok, nas to nie dotyczy… Jednak wynik biopsji był bezlitosny – OSTRA BIAŁACZKA SZPIKOWA. Nadusia natychmiast zaczęła chemioterapię.  Pomimo początkowej skuteczności leczenia, pojawiły się ogromne powikłania, w tym podejrzenie grzybicy płuc. Po trzecim bloku zadecydowano o wstrzymaniu chemii. Najpierw 3 miesiące bez żadnych leków pomagających utrzymać w ryzach białaczkę, później włączono połowę dawki. Stan Nadusi poprawiał się i stał się cud – nastała remisja.  Nasze szczęście trwało jednak bardzo krótko. We wrześniu 2023 roku usłyszeliśmy od lekarza to, czego żaden rodzic nie chce usłyszeć: „Mam złą wiadomość. Prawdopodobnie mamy wznowę”. Niestety, ze względu na minimalną tylko poprawę, możliwości leczenia były ograniczone. Stan Nadii był bardzo ciężki – wzrost ilości blastów, dodatkowo pojawiła się zmiana w płucu, która rozrastała się w zatrważająco szybkim tempie. Zapadła decyzja o natychmiastowym usunięciu zmiany wraz z połową płata prawego płuca. Przed tą operacją musieliśmy żegnać się z Nadią po raz pierwszy. Nadia jednak po raz kolejny zaskoczyła wszystkich i już po dwóch dniach opuściła OIOM. Walka o życie naszego dziecka wciąż trwała. Szpik córeczki był już tak wymęczony, że konieczne było przetoczenie granulocytów. 15 grudnia 2023 roku wszyscy dookoła przygotowywali się do świąt, w radosnej atmosferze kupowali prezenty i cieszyli się na nadchodzący czas spędzony z rodziną. My modliliśmy się, by Nadusia dożyła Wigilii. Lekarze zaproponowali nam następną chemioterapię wraz z immunoterapią. Stan córeczki był krytyczny, a my musieliśmy podjąć decyzję o leczeniu.  Nie mieliśmy jednak wyjścia, przez żyły córeczki musiały popłynąć następne litry chemii. Nadia znów pokazała niewyobrażalną siłę walki. Gdy wynik biopsji przyniósł wymarzoną remisję, zapadła decyzja o przeszczepie szpiku. Dokładnie po roku leczenia, 5 stycznia 2024 roku trafiliśmy na oddział transplantologii. Podczas przygotowań do przeszczepu otrzymaliśmy cios, którego nie byliśmy w stanie znieść. Druga WZNOWA! Wiedząc, że nie mamy czasu, a dziecięce ciało Nadii jest już bardzo wyniszczone rakiem i chemioterapią, podjęliśmy wspólnie z lekarzami decyzję – musimy podjąć to ogromne ryzyko. Wiedzieliśmy, że możemy nie mieć kolejnej szansy na transplantację. 26 stycznia 2024 roku Nadusia przeszła przeszczep szpiku. Byliśmy szczęśliwi, że mimo prawie zerowych szans udało nam się dotrwać do tej chwili. Koszmar się jednak nie skończył. Już kilka dni później przeżywaliśmy horror, jakiego do tej pory nie przeżyliśmy. Posiewy krwi wykazały bardzo lekooporną bakterię, która doprowadziła do SEPSY. Stan Nadii pogarszał się z godziny na godzinę. Byliśmy zrozpaczeni. Dzięki ogromnym wysiłkom lekarzy stał się jednak kolejny cud. Odpowiednia kombinacja leków oraz hemodializy sprawiły, że stan Nadii zaczął się poprawiać.  Dziś, gdy myśleliśmy, że najgorsze za nami, że udało się pokonać białaczkę raz na zawsze – padł kolejny cios. TRZECIA WZNOWA.  Objawy na ciele identyczne jak przy aktywnej białaczce. Musieliśmy odstawić leki immunosupresyjne, co spowodowało rozwinięcie się choroby przeszczep przeciwko gospodarzowi. Na skórze córeczki pojawiły się bąble, jak przy poparzeniu, a następnie objawy zaatakowały przewód pokarmowy. Próbując opanować te powikłania, niezbędne było wprowadzenie z powrotem immunosupresji. Na rękach, nogach i główce córeczki zaczęły pojawiać się guzy. Wykonano kolejne biopsje szpiku i guzka. Wynik? Brak wznowy molekularnej w szpiku, jednak jest wznowa pozaszpikowa nazwana ziarniakiem granulocytarnym. Mając takie informacje, zebrano konsylium, na którym zdecydowano o zakończeniu leczenia wznowy. Córeczka w Polsce otrzymuje już jedynie leczenie paliatywne. W kraju możemy jedynie trzymać Nadusię w objęciach, ocierać łezki płynące po jej buzi i czekać na ŚMIERĆ. Ze względu na to, że przypadek Nadusi jest skrajnie ciężki i wyjątkowy na skalę światową – lekarze w Niemczech dali nam OSTATNIĄ SZANSĘ na zawalczenie o życie córeczki. Zakwalifikowali naszą Kruszynkę do nieodpłatnego leczenia. Za lek nie będziemy musieli płacić, jednak pobyt Nadii w klinice kosztuje prawie 1 200 000 zł! My nie prosimy, lecz BŁAGAMY Was o ratunek! O tę ostatnią szansę dla naszej córeczki! Jeżeli nie uda się nam opłacić pobytu w klinice – to będzie koniec. Błagamy o Waszą litość – nie pozwólcie, byśmy musieli przeżyć najgorszy koszmar każdego rodzica. Nie pozwólcie, by zamiast w naszych bezpiecznych objęciach, Nadia znalazła się trumnie.  Zrozpaczeni Rodzice

1 364 580,00 zł ( 114,01% )
Amelia Brzykcy
Amelia Brzykcy , 10 lat

Amelka cierpi na naszych oczach! Błagamy o pomoc!

Amelka miała 3,5 roku kiedy zaczął się nasz koszmar. Córeczka wybudzała się w nocy, głęboko przełykała ślinę, była nieobecna, miała powiększone źrenice, a jej ciało było wiotkie. Musieliśmy dowiedzieć się, co jej jest! Diagnoza wywróciła nasze życie do góry nogami! Po wielu badaniach i konsultacjach w szpitalu, u naszej córki rozpoznano padaczkę. Pojawił się strach, lęk, wiele pytań, przerażenie. Z początku jeszcze wierzyliśmy, że uda się za pomocą leków zatrzymać chorobę. Niestety, rzeczywistość okazała się brutalna – wdrożone leki nie pomagały, a z dnia na dzień padaczka postępowała. Wcześniej córka miała ataki tylko w nocy, a teraz incydenty pojawiały się także w dzień. Amelka bała się chodzić po domu, kurczowo trzymała się ścian. Zaczęła bać się nagłych hałasów – zwykłe klaśnięcie rąk sprawiało, że córka ze strachu przewracała się. Każdy upadek zostawia ślady na ciele, ale i psychice naszej córeczki... Niedługo później po raz kolejny trafiliśmy do szpitala. Tam postawiono inną diagnozę – hiperekpleksję. To niepadaczkowa choroba, uwarunkowana genetycznie. Nasz świat znowu runął! Ciężko nam wracać do tych wspomnień... Amelce przepisano nowe leki, jednak nie dawały pozytywnych skutków. Tak funkcjonowaliśmy ponad rok, jednak pewnego dnia powiedzieliśmy: DOŚĆ, tak nie da się żyć! Nie ma żadnej poprawy, wręcz jest coraz gorzej.  Udaliśmy się do kolejnego szpitala, wierząc, że tam otrzymamy wsparcie i pomoc, jakiej potrzebowaliśmy. Czekał nas szok – lekarze obalili diagnozę hiperekpleksji i Amelka ponownie otrzymała rozpoznanie padaczki lekoopornej. W szpitalach bardzo starano się nam pomóc, wykonywano kolejne badania, jednak wdrażane leki działały tylko na chwilę, dając fałszywą nadzieję.  Amelka na pierwszy rzut oka jest zdrowym dzieckiem, nie widać, że coś jej dolega, a jednak ataki niszczą nasze dziecko. Na tę chwilę Amelka nie chodzi nawet do szkoły. Boi się sama poruszać po domu – czasem wystarczy, że źle postawi nogę, przestraszy się i nastąpi atak. Napady zdarzają się podczas codziennych czynności: posiłku czy oglądania bajki, a także podczas odrabiania lekcji. Po takim ataku Amelka nie jest w stanie się skupić, co powoduje frustrację i niechęć do dalszej nauki. Obecnie nie mamy już szans na leczenie w Polsce! Na nasz apel odpowiedzieli lekarze z kliniki w Niemczech – tylko tam mamy możliwość dalszej walki o zdrowie Amelki. Niestety, taka konsultacja to ogromny wydatek, otrzymaliśmy kosztorys na ponad 30 tysięcy złotych! Badania w klinice w Niemczech to jedyna szansa na rozwiązanie zagadki ataków Amelki. Bardzo prosimy o Waszą pomoc, sami nie damy rady. Pomóżcie nam zawalczyć o zdrowie naszej ukochanej córeczki! Rodzice Amelki

19 957,00 zł ( 62,53% )
Brakuje: 11 958,00 zł
Mateuszek Warchoł
Pilne!
Mateuszek Warchoł , 19 miesięcy

KRYTYCZNIE PILNE❗️Tykająca bomba zamiast serduszka!

Potrzebna jest błyskawiczna pomoc, by ocalić życie Mateuszka! Jego serduszko wymaga pilnej operacji. Jeśli nie zdążymy, zostanie tylko przeszczep serca! Nasz ukochany synek Mateusz urodził się z zespołem niedorozwoju lewej części serca. Jedyną szansą na uratowanie jego serduszka jest przeprowadzenie skomplikowanej operacji w USA, gdzie lekarze posiadają niezbędną wiedzę i doświadczenie, by zapewnić mu życie o jakim marzy rodzic każdego dziecka. Dzięki tej operacji ma on szansę na zachowanie serca dwukomorowego. To dla naszej rodziny ostatnia nadzieja i zarazem walka o to, byśmy mogli zobaczyć, jak nasz synek będzie mógł biegać, grać w koszykówkę, na równi ze swoimi rówieśnikami. O tym, że serduszko Mateuszka nie rozwija się prawidłowo, dowiedzieliśmy się w połowie ciąży. 27 maja 2022 roku, jeszcze w łonie mamy, Mateusz przeszedł operację balonoplastyki zastawki, czyli poszerzenia jej na tyle, na ile było to możliwe. Dzięki temu miał w ogóle szansę na dożycie do porodu. Mateusz urodził się 19 września 2022 roku w Warszawie. Po porodzie został od razu zabrany na dalsze badania, które niestety potwierdziły diagnozę postawioną w trakcie ciąży. Ponieważ Mateuszek miał problemy z oddychaniem, w drugiej dobie życia przeszedł cewnikowanie serca, a w czwartej dobie życia pierwszą operację na otwartym sercu. Miesiąc po niej wreszcie mógł wrócić do domu, by poznać swoje rodzeństwo, które z wytęsknieniem czekało zarówno na braciszka, jak i na swoją mamę. Drugą operację na otwartym sercu Mateusz przeszedł tydzień przed swoimi pierwszymi urodzinami. Niestety nie obyło się bez powikłań w postaci krwawienia pooperacyjnego oraz wystąpienia tak zwanego syndromu zespołu żyły głównej górnej. Z powodu niestabilnych saturacji Mateuszek w dniu swoich pierwszych urodzin przeszedł cewnikowanie serca, a zamiast balonów i tortu dostał „urodzinowy” stent do lewej tętnicy płucnej. Po tym stan Mateuszka się ustabilizował. Niestety po tym etapie operacji lekarze w Polsce podjęli decyzję o kontynuacji leczenia Mateusza w kierunku serca jednokomorowego, zupełnie porzucając szansę na uratowanie lewej komory jego serca. My jednak w międzyczasie weszliśmy w kontakt z lekarzami z Boston Children’s Hospital, gdzie wysyłaliśmy im całą historię leczenia naszego synka. Lekarze z USA stanowczo wyrazili opinię, że wg nich istnieje szansa na uratowanie lewej komory serduszka Mateusza, dając mu szansę na prawidłowy rozwój. 17 kwietnia 2024 roku otrzymaliśmy z Bostonu kosztorys operacji… cenę, którą musimy ponieść, by nasze dziecko miało szansę na zdrowe życie. Jest to 400 000 USD. W ramach tej kwoty lekarze planują przeprowadzić szereg badań, wykonać cewnikowanie serca, rezonans magnetyczny oraz wykonać operację, która będzie miała za zadanie „zrehabilitowanie” lewej komory i przygotowanie jej do podjęcia pracy. Jednak koszty takiej operacji są ogromne, a my, jako zwykła rodzina, nie jesteśmy w stanie ich pokryć sami. Dlatego zwracamy się do Was, ludzi o wielkich sercach, z prośbą o wsparcie finansowe. Każda złotówka, którą możecie nam ofiarować, jest kroplą nadziei dla naszej rodziny, szansą dla Mateuszka na życie bez obniżonej wydolności, bez nieustannych wizyt w szpitalu, bez przyjmowania leków co kilka godzin i wreszcie – bez konieczności wykonania w przyszłości przeszczepu serca. My rodzice, chcielibyśmy móc patrzeć, jak nasz syn idzie do szkoły, jak rozwija swoje pasje i cieszy się życiem. A może tego nigdy nie dostać. Dzięki Waszej hojności możemy dać naszemu synkowi szansę na przyszłość pełną radości i zdrowia. Z góry dziękujemy za każdą okazaną pomoc i wsparcie. Wierzymy, że wspólnymi siłami możemy zdziałać cuda i uratować serce naszego kochanego synka. Z poważaniem,Rodzice Mateusza

25 431,00 zł ( 1,45% )
Brakuje: 1 723 820,00 zł
Marysia Białońska
Pilne!
3 dni do końca
Marysia Białońska , 7 lat

Straszna ciemność zabiera Marysię❗️Ratunek za 3 miliony – pomocy❗️

Pochłania ją ciemność – stopniowo Marysia traci wzrok. Nieodwracalnie… Szczęście w nieszczęściu jest nadzieja! Szczęście – Marysia ma zmianę w genie, którą można wyleczyć terapią genową! Nieszczęście – lek nie jest refundowany. Jego koszt to 3 miliony złotych…  To jedyna szansa, że Marysia będzie widziała! Choroba zostanie zatrzymana! Lekarze z Poznania są gotowi podać lek nawet teraz. Skąd jednak mamy wziąć taki majątek!? Jeśli nawet sprzedamy wszystko, co mamy, będzie to tylko ułamek kwoty… Dlatego dziś z całego serca prosimy o każdą możliwą pomoc dla córeczki, by nie pochłonęła jej ciemność… Na zawsze…  Marysia urodziła się po konflikcie serologicznym, dlatego pod opieką okulisty była właściwie od początku swojego życia. Do czasu rozpoczęcia szkoły to były wyłącznie wizyty kontrolne – nie wskazywały, że mamy się czego bać. W końcu jednak dostaliśmy skierowanie do poradni w Katowicach. Czas oczekiwania na NFZ - pół roku… W międzyczasie więc zrobiliśmy także badania genetyczne. Wyniki zwaliły nas z nóg… U Marysi zdiagnozowano zwyrodnienie barwnikowe siatkówki. To ciężka choroba, która cały czas postępuje, prowadząc do całkowitej ślepoty!  Już teraz córeczka właściwie nie widzi po zmierzchu. Gdy idzie nocą, musi trzymać się ścian. Już wcześniej to zauważyliśmy – starsze córeczki nie miały takich problemów, dlatego tym bardziej widzieliśmy różnice. Okazało się, że spowodowane właśnie ciężką chorobą…  Jej wzrok będzie się tylko pogarszał. Straci widzenie obwodowe, a później całkowite. Choć teraz jeszcze widzi świat, wkrótce zniknie jej z oczu. A wraz z tym wszystko, co zna i kocha…  Co innego urodzić się niewidomym i nie znać innej rzeczywistości, a co innego być dzieckiem, któremu stopniowo znika wszystko, co zna. Całe bezpieczenstwo związane z widzeniem. Zostaje tylko pustka…  Jest jednak nadzieja – noratorska terapia genowa, dostępna w Polsce, w klinice w Poznaniu! Pierwsi pacjenci zostali jej poddani z sukcesem! Szczęście z nieszczęściu, że Marysia ma uszkozony właśnie ten gen, który można poddać terapii!  Niestety – nie jest ona w żaden sposób refundowana… Koszt tego, by córeczka nie straciła wzroku, to 3 miliony złotych… Zrobilibyśmy dla niej wszystko, wszystko oddali… Ale nie mamy tak ogromnej sumy i nigdy jej sami nie zdobędziemy…  Dlatego z całego serca prosimy o pomoc! Wiemy, że to będzie bardzo trudna zbiórka, trudna walka… Musimy jednak spróbować – dla Marysi! Lekarze mówią, że im szybciej dostanie lek, tym lepiej – choroba się zatrzyma na aktualnym etapie! Czyli Marysia będzie widzieć! Im później, tym będzie gorzej, bo choroba postępuje, a cofnąć jej się już nie da… Z całego serca prosimy o pomoc dla Marysi. Walczymy o cud i wierzymy w cud i w to, że nasza córeczka nie straci świata, nie utonie w ciemności… Ania, mama Marysi   ➡️ Pomóż zobaczyć więcej - Licytacje dla Marysi Białońskiej ➡️ Pomóż zobaczyć więcej - Marysia Białońska    ➡️ Przegląd Tygodniowy 21.02.2024 ➡️ Kronika TVP3 Kraków

1 921 022,00 zł ( 57,02% )
Brakuje: 1 447 965,00 zł
Natalcia Kryger
Pilne!
Natalcia Kryger , 2 latka

POMOCY❗️NOWOTWÓR OKA pochłania Natalkę w wieczną ciemność❗️

Ta mała, wesoła dziewczynka o ślicznych blond włoskach to moja córka. Dziś ich już nie ma… Mała główka z każdym dniem łysieje. Uśmiech zamienia się w grymas bólu i paniczny krzyk. Po policzkach coraz częściej płyną łzy. A ja – jej tata – stoję obok i wyję z rozpaczy. Jestem, ale nie mogę nic zrobić. NOWOTWÓR ZŁOŚLIWY – glejak nerwu wzrokowego oka – wyrywa z moich objęć najdroższą córeczkę. Natalka ma niespełna 3 latka i walczy o życie. Przed chorobą życie Natalki kręciło się wokół dobrej zabawy z rodzeństwem, jazdy na rowerku, skokach na trampolinie i długich spacerach z pieskami. Natalka kochała poznawać cały fascynujący ją świat i zawiązywać pierwsze przyjaźnie w żłobku. Tak było do końca 2023 roku. To właśnie wtedy zauważyliśmy pierwsze niepokojące objawy. Martwiło nas, że prawe oczko Natalki wygląda inaczej niż lewe. Wydawało nam się, że Natalka ma wytrzeszcz. Zauważyliśmy, że gdy zasłaniamy jej lewe oko, córeczka zachowuje się, jakby nie widziała zabawek. To były pierwsze chwile, gdy poczuliśmy, że dzieje się coś niedobrego... Nasze życie prysło jak bańka w styczniu tego roku. Lekarze zdiagnozowali u Natalki glejaka prawego nerwu wzrokowego. Okazało się, że moja malutka córeczka straciła wzrok w prawym oczku! W dodatku jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie… Byłem załamany. Ostatnie cztery miesiące upłynęły nam na ciągłych wizytach w szpitalu, strachu, bólu, nieprzespanych nocach i tęsknocie za rodziną. Niestety, wdrożone leczenie – sterydoterapia i chemioterapia, choć przyniosły rozmaite powikłania, nie przyniosły żadnych innych rezultatów! Nowotwór nie zareagował na chemię. Przeżyliśmy kolejny wstrząs. Rezonans głowy wykazał, że glejak powiększył się, a co gorsze pojawił się kolejny guz na skrzyżowaniu wzrokowym. Teraz zagrożone jest widzenie również w lewym oczku, nasza mała córeczka może zostać całkowicie niewidoma! Nie możemy do tego dopuścić… Natalia jest jeszcze malutka. Chcielibyśmy pokazać jej, jak wspaniały jest świat, zabrać do wielu ciekawych miejsc, ale dziś grozi jej śmiertelna ciemność! Dziś nie wiemy, czy za kilka dni już nigdy nie będzie mogła podziwiać piękna tego świata. Jedyną szansą na uratowanie wzroku naszej ukochanej córeczki jest operacja usunięcia zmian nowotworowych. Prof. dr med. Schumann z kliniki w Tubingen przywrócił nam nadzieję, którą brutalnie odebrał nam los. Doktor podejmie się operacji. Przypadek naszej Natalki jest niezwykle trudny, ponieważ gwiaździak postępuje bardzo szybko i w każdym momencie może bezpowrotnie pozbawić Natalkę wzroku, a potem życia… Lekarz nie ma złudzeń – operację należy wykonać NATYCHMIAST!  Nowotwór naciekając na lewy nerw wzrokowy, może w krótkim czasie spowodować całkowitą i nieodwracalną ślepotę u Natalii... Niestety, koszt takiej operacji jest niewyobrażalnie duży, zdecydowanie poza naszym zasięgiem. Mimo, że wraz z żoną oboje pracujemy nie będziemy w stanie zgromadzić tak dużej sumy w tak krótkim czasie. Czas odgrywa tu kluczową rolę… Każda minuta, każda sekunda zwłoki zmniejsza nasze szanse. Dlatego, ja – jej tata – wraz z moją ukochaną żoną, siostrzyczką i braciszkiem Natalki, apeluję do Was o pomoc! Proszę o każdą złotówkę, udostępnienie zbiórki, wsparcie w tej dramatycznej walce. Chcę, by Natalka znowu uśmiechała się jak zdjęciach sprzed choroby. Chcę dać jej szansę na życie, by, mogła codziennie spoglądać na siebie w lustrze. Zaczynać dzień z myślą, że jest niezwykle dzielną dziewczynką… By była i mogła dalej podziwiać świat swoimi przepięknymi niebieskimi oczkami. Michał, tata Natalki

178 794,00 zł ( 56,02% )
Brakuje: 140 355,00 zł

Obserwuj ważne zbiórki